|
|
|
|
|
|
|
|
Zimbabwe |
Poniedziałek, 19 września
Bladym świtem, o 6:30 rano, mikrobusik firmy SAFPACK zabiera mnie na spotkanie z lwami. Po 10 minutach jazdy dojeżdżam na wydzielony teren sawanny należący do hotelu / resortu Masuwe Lodge. Stajemy jednak w szczerym buszu. Obok krzaków stoi stolik, na nim termos z kawą i cukier. Po otwierających oczy dwóch filiżankach małej czarnej słucham wprowadzenia w to, co mnie czeka.
warto kliknąć
|
|
Niedziela, 18 września
Śniadanie spożywam w hotelu, jak wczoraj. Patrzę na uśmiechniętych kelnerów, zresztą - jak zauważyłem - mieszkańcy całego kraju są generalnie uśmiechnięci i życzliwi. A przecież tak naprawdę powodów do radości prawie nie mają! Przed recepcję podjeżdża mikrobus firmy Safari Par Excellence i wiezie nas wszystkich niecałe pół godziny w okolicę wczoraj wielokrotnie przekraczanego mostu. Na krawędzi przepastnego kanionu rzeki Zambezi nakładamy kamizelki ratunkowe, hełmy, dostajemy wiosła i schodzimy pionowo w dół po stromych metalowych schodach wbitych do ścian kanionu.
warto kliknąć
|
Sobota, 17 września
Śniadanie w naszym hotelu podają od 7 rano; uśmiechnięci kelnerzy, w mundurach, bardzo profesjonalnie serwują swoje usługi. To jedna z nielicznych, wymierających już pozostałości stylu pracy w niegdysiejszej Rodezji Południowej. Mamy klasyczny bufet: parówki, ziemniaki, jajka i pomidory na gorąco.
warto kliknąć
|
Piątek, 16 września
Wczoraj, już po kilkunastu minutach od wyjazdu z ruin Wielkiego Zimbabwe doświadczyliśmy innego rodzaju uroków tego kraju. Na terenie Masvingo zatrzymała nas policja bezczelnie domagając się łapówki: 3 - krotnie w odstępie 20 minut. Oficjale zobaczyli zagraniczne (RPA) rejestracje i zamierzali wykorzystać obecność bogatych z założenia obcokrajowców dla celów osobistej kieszeni. Wspaniała okazja do pobrania kasy w pełnym majestacie prawa. Za każdym razem udało nam się jednak wymknąć nie płacąc ani centa.
warto kliknąć
|
Czwartek, 15 września
Budzimy się wyspani, wypoczęci i pełni chęci do życia, gdyż w bungalowach było zaskakująco (jak na Afrykę) chłodno. Za oknami widać piękne, błękitne niebo. O godzinie 7:30 czeka nas śniadanie w przyhotelowej restauracji. Do dyspozycji jest bufet, z zupełnie niezłym jak na ten kraj wyborem dań - wyśmienite steki, jaja sadzone, ziemniaki, fasola, pomidory, do tego soki, kawa, to wszystko okraszone uprzejmym serwisem. Biorąc pod uwagę gości przybyłych na zjazd rządzącej partii, z zagranicznymi delegatami (np. ze sławetnej Republiki Środkowej Afryki) znaleźliśmy się w miejscu przeznaczonym tylko dla wybrańców.
warto kliknąć
|
Środa, 14 września
Z kempu Punda Maria wyruszamy wcześnie, o 6 rano. W nocy lekko popadało, nad głowami wiszą szare chmury, wokoło domków skaczą rozbawione koczkodany. Wiemy, że jazda nocą po terytorium Zimbabwe nie jest zbyt bezpieczna, a ponieważ dzisiejszy nocleg jest zarezerwowany daleko stąd, w okolicy Masvingo, musimy się śpieszyć.
warto kliknąć
|
|
|
|
|
|
|