Ch 14; Wietnam: Wycieczka do Sapy wynajętymi motorami...
| Michał Mielnikow
|
|
 |
Przystenek w przepięknej scenerii |
Jazda na motorach była dla nas niesamowitym przeżyciem. Mogliśmy poczuć się jak mieszkańcy tego kraju, których większość jeździ tego typu pojazdami. Nie używają oni jednak ich do końca z wyboru. Jak się później dowiedzieliśmy jest tu tak wiele motorów, a tak mało samochodów, bo gdy ktoś chce tu kupić auto musi zapłacić od niego 200% podatku...
Poruszając się jednośladem mogliśmy dokładniej poznać ten kraj, który tuż po wyjechaniu z miasta od razu nas zauroczył. Krajobrazy, fauna i flora były tu dla nas bardzo egzotyczne i inne od tych, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Poza naturą byliśmy bardzo zaskoczeni nadzwyczaj przyjaznym stosunkiem mieszkańców do nas. Wszyscy się uśmiechali i pozdrawiali mówiąc "hello". Kobiety były tu ubrane w dziwne stroje i nosiły różne przedmioty w koszach na głowach lub pracowały w polu w śmiesznych stożkowych, słomkowych kapeluszach.
W scenerii niczym z jakiegoś filmu przemierzaliśmy drogi Wietnamu prowadzące do Sapy. Jest to jedna z bardziej znanych miejscowości turystycznych tego państwa. Przyjeżdża tu co roku mnóstwo turystów najczęściej z Australii i Nowej Zelandii. Nic dziwnego, skoro jest tu tak pięknie...
W Sapie jako pierwszy zaliczyłem wypadek na motorze. Na szczęście nic poważnego się nie stało oprócz tego, że złamałem tylni błotnik. Trochę się podenerwowaliśmy tą sytuacją, bo zdawaliśmy sobie sprawę, że za straty w motorach będziemy musieli płacić. Ku naszemu zdziwieniu zaraz podbiegło do nas kilku Wietnamczyków chcących naprawić motor. Kupili gdzieś jakiś klej i skleili wszystko tak, że nie było śladu wypadku. Zadowoleni, że już wszystko jest ok. i po zapłaceniu dla nas niewielkich pieniędzy pomagającym nam ludziom pojechaliśmy dalej.
Pojechaliśmy gdzieś przed siebie nie wiedząc w ogóle, dokąd jedziemy. Po drodze mijaliśmy zapierające dech w piersiach widoki. Krajobraz był naprawdę niezwykły. Przepłaciliśmy tę jazdę i podziwianie widoków kolejnymi wypadkami, w których tym razem uczestniczył Krzysiek.
 |
Nasza cała ekipa na motorach |
Po przejażdżce po okolicach Sapy postanowiliśmy poszukać jakiegoś noclegu. Spotkaliśmy jakiegoś człowieka mówiącego po... niemiecku, który powiedział, że nam załatwi tani nocleg. Chcieliśmy się przespać w jakiejś Wietnamskiej wiosce, w której nie będzie białych... Dostaliśmy adres właśnie takiej wioski od naszego wietnamskiego znajomego i ruszyliśmy w drogę. Tym razem jechaliśmy cały czas po górzystym terenie, gdzie co kawałek był jakiś strumyk do przejechania lub błotnista kałuża. Oczywiście tu również nie było się bez wypadków, tym razem pecha miał Maciek.
Gdy już dojechaliśmy pod adres wskazany przez naszego "pośrednika" okazało się, że jest to wioska, gdzie wszystko jest podporządkowane białym turystom. W naszej wietnamskiej chacie był telewizor z anteną satelitarną i odtwarzacz DVD. Byli tu także biali turyści z Australii, nie dokładnie o to nam chodziło, ale wrażenia jakie dostarczył nam dojazd tutaj rekompensują lekki zawód.
Zjedliśmy tu zupę chińską na kolację. Proponowano nam wprawdzie pieczonego psa za około 2,5 zł ale się w końcu nie zdecydowaliśmy i poszliśmy spać.
Źródło: informacja własna
|