|
|
|
|
|
|
|
|
@ do Chin |
Opowieść o rowerowej odysei Krzysztofa powoli dobiega końca. Podróżnik dotarł już do Pekinu, a nawet do Zakazanego Miasta. Mimo to, paradoksalnie, wiele jego przygód przypomina polskie realia - chmara koników pod stadionem olimpijskim, czy wieczne problemy z komunikacją miejską. Czyżby 5 000 - letnia cywilizacja cierpiała na podobne problemy, jak jej młodsza, słowiańska wersja? I jak w tym wszystkim poradzili sobie polscy kibice? Zapraszamy do lektury!
warto kliknąć
|
|
Coś się kończy, coś się zaczyna - pisał Sapkowski. Dla Krzysztofa skończyła się droga rowerem do Pekinu, a zaczęło obserwowanie Igrzysk Olimpijskich od kuchni. Przebytą trasę można opisać liczbami - kilometrami i godzinami, ale wtedy wymykają się one poza granice wyobraźni. Można przemierzonymi krajami, napotkanymi ludźmi dobrej (i gorszej) woli. Tak łatwiej. I zapraszamy teraz na spotkanie z kolejnymi!
warto kliknąć
|
Pekin coraz bliżej, a Krzysztof doświadcza coraz bliższych spotkań z chińskimi milicjantami. Jeżeli komuś, po obejrzeniu telewizyjnych spotów reklamujących igrzyska zdawało się, że Chiny to coraz bardziej "zachodnie" państwo, ma teraz okazję zweryfikować poglądy. I ponownie, jak w wielu poprzednich odcinkach, z urzędniczą złośliwością i podejrzliwością kontrastuje życzliwość zwykłych ludzi. Poza tym, dowiemy się, czy Krzysztof Skok jest Amerykaninem?
warto kliknąć
|
O tym, że Chiny to państwo policyjne (a właściwie milicyjne) Krzysztof Skok przekonał się na własnej skórze. W dzisiejszym odcinku opowieści o jego długiej drodze do Pekinu na dwóch kołach dowiemy się między innymi jak dyskretnie pozbyć się dziwnego przybysza z ulicy oraz w jakim języku powinni mówić Polacy. Nie zabraknie jednak też kolejnej dawki dowodów na to, że podróżnikom sprzyja nie tylko szczęście, ale też napotkani ludzie.
warto kliknąć
|
Krzysztof zaczął podróż po Chinach nieco pechowo. Opowiedział już o problemach na granicy, a w tym odcinku zmierzy się z chińską milicją. Nie jako zatrzymany jednak, a nawet wręcz odwrotnie. Milicja ma jednak to do siebie, że trudno wyczuć po której jest się stronie. Oprócz tego, czeka nas dziś kilka specjałów kuchni chińskiej i jeden ukraińskiej. Zapraszamy do lektury i smacznego!
warto kliknąć
|
Witamy! Bardziej serdecznie, lub mniej - jak w przypadku chińskich pograniczników. Najważniejsze jest jednak to, że Krzysztof Skok w ciągu stu dni zdołał dotrzeć rowerem do Chin. Przejechał korzystając z własnych mięśni ponad osiem tysięcy kilometrów. Nie o liczby tu jednak chodzi. W takim razie o co? Zapraszamy do lektury rowerowego dziennika! Oczywiście nie kończy się on jeszcze teraz, bo z mongolskiej granicy do Pekinu droga jeszcze daleka.
warto kliknąć
|
|
|
|
|
|
|