HAWAJE
08:53
CHICAGO
12:53
SANTIAGO
15:53
DUBLIN
18:53
KRAKÓW
19:53
BANGKOK
01:53
MELBOURNE
05:53
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Afryka w ciemno » AwC 11: Mój czarny brat
AwC 11: Mój czarny brat

Beata Jakuszewska


Tak, jak wspomniałam w ostatnim wpisie, niewielki sens ma podawanie miejscowości, do której zmierzam, bo najczęściej i tak trafiam w zupełnie inne miejsce. Tym razem było identycznie. Myślałam, że dotrę do miejscowości Midelt, a w Azrou zatrzymałam autostopa, który podążał kilkaset kilometrów dalej na południe, już do wrót Sahary - pisze Beata Jakuszewska. A my będziemy jej w podróży do wrót towarzyszyć. A może zupełnie gdzie indziej?




Zobacz  powiększenie!
`Monia (...) zrobiła mi pierwszą w moim życiu hennę na dłoni`
Kierowca, Rachid, jechał z Casablanki, w której od kilku lat pracuje, do swojej rodzinnej wioski Goulmima, by spędzić tam dwudniowy urlop. To był jego pierwszy w tym roku wyjazd do domu. Za Azrou spotkaliśmy przy drodze małpki makaki na wolności! Tym razem udało mi się sfotografować kilka. Rachid zaprosił mnie do swojego rodzinnego domu. W Goulmimie byliśmy późnym wieczorem, ale nie przeszkodziło to w tym, by rozpocząć odwiedzanie licznej, niewidzianej przez rok rodziny i przyjaciół. W każdym mieszkaniu obowiązkowa herbata i przywitanie jak członka rodziny. Nie było pytań, skąd się tu nagle wzięłam; po prostu - "Mój dom Twoim domem", to takie naturalne... Na noc wylądowaliśmy u brata Rachida – Hassana. Hassan i jego żona – Hadiża (nie wiem, jak się pisze, ale tak się czyta, jak napisałam) to dość bogata rodzina jak na tę okolice. Hassan jest dziennikarzem i pracuje w prywatnej marokańskiej telewizji 2M. Hadiża studiowała język francuski i uczy w szkole. Mają jedno dziecko - synka Ossame. Ich córeczka Bonnie Annie zmarła mając roczek. Teraz Hadiża spodziewa się dzidziusia – jest w szóstym miesiącu ciąży. Mieszka na razie z nimi siostra Hadiży – Latifa – i pomaga im w domowych pracach. Tego dnia siostra Hadiży, Monia, której rodzinny dom odwiedziliśmy wcześniej, zrobiła mi pierwszą w moim życiu hennę na dłoni. Dowiedziałam się, że czarną hennę robi się kobietom starszym lub wychodzącym za mąż, zaś pomarańczową, czyli taką, jaką mam ja – dzieciom (barwi się im wnętrze dłoni na pomarańczowo) i młodym kobietom.

Zobacz  powiększenie!
Dzieci z Goulmimy
Następnego dnia było święto – rzeź owiec... Rodzina respektowała mój wegetarianizm i dopilnowała, bym była daleko, gdy będą zabijać owcę... Od rana do wieczora odwiedziny kolejnych krewnych i znajomych. Po południu Rachid zabrał mnie do okolicznych dolin, jezior i skał. Tam tańczyłam mój taniec szczęścia... Od początku czuliśmy z Rachidem, że jesteśmy bratnimi duszami. "Fatima - moja siostra" - powtarzał. Tak, Rachid to mój czarny brat Reggae:) Pierwsza moja bratnia duszyczka w Maroko, z którą potrafię porozumiewać się bez słów.
Trzeciego dnia chciałam jechać odwiedzić Erfud, a później spędzić moją wigilię na najwyższych wydmach w Maroko – Erg Szebbi, w miejscowości Merzuga. Rachid postanowił odwieźć mnie na drogę wylotową, ale tak się nam fajnie gawędziło i śpiewało, że dojechaliśmy razem do Jorf (20 km od Erfud) – wioski, gdzie mieszkają siostrzeńcy Rachida, Mustafa i Abdelghani. A historia tych braci to już kolejna opowieść. Ich mama, a siostra Rachida, poznała mężczyznę z Francji i wyszła za niego za mąż. Mustafa i Abdelghani to ich najstarsze dzieci. Rodzice postanowili wyjechać do Francji, w rodzinne strony męża. Okazało się, że mogą zabrać ze sobą tylko najmłodsze dzieci, bo dwoje najstarszych synów skończyło już 18 lat, a w tym wieku wyjazd z rodziną do Europy jest niemożliwy – jest olbrzymi problem z wizą. Rodzina wyjechała, a Mustafa i Abdelghani od lat starają się o wizę, by móc zobaczyć rodziców i rodzeństwo, ale każdego roku dostają odmowę w ambasadzie z uzasadnieniem, że są już dorośli i ich miejsce jest w Maroko. Bardzo tęsknią. Tak więc kolejna noc w Jorf wypełniona śpiewem, tańcem, gotowaniem, rozmowami i przesiadywaniem w gaju palmowym:)Następnego dnia Rachid odwiózł mnie do Erfud, a sam ruszył do Goulmimy po swój bagaż, by chwilę później odbić w stronę Casablanki – jego urlop właśnie się zakończył. Statystyka tych 3 dni (w przybliżeniu) – ponad 100 odwiedzonych ludzi, 40 wypitych herbat, 20 tańców, 80 zaśpiewanych piosenek, 10 odwiedzonych barów, ponad 100 wypalonych przy mnie skrętów z haszyszem i setki zrobionych zdjęć, a kilka z nich poniżej:)

Źródło: informacja własna

1


w Foto
Afryka w ciemno
WARTO ZOBACZYĆ

Egipt: Od Gizy po Asuan
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AWŚ 8; 6`1999; Z Atlanty do Rainbow
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl