Ch 9; XiangCheng, Zhongdian
| Michał Mielnikow
|
|
|
Malowidło w świątyni buddyjskiej |
Skorzystaliśmy z jednego zaproszenia i zobaczyliśmy, jak wygląda wiejski dom Tybetańczyka. W środku wygląda jak pałac - pomalowane jak obraz ściany powodują, że nie chce nam się wierzyć, że jesteśmy w biednym, tybetańskim domu. Zaskoczyła nas bardzo architektura tych domów. Są one nie tylko w środku przepięknie wykończone, ale i ogromne - mają wielkie tarasy na dachu. Zupełnie inaczej wyobrażaliśmy sobie domy biednych ludzi...
|
XiangCheng |
Wracając, będąc już w XianCheng, wstąpiliśmy do cafe Internet. W ogóle miłym zaskoczeniem było dla nas to, że w takim miejscu jest możliwość korzystania z Internetu. Jednak większym było to, co zobaczyliśmy w środku. Otóż zamiast 10 komputerów było tam około 50... Przyzwyczailiśmy się już, że w Chinach można spotkać większą ilość komputerów w tego typu lokalach ( w Pekinie było około 200 stanowisk i wszystkie zajęte). Jednak miejscowość, w której się teraz znajdowaliśmy, była tylko małym miasteczkiem...
|
Okolice XiangCheng |
Po sprawdzeniu internetowych wieści ze świata udaliśmy się do naszego hotelu i odpoczywaliśmy poznając naszych zagranicznych znajomych przy piwku. Kolega z Izraela udzielał nam rad na temat poruszania się w Wąwozie Skaczącego Tygrysa, do którego chcieliśmy dotrzeć następnego dnia. Wieczorem graliśmy w kuku z chińską studentką angielskiego z Xian. Było bardzo śmieszne, bo nie mogła z nami wygrać...
|
W drodze do Zhongdian |
Kolejny raz wstajemy o świcie by ruszyć w dalszą drogę, ale jak zawsze wczesne wstawanie rekompensują nam przepiękne widoki za oknem autobusu. Tym razem podróż była o wiele krótsza, niż było napisane w naszym przewodniku, dlatego też po dojechaniu do Zhongdian stwierdziliśmy, że pojedziemy tego samego dnia do Quitao.
|
Tybetańska wieś |
Dzięki pomocy naszego znajomego z Hong Kongu udaje nam się kupić bilety, tak by tego samego dnia być w Quitao. Czekając na autobus poszliśmy zobaczyć miasto i od razu spostrzegliśmy dziwnie ubrane kobiety. Ubierały się one w stroje ludowe ludu Naxi i chodziły tak po mieście. Strasznie nam się to podobało, ale chcieliśmy być już w Quitao by rano pójść na trasę do Wąwozu Skaczącego Tygrysa.
|
Kilkaset metrów niżej jakaś wioska |
W trakcie zwiedzania Zhongdian zgubiliśmy gdzieś przewodnik - na szczęście mieliśmy jeszcze jeden. Wsiedliśmy więc do autobusu i pojechaliśmy dalej. W końcu dotarliśmy do Quitao. Szybko udało nam się znaleźć tu tani hotel. W naszym przewodniku było napisane, że można uniknąć opłaty za wejście na trasę, gdy wyjdzie się na nią przed 5 rano, kiedy to przy wejściu stoją osoby sprzedające bilety. Stwierdziliśmy, że musimy wstać około 4:30 by nie płacić opłaty. Położyliśmy się spać w miarę wcześnie, by rano zdążyć przed opłatą.
Źródło: informacja własna
|