HAWAJE
09:20
CHICAGO
13:20
SANTIAGO
16:20
DUBLIN
19:20
KRAKÓW
20:20
BANGKOK
02:20
MELBOURNE
06:20
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Rozmowy » Robert Celiński: Byle biegać!
Robert Celiński: Byle biegać!



"Byledobiec Anin" - taką nazwę klubu wpisał pół-żartem, pół-serio Robert Celiński na karcie startowej warszawskiego maratonu w 2003 roku. Do mety dobiegł. A potem już biegał więcej i więcej. W tym roku z rekordowym wynikiem wygrał Antarctica Marathon na wyspie Króla Jerzego. Oczywiście z logiem "Byledobiec" na koszulce. Chociaż można zaryzykować przypuszczenie, że mottem życia Roberta jest raczej "bylebiegać". Zapraszamy na rozmowę z maratończykiem!




Zobacz  powiększenie!
Paradise Bay - `Antarktyda - podróż mojego życia`
- Właśnie wróciłeś z maratonu w Luksemburgu. Jak było?
-Tragedia! Dopadły mnie problemy żołądkowe, siadałem na trasie.

- Ale dobiegłeś?
- Tak. Z czasem powyżej czterech godzin, ale dobiegłem.

- ...a w marcu tego roku zdążyłeś już zdobyć tytuł najszybszego maratończyka na Antarktydzie.
- Muszę przyznać, że miałem doskonałe warunki. Temperatura około dwóch stopni w plusie, niezła pogoda. Dobrze wyczułem teren – strome podbiegi na lodowcach i kamieniste plaże. I udało się. W trzy godziny, dziewięć minut i 43 sekundy.

- ...i tak zostałeś drugim w historii Polakiem, który ukończył maratony na wszystkich kontynentach.
- Tak, rozdział "siedem kontynentów" jest już dla mnie zamknięty. Antarktyda była wspaniałym deserem i już na zawsze pozostanie podróżą mojego życia.

- Po takim wysiłku cokolwiek się pamięta?
- Pamięta! Także z samego maratonu, nie tylko z długiej podróży na południowe krańce ziemi. Nie mam ambicji wykręcania rekordów świata więc nie biegnę z wzrokiem wbitym w asfalt, czy lodowiec. A trasy maratonów układane są zwykle tak, by było na co popatrzeć. Jeżeli biegną przez miasta, to zwykle przez ich najbardziej urokliwe zakątki.

- A na co można popatrzeć na Antarktydzie?
- Na przyrodę w czystej postaci. Widziałem mnóstwo pingwinów. Praktycznie brak tam drapieżników, które mogłyby im zagrażać. Ptaki są przez to bardzo ufne i nie boją się człowieka. Niesamowite rzeźby uformowane przez naturę w lodzie. Lód ma niezwykły, błękitny kolor. Piękne miejsce!

- ...i ponad setka konkurentów do podium. Lubisz rywalizację z innymi?
- Nie jest warunkiem koniecznym do biegania. Na Antarktydzie cieszyło mnie wyprzedzanie innych na zawrotkach, stopniowe zostawianie konkurencji w tyle. Ale potrafiłem też przebiec maraton w Bangkoku sam. W ostatniej chwili przesunięto termin oficjalnej imprezy, więc poszedłem do parku, znalazłem pętlę z oznaczoną długością do biegania i przebiegłem swoje 42.195.

Zobacz  powiększenie!
Półmaraton Ciudad de Buenos Aires - na bosaka!
- Magiczna liczba? Znalazłem ją nawet w Twoim adresie mailowym. Co jest takiego w tym dystansie?
- Tak, z pewnością magiczna. Na części ciuchów do biegania noszę napis 42195. Maratończycy poznają się po tym z daleka. Chociaż tak naprawdę, z Maratonu do Aten jest 37 kilometrów. Dystans maratoński narodził się dokładnie 100 lat temu, na olimpiadzie w Londynie. Najpierw chciano zrobić z niego "okrągłe" 40, potem ktoś wymyślił, że meta powinna być tam, gdzie stoi podium brytyjskiej królowej. Trasę zmierzono dopiero po biegu. Wyszło właśnie 42.195. I od tego czasu tak się męczymy <śmiech>.

- W tych 42 km jest jakaś fizjologiczna bariera? Ile jest w stanie przebiec przeciętny człowiek?
- Po około 20 km kończą się zapasy glikogenu w mięśniach. Prawdziwy trening zaczyna się właśnie od przyzwyczajania organizmu do dystansów powyżej 20 km. Gdyby maraton miał na przykład 30 km przebiegałyby go pewnie całe rzesze ludzi, którzy nie radzą sobie z obecnym dystansem. Z drugiej strony, gdyby było 50, też byśmy biegali.

- Biegnie się, wyprzedza innych i podziwia widoki? Nigdy nie mówisz sobie "mam już dość tej trasy, to jest masakra"?
- Nie mówię. W biegu wydzielają się hormony szczęścia – endorfiny. Kiedy biegam, jestem szczęśliwy. Czuję to nawet wtedy, kiedy przygotowuję się do biegania, kiedy wiem, że już za chwilę będę na trasie. To trochę taka ucieczka, odskocznia od codzienności.

- Co zostawiasz w tyle?
- Czternaście pięter firmowego wieżowca. Komputery i ekonomię, którymi zajmuję się na codzień.

- Lista Twoich osiągnięć wskazuje, że bieganiem też chyba zajmujesz się codziennie?
- Był taki czas, że codziennie byłbym na siłach przebiec dystans maratoński. Szczyt tej formy przypadł na Antarctica Marathon.

- To właśnie ta impreza była taką motywacją?
- Usłyszałem o niej w 2006 roku. Po paru miesiącach zerknąłem na stronę www i okazało się, że już kończą się miejsca na liście startowej na 2008. Wpisałem się na listę rezerwową, męczyłem organizatorów mailami, aż wreszcie dowiedziałem się, że jadę! I postanowiłem do tego czasu przebiec maratony na wszystkich pozostałych kontynentach. Dwa lata żyłem w rytmie biegów. Podporządkowałem im urlopy, pieniądze, czas wolny. Udało się.

- I co dalej? Masz 28 lat, młody wiek dla długodystansowca.
- Pomysłów jest wiele. Na przykład przebiec maratony we wszystkich europejskich stolicach. Na koncie mam już szesnaście.

- A nie korciło Cię, żeby po prostu pobiec gdzieś przed siebie?
- Korci cały czas. Robiłem takie treningi – jechałem pociągiem 40 km od domu w obojętnym kierunku i wracałem biegiem.

- I po miesiącach treningów przychodzi taki maraton, jak ten w Luksemburgu. Stajesz na starcie chory, boli Cię brzuch. Biegniesz, bo musisz?
- Biegnę, bo wtedy czuję się lepiej.

7 kontynentów

Europa:
2003-09-14, Warszawa, POL
"Byledobiec, byledobiec... meta!
Zostałem maratończykiem!"
4:23:45 Miejsce: 774/1063

Ameryka Północna
2006-03-19, Los Angeles, USA
"Dobry występ w gorącym LA
Podróż po Dzikim Zachodzie"
3:06:59 Miejsce: 189/20169

Australia
2006-09-17, Sydney, AUS
"Perfekcyjna robota!
Wspaniały objazd Australii"
2:53:59 Miejsce: 20/1217

Afryka
2007-02-16, Luksor, ET
"Dziki maraton, starożytna podróż"
2:54:48 Miejsce: 10/58

Ameryka Południowa
2007-06-24, Rio de Janeiro, BRA
"Najpiękniejsza trasa na świecie
Wspaniałe Rio i Iguassu"
2:54:52 Miejsce: 59/1627

Azja
2007-12-02, Singapur, SGP
"Morderczy klimat idealnego miasta"
3:15:31 Miejsce: 123/9697

Antarktyda
2008-03-05, Wyspa Króla Jerzego
"Podróż mojego życia
Zwycięstwo, rekord trasy!!!"
3:09:43 Miejsce: 1/128

Źródło: informacja własna

1


w Foto
Rozmowy
WARTO ZOBACZYĆ

Gdynia: The Tall Ships` Races Balic 2009
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

RTUSA 4: Z grobu do Vegas
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl