Dzień 6
O godzinie 3:20 rano ruszyli¶my na lotnisko. Umówiony taksówkarz niestety się nie zjawił, złapali¶my jakiego¶ na ulicy. I to chyba nie był najlepszy pomysł. Dawno nie widzieli¶my tak wyluzowanego człowieka – samochód miał zepsute chyba wszystko, co tylko dało się popsuć. Jazda w Peru bez kierunkowskazów to normalka, ale jazda przez ciemne ulice zupełnie bez ¶wiateł nie bardzo nas ¶mieszyła. Na dodatek musieli¶my jechać cał± drogę z otwartymi szybami do spaliny akurat miały uj¶cie do wewn±trz "auta". Na lotnisku było jeszcze prawie pusto, gdy się zjawili¶my – zajęli¶my miejsce na samym pocz±tku kolejki. To nas uratowało.
warto klikn±ć