HAWAJE
18:33
CHICAGO
22:33
SANTIAGO
01:33
DUBLIN
04:33
KRAKÓW
05:33
BANGKOK
11:33
MELBOURNE
15:33
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Rozmowy » Jean Beliveau: Muszę iść dalej
Jean Beliveau: Muszę iść dalej



Zazwyczaj czas na rozmowy z podróżnikami przychodzi wtedy, kiedy wrócą oni do domów. W przypadku Jeana Beliveau to niemożliwe. Kanadyjczyk z Montrealu jest w drodze od ośmiu lat. Wyszedł z domu 18 sierpnia 2000 pchając przed sobą wózek dziecięcy załadowany podstawowymi zapasami. Jego misja jest prosta: promować pokój i porzucenie przemocy dla dobra dzieci na świecie. Wywiad udało się przeprowadzić, kiedy Jean był w Chinach. Obecnie podróżuje przez Koreę Południową. Przedstawiamy angielski oryginał rozmowy i jej polskie tłumaczenie.






- You are just about to go walk through North Corea - one of the most isolated countries on Earth. Would it be possible to make it?

- You are right we always hear that is a very difficult to get visas for western people. In Katmandu, I have made a new route for the rest of my way without including this country, even if I could have been lucky to obtain the visa. So I am sorry for the North Korean people.

- Do people`s attitude towards you and World Walk change as you travel through the world? For example, if you tell someone in France, and in China "Hi, my name is Jean Beliveau, I am walking around the world", would the reaction be much different?

- In our daily life it is really unusual to see somebody pushing a sport-stroller full of luggage. Sure I see thousands of sorts of reactions. From impassibility to extreme curiosity, generally I can feel a change between regions or countries. Some are very offensive and they give me a hard time. I should just accept it to go through my walk. But I can tell you that this walk has something positive.

- Is the language barrier a big problem during your journey? How do you communicate when you don`t know local language?

- At the beginning of the walk I spoke only Canadian French, my mother tongue. On the way, I learned English, Spanish and enough Portuguese to communicate. In some countries or rural areas it is an inconvenient, I have to learn the basic words of introduction to put people at ease when they meet me for the first time. After, for the basic every day necessities I more or less use body language, drawing, images. It should be always funny in that case, never dramatizing.

- How do you promote "Peace and non-violence to the profit of the children of the world"?

- By thousands of ways! This walk is something in movement and all movement create reactions. I am not too provoking, I mean in a fanatic way. It is something that I try to convey in a positive way, not in a denunciating way. People who are inspired by the wwwalk accomplish really great things and they achieve amazing actions while I walk in their area. And after I am gone, some of them again organize more events to promote peace for children. In some schoolbooks were published really delightful stories about the wwwalk. Museums displayed a pair of my old shoes. I do conferences in different level of educational institutions. I distribute on the way the manifesto of the decade. The list is already too long to enumerate.

- During your travel, did you find a place where you would like to stay? (Perhaps after the World Walk?)

- Yes! Sometimes, just as a dream! But there is another reality that I will come back to: my beloved family. It is possible that my wife and I move outside of Montreal, in the countryside when I come back.

- It seems, that you have convinced your family not only to accept your journey, but also to help you during World Walk. Have You ever considered travelling with them?

- No! Because I figure they are too clever for that! "I am joking"! Some members of my family have visited me on my way and we enjoyed a little holiday together. Only my son comes sometimes to walk with me for a few weeks.

Polskie tłumaczenie wywiadu:



- Wkrótce masz zamiar przejść przez jeden z najbardziej izolowanych krajów świata - Koreę Północną. Jak tego dokonasz?

- To prawda, zawsze słyszałem, że ludziom z Zachodu bardzo trudno otrzymać tam wizę. W Katmandu zaplanowałem drogę awaryjną, na wypadek gdyby i mi się to nie udało. Przykro mi z powodu tej sytuacji. [Tak właśnie się stało - Jean nie przeszedł niestety przez Koreę Północną - przyp. TM]

- Czy nastawienie ludzi wobec Twojego marszu zmienia się wraz z postępem podróży? Jeśli przedstawiasz się komuś we Francji i w Chinach mówiąc "Witaj! Jestem Jean Beliveau i idę dookoła świata" czy reakcja będzie się bardzo różnić?

- Raczej rzadko widzi się człowieka pchającego przed sobą wózek pełen bagażu. Jasne, że widziałem tysiące różnych reakcji. Od niedowierzania do niesamowite zainteresowania. Rzeczywiście, potrafię wyczuć różnice w nastawieniu podróżując od kraju do kraju. Zdarza się, że mijani ludzie są bardzo wrodzy ni dało mi to w kość. Ale po prostu muszę to przyjąć do wiadomości i iść dalej. I mimo to mogę powiedzieć Ci, że w całym tym chodzeniu jest coś pozytywnego.

- Czy bariera językowa to duży problem w Twojej podróży? Co robisz, jeśli nie znasz lokalnego języka?

- Na początku marszu znałem tylko mój język ojczysty - kanadyjski francuski. Chodząc nauczyłem się angielskiego, hiszpańskiego i tyle portugalskiego, by móc się w miarę swobodnie porozumiewać. W niektórych rejonach, zwłaszcza na wsi nieznajomość języka jest jednak na tyle niewygodna, że muszę nauczyć się choć podstawowych słów przydatnych przy spotkaniach z ludźmi. Poza tymi podstawami, używam języka ciała i... rysunków. Z reguły jest zabawnie, nigdy groźnie.

- W jaki sposób promujesz "Pokój i odrzucenie przemocy dla dobra dzieci z całego świata"?

- Na tysiące sposobów! Mój marsz to ciągły ruch, a ruch to coś, co powoduje reakcje. Nie jestem od tego, by prowokować, nie jestem żadnym fanatykiem. Mam coś do przekazania w pozytywny sposób, nie potępiając nikogo. Ludzie których inspiruje mój "Wwwalk" dokonują naprawdę wspaniałych rzeczy i podejmują doskonałe inicjatywy, kiedy przechodzę przez ich tereny. A kiedy idę dalej, część z nich dalej robi coś dla dzieci. Historia mojego marszu dostała się już do kilku podręczników szkolnych. W jednym z muzeów znalazła się para moich starych butów. Daję wykłady w szkołach rozmaitego stopnia. Podczas swojej drogi upowszechniam manifest dekady. Lista działań jest już zbyt długa, by je wszystkie wymienić.

- Czy podczas swojej podróży znalazłeś miejsce, gdzie chciałbyś zostać (może po zakończeniu Marszu?)

- Tak! Ale to na razie tylko marzenie. Ale jest też inna rzeczywistość, do której wrócę - moja ukochana rodzina. Możliwe, że razem z żoną wyprowadzimy się na wieś, poza Montreal, kiedy wrócę.

- Wygląda na to, że nie tylko zdołałeś przekonać rodzinę by zaakceptowała marsz, ale także by pomogła Ci w realizowaniu celu. Czy rozważałeś kiedyś podróżowanie z nimi?

- Nie! Oni są na to zbyt mądrzy! No dobrze, żartowałem. Niektórzy członkowie mojej rodziny odwiedzali mnie podczas marszu i spędziliśmy ze sobą krótkie wakacje. Tylko mój syn czasami towarzyszy mi w drodze przez kilka tygodni.

Źródło: informacja własna

1


w Foto
Rozmowy
WARTO ZOBACZYĆ

Seszele: rajskie wyspy
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

KwA 4: 11`05; Na nowym kontynencie
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl