Ch 5; Mongolia
| Michał Mielnikow
|
|
Mongolia nas zauroczyła. Strasznie nam się podobają tu te niesamowite przestrzenie, bezkresne tereny i do tego ludzie są tu dla nas tak strasznie życzliwi. Co chwilę mijamy piękne rzeki, jeziora i stada koni i to wszystko otoczone wielkim niekończącym się stepem. Duże wrażenie zrobiły na nas także jurty, w których Mongołowie mieszkają gorącym latem jak i mroźną zimą...
 |
Ułan Bator |
Po męczącej i długotrwałej podróży w ulewnym deszczu, dotarliśmy do stolicy Mongolii. Tu nasza policjantka zawiozła nas od razu do "taniego" hotelu, w którym chcieli na nas znowu zbić majątek. Oczywiście im się nie udało i stargowaliśmy się do 2$ za noc. Za te warunki była to dość przyzwoita cena.
8 lipca
 |
Ulice Ułan Bator |
Wstaliśmy rano i w końcu mogliśmy się umyć i w miarę wypoczęci ruszyć w dalszą drogę. Musieliśmy kupić bilety na pociąg z Ułan Bator do granicy z Chinami. Kosztował nas on 3$... Następnie w oczekiwaniu na pociąg poszliśmy zwiedzać miasto.
 |
Ułan Bator |
Nie zrobiło ono na nas zbyt dużego wrażenia. Choć zdziwiło nas tu wiele rzeczy. Zaskoczyły nas na przykład polskie produkty w sklepach – takie, jak draże kakaowe, czekolady, przetwory i cukierki. Miłym zaskoczeniem było to, jak podczas naszej wędrówki po mieście dotarliśmy do restauracji o nazwie "Varsowia", w której było nawet polskie menu, niestety nikt nie mówił tam w naszym języku. Generalnie miasto to stwarza wrażenie brudnego i niepoukładanego, ale ma przez to coś, co odróżnia je od innych miast. Spacerując po tym mieście nie sposób nie zauważyć kłębów kurzu unoszących się z nad zabrudzonych ulic, po których poruszają się ogromne trucki, jeepy, ciężarówki i konie...
 |
Widok z pociągu jadącego do granicy z Chinami |
Po zwiedzaniu miasta i wypiciu końskiego mleka (nie smakowało nam za bardzo) udaliśmy się na pociąg i pojechaliśmy dalej. Jechaliśmy 16 godzin, ale było raczej wygodnie. Po drodze siłowaliśmy się na ręce z Mongołami (na prawą rękę nie mieli szans, na lewą wygrali) i graliśmy z nimi w szachy.
 |
Widok z pociągu |
Jadąc tym pociągiem zaobserwowaliśmy ciekawe zjawisko. Otóż, ilekroć jakiś mieszkaniec tego kraju przechodził obok nas, stawał przy nas i patrzył się z podziwem na nas, a w szczególności na nasze owłosienie na nogach i rękach. A gdy już się do nas przysiadali za każdym razem, nie zależnie od płci, próbowali dotknąć właśnie naszego owłosienia...
Źródło: informacja własna
|