HAWAJE
22:15
CHICAGO
02:15
SANTIAGO
05:15
DUBLIN
08:15
KRAKÓW
09:15
BANGKOK
15:15
MELBOURNE
19:15
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Przewodnik po procesie inicjacji » #6 Szamani Peyotlowi - Ameryka
#6 Szamani Peyotlowi - Ameryka

Edi Pyrek


"Tajemniczość i powaga ceremonii [wniesienia Graala] odbiera [Parsifalowi] mowę... Gra między pytaniem i nie-pytaniem staje się jednym z głównych motywów utworu. Są... szczególne sytuacje, w których od postawienia pytania zależy realizacja wielkiego przeznaczenia. Trzeba się jednak rozpoznać, że właśnie w tej sytuacji ono się kryje, a Parsifal nie ma na razie po temu danych. Choć nie zdaje sobie jeszcze sprawy ze swoich win, jest nimi obarczony. Potrafi wprawdzie współczuć i bronić słabszych... ale tylko wtedy, kiedy cel rysuje się jasno. Tymczasem aby móc skutecznie okazać współczucie i miłosierdzie, czyli zbawiać innych, trzeba wiedzieć o cierpieniu więcej, niż zdolna jest przekazać sama sytuacja.... Paradoks polega na tym, że to, co proste, staje się nieuchronnie krzywe. ... Czy to samo odnosi się do pytania, od którego zależy nasz własny los, jeśli czuwa nad nim opatrzność - przeznaczenie? Parsifal zada w końcu oczekiwane pytanie, ale dopiero po stosownym czasie, kiedy wreszcie własne cierpienie go do tego przygotuje i pytanie nie będzie przejawem pustej ciekawości."
(Za dr. Henryk Kliszko "Graal", notatki niepublikowane)

Nie byłem jeszcze gotowy, ciągle miałem na sobie koszulę zrobioną przez moją matkę i pamiętałem jej przykazanie "Tylko nie pytaj się za dużo".
Wzdłuż siedzących na ziemi uczestników ceremonii wędrował jeden z szamanów. Pochylał się nad każdym i znaczył go krwią. Na chwilę zatrzymał się przy ołtarzu, w blasku ogniska widziałem jak pochylał się nad moją świętą fajką, modli się i znaczy ją krwawym krzyżem. Potem mężczyzna podniósł się i podszedł do mnie, pomazał mi czoło i nadgarstki, a potem zapytał:
- Czy masz coś jeszcze do pobłogosławienia?
- Mój medicine bag - powiedziałem wyciągają woreczek z talizmanami, który pomógł mi zrobić szaman Czarnych Stóp.
Indianin modląc się narysował krwawy krzyż na woreczku.

- Teraz to NAPRAWDĘ jest medicine bag - powiedział wskazując na skórzany woreczek - kiedy go znaczyłem, pokazał się peyotlowy kwiatek, który znikł w środku... chowaj go... bo będą tacy, którzy będą chcieli ci go ukraść - mężczyzna wstał i odszedł do następnego Indianina.
Nagle na odgłos bębnów i śpiewów nałożył się odgłos wymiotów.

Siedzący przy mnie Zep wymiotował z głową schowaną pomiędzy nogi, kiedy przestał popatrzył na mnie. Uśmiechnął się i kiwnął głową.
- Dziadek Mescalito czyści ze świństw... rzygaj, jeśli chcesz... już możesz.
Zacząłem rzygać. Wychylony do przodu tak, by nie zwrócić jedzenia na swoje zawinięte w śpiwór nogi, rzygałem. Wymiotowałem do bólu.
- Jeszcze?
Nade mną stał uśmiechając się jeden z pomocników szamana z łopatą i wiadrem piasku, którym przysypywał mokrą od wymiocin ziemię.
- Jeszcze troszeczkę...
Znowu pochyliłem się do przodu.
- Kiepsko trawisz Edi - zwrócił się do mnie siedzący obok Charles, starszy Amerykanin zajmujący się Peyotlem od ponad 15 lat. I zaczął wymiotować.
- Nooo - potwierdziłem.



**********

Krew jelenia jest magiczną siłą i zgodnie z prawami myślenia symbolicznego może przekazywać ową magiczną moc - zarówno przedmiotom nieożywionym jak i zwierzętom i ludziom. Krew jelenia uświeca tak więc przedmioty nią pomazane mogą służyć do komunikacji z bóstwami, jednocześnie jest ona symbolem płodności i źródłem pożywienia.

Wytarłem rękawem mokrą od śluzu brodę i twarz. "Gdyby tylko Adam Małachowski wiedział, co robię z jego bluzą..." - pomyślałem i opierając się o krzesło Zepa zamknąłem oczy. Bębny grały. Zaczęły wracać do mnie śpiewy i wizje - wędrowałem dziwnym tunelem, potem pośrodku mojej klatki piersiowej pojawiło się światło. Kula jasności rosła. Otwierałem się, ze środka splotu słonecznego wyleciał Orzeł. Jednocześnie moje ręce zaczęły obrastać piórami. Stawały się skrzydłami...
Obudziło mnie potrząsanie za ramiona. Zep patrzył na mnie poważnie.
- W porządku?
- W porządku.
Indianie wolno wstawali w porannym brzasku, by przywitać słońce. Szamani trzymali w rękach konchy - duże muszle, na których grali do słońca.
Po pierwszych taktach Zep podał mi swoją muszlę.
- Graj... dla siebie... dla nas... dla słońca.
Dąłem w muszlę, a kiedy skończyłem, zobaczyłem Don Andreasa. Szedł przez tłum, który rozstępował się przed nim jak Czerwone Morze przed Mojżeszem. W ręku trzymał kubek McDonalda pełen herbatki. Ludzie patrzyli, komu przypadnie ostatnia porcja Peyotla. Szaman podał mi kubek.
- Pij Edi.
- Nie mogę Don Andreas - mocny zapach kaktusa spowodował nawrót wymiotów - nie mogę.
- To wypij później... ale wypij, tak chce Dziadek Mescalito.
Tłum zaczął się rozchodzić. Dniało. Podszedłem do ołtarza z innymi Indianami, aby wziąć swoje lusterko. Zamknąłem je w dłoni. Odszedłem na bok i odgiąłem palce...
Obudziłem się leżąc przy samochodzie Zepa. Indianin siedział na schodkach swojego vana i palił papierosa. Uśmiechał się.
- Przez ciebie znowu zacząłem palić... chcę, żebyś pojechał ze mną do mojego domu, do Texasu. Będziemy razem zbierać Peyotl i zapolujemy na jelenia - Kauyumari.

********

Jeleń (Maxa Kwaxi-Kauyumari) ofiarował peyotl Indianom Huichole w czasie ich Pierwszych Łowów. Jednocześnie pojawia się On w czasie każdego polowania-zbierania peyotla, a święta roślina wyrasta na śladach jego stóp (inne koncepcje mówią iż peyotl wtrasta z rogów i ogona Jelenia).
Jeleń jest także odpowiedzialny za łącznośc pomiędzy szamanam (mara’akame) a bogami, a także stoi za pierwszym aktem prokreacji Huichole i za uratowanie Ich od szaleńswa spowodowanego przez daturę (bieluń).
- Jelenia?
- Jelenia, sarnę. Kauyumari jest dla nas tym samym czym Peyotl, więc przed każdą ceremonią zabijamy Go...On nam błogosławi. Ofiarowuje się za nas... no wiesz, taki nasz peyotlowy Chrystus.
- Ale czemu chcesz żebym jechał?
- Bo tak chce Dziadek Mescalito. Chce żebyś ze mną pojechał... dlaczego nie wiem... ale tak musi być. To jest medicine.
Przebudzony nabiłem fajkę. Czułem się źle. Byłem słaby jak dziecko. Nie miałem siły, by mówić, ale jednocześnie chciałem jak najszybciej zrozumieć wizję, która przyszła do mnie w czasie ceremonii.
- Nocą widziałem starca... szamana Navaho. Zapytał "czego chcesz?"... a ja... ja nie potrafiłem nic powiedzieć. Kim on był?
- Ten starzec - Zep mówił wolno zapominając o ćmiącym się w palcach papierosie - to Dziadek Mescalito. A ty nie byłeś widocznie gotowy, by mu odpowiedzieć... a powinieneś powiedzieć, że chcesz, aby cię uczył... może dlatego przyszedł do mnie i mi powiedział, że mam cię zabrać ze sobą, aby dać ci jeszcze jedną szansę?

Źródło: informacja własna

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 8 dalej >>


w Foto
Przewodnik po procesie inicjacji
WARTO ZOBACZYĆ

Honduras: Punta Izopo NP
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AUS i PNG 6; Cairns
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl