HAWAJE
05:57
CHICAGO
09:57
SANTIAGO
12:57
DUBLIN
15:57
KRAKÓW
16:57
BANGKOK
22:57
MELBOURNE
02:57
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Pod Chiński Mur » Ch 15; Wietnam: Wycieczki do Sapy ciąg dalszy...
Ch 15; Wietnam: Wycieczki do Sapy ciąg dalszy...

Michał Mielnikow





Zobacz  powiększenie!
Przystanek przy wetnamskiej chacie
Gdy mieliśmy już jechać do Lao Cai, Krzysiek miał wypadek. Pies mu wyskoczył przed motor i chcąc ratować czworonoga przewrócił się przed nim na swoim motorze. Tym razem obrażenia były już trochę poważniejsze. Był cały poobijany i na każdej kończynie miał rany. Na szczęście się nie połamał. Od razu zaopiekowała się nim cała wioska - około trzydziestu osób zajmowało się opatrywaniem jego ran. Bardzo zabawnie to wyglądało. Wszyscy starali się go dotknąć, pogłaskać, dotknąć jego włosów na nogach i rękach... Motor od razu wziął jakiś mechanik z wioski i naprawił go tak, że dało się na nim jeździć. Niezwykle duże zainteresowanie wzbudzał Maciek i jego kamera, a także Olek z aparatem...

Zobacz  powiększenie!
Wietnamski dom
Gdy Krzysiek jakoś się pozbierał po wypadku i wsiadł na motor, pojechaliśmy dalej w stronę Lao Cai. Ustaliliśmy, że nie możemy wjechać do samego miasta, bo jak któraś z osób, które pożyczały nam motor zobaczy, że Krzysiek ma wszędzie bandaże, od razu zacznie żądać od nas bardzo wysokiej kwoty za zniszczenia w naszych wypożyczonych pojazdach. Pojechaliśmy więc zobaczyć okolice Lao Cai, gdzie jeździliśmy wietnamskimi polnymi drogami i zwiedzaliśmy niedostępne wioski.

Zobacz  powiększenie!
Wietnamczyk na skuterze
Po przyjemnej przejażdżce po okolicach miasta, pojechaliśmy oddać nasze motory. Krzysiek oczywiście czekał na nas w ustalonym wcześniej miejscu, gdyż nie mógł się pokazać w mieście ze swoimi obrażeniami. Dojechaliśmy do miejsca, w którym mieliśmy oddać nasze pojazdy i czekaliśmy na werdykt właścicieli motorów. Motory na pewno były w troszkę gorszym stanie, niż wtedy, gdy je pożyczaliśmy. Oczywiście ich właściciele od razu znaleźli wszystkie uszkodzenia. Nawet w błotniku mojego motoru, który przecież był idealnie sklejony! Szkodę było widać dopiero, gdy odchyliło się rejestrację. Nie wzięliśmy pod uwagę tego, że Sapa, w której mieliśmy większość wypadków, jest oddalona od Lao Cai o parędziesiąt kilometrów i wszyscy z tych dwóch miast prawdopodobnie wiedzą o sobie wszystko.

Zobacz  powiększenie!
Pola tarasowe
Wiedzieliśmy, że musimy zapłacić za szkody, które wyrządziliśmy, jednak nie mogliśmy oszacować jak dużo nas to wyniesie. Właściciele motorów chcieli od nas oczywiście jak najwięcej pieniędzy i po podliczeniu wszystkich strat zażądali od nas kwoty 1 miliona dongów, za zniszczenia i za drugą ratę, jaką mieliśmy im zapłacić za wypożyczenie motorów. Kwota ta wydała nam się ogromna. Nie mieliśmy bowiem jeszcze dokładnej świadomości ile to jest w przeliczeniu na nasze pieniądze. Okazało się, że należność nie jest znowu aż taka strasznie wysoka jak się nam wydawało, bo 1 mln dongów to około 250 zł, co po rozłożeniu tej kwoty na 6 osób daje kwotę, jaką byliśmy w stanie zapłacić. Najgorsze jednak w całej sytuacji było to, że nie było w całym mieście żadnego bankomatu i nie mogliśmy wypłacić pieniędzy, a nie mieliśmy tylu pieniędzy w gotówce. Dramaturgii sytuacji dodawał fakt, że za 15 minut mieliśmy pociąg do Hanoi, na który wykupiliśmy wcześniej bilety w Sapie. Na szczęście jacyś Anglicy przyglądający się całej naszej sytuacji, po naszej prośbie pożyczyli nam brakującą część pieniędzy i umówiliśmy się z nimi, że oddamy im w Hanoi.

Wsiedliśmy do pociągu strasznie szczęśliwi, że wyszliśmy jakoś z trudnej sytuacji i pojechaliśmy w kierunku stolicy Wietnamu. W pociągu było strasznie gorąco. Krzyśkowi musieliśmy zdezynfekować rany, co na pewno nie należało do najprzyjemniejszego momentu podczas wyprawy. Jego rany były dość rozległe, dlatego strasznie go bolało, gdy polewałem je spirytusem. Jednak mimo wszystko nie żałowaliśmy, że wypożyczyliśmy te motory, bo jazda na nich była niesamowita przygodą.

Źródło: informacja własna

<< wstecz 1 2


w Foto
Pod Chiński Mur
WARTO ZOBACZYĆ

Kajakiem spod Mt. Everest
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AL 14; Tragedia nad rzeką Russian River
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl