HAWAJE
02:48
CHICAGO
06:48
SANTIAGO
09:48
DUBLIN
12:48
KRAKÓW
13:48
BANGKOK
19:48
MELBOURNE
23:48
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Za Bramą Słońca » BOL 8: Salar UYUNI
BOL 8: Salar UYUNI



Salar Uyuni
Miliony lat temu, kiedy na kontynencie południowo - amerykańskim zaczęły się wypiętrzać Andy, zamknęły pomiędzy poszczególnymi pasmami gór część wód oceanu. Tak powstały płytkie, słone jeziora, które z czasem zaczęły parować tworząc salary.
Dziś jedziemy na największy salar świata - SALAR UYUNI.





13.06.2007

Zobacz  powiększenie!
50 kg soli kosztuje 1 boliwiano
Podróż z La Paz do Uyuni trwa jak mówią mieszkańcy Boliwii około 12 godzin. I znowu słowo "około" okazuje się kluczowe i znowu doświadczamy tego, że w kwestii określania czasu nie można ufać tubylcom. Jesteśmy na terminalu na 30 minut przed terminowym odjazdem autobusu. Autobus planowo powinien odjechać do Uyuni o godzinie 19:00 ale podjechał na stanowisko dopiero około 20:00 i pewnie gdybyśmy nie zaangażowali się w pakowanie na dach paczek i worków Indian to wyjechalibyśmy nie o 20:40 ale jeszcze później. Wreszcie jednak wyruszamy.

Autobus ma oznaczenie 5*, cokolwiek to oznacza, choć z widocznych objawów to jest obecność kocy na każdym siedzeniu. Pomyślałam, że ma to uzasadnienie, bo to ostatecznie bardzo długa trasa. Okazało się, że nie odległość ma tu znaczenie, ale panujące w autobusie temperatury. Nie praktykuje się korzystania z ogrzewania w autobusach, jak widać nawet tych 5*. Pokornie jednak znosimy wszelkie niewygody i spóźnienia, bo o 10:00 jesteśmy umówieni na to aby przesiąść się do jeepa i pojechać w dalszą podróż w głąb salaru.

Zobacz  powiększenie!
Gorące źródła
O świcie ze zdziwieniem odnotowujemy fakt, że droga, którą się poruszamy to droga polna i to w dodatku nie najlepszej jakości. Właściwie to nie wiem dlaczego wydawało nam się, że droga łącząca dwa znaczące punkty turystyczne powinna być lepszej jakości. Wkrótce też zaczynamy z niepokojem spoglądać na zegarki, bo dawno minęła 7 rano, czyli godzina, o której mieliśmy być w Uyuni.

Kiedy docieramy do Uyuni jest 10:30. Punktualność nie jest najmocniejszą stroną Boliwijczyków. W zasadzie zdążyliśmy się do tego przyzwyczaić i nie robi to na nas większego wrażenia, ale dzisiejsze ponad 3 godzinne spóźnienie kosztuje nas w konsekwencji spóźnienie na transport, którym mieliśmy udać się na salar. Utknęliśmy więc w Uyuni na całą dobę. Położona na skraju salaru mieścina nie zachwyca ani architekturą ani atrakcjami. Uwagę przykuwa złomowisko starych pociągów i wszechobecna sól. Kryształki soli błyszczą się w piasku, a drzewa pokryte solą wydają się być marmurowe.

14.06.2007

Poranne cafe con leche i idziemy do jeepa, którym podróżować będziemy po salarze. Wyjeżdżamy z opóźnieniem (nic nadzwyczajnego) z powodu obchodów rocznicy zakończenia wojny z Paragwajem. Orkiestry, parady, defilady, sztandary i składanie kwiatów pod pomnikami przypominającymi socjalistyczne dzieje.

Zobacz  powiększenie!
W Colchani całe rodziny zbierają sól
Wreszcie udaje nam się wyjechać z Uyuni i na chwile zatrzymujemy się w wiosce Colchani. Wszyscy mieszkańcy wioski zajmują się zbieraniem soli, pracują całymi rodzinami a za 50 kg soli otrzymują 1 boliwiano (1/8 dolara). Jest to najtańsza siła robacza a wszelkie pomysły z wprowadzeniem maszyn natychmiast upadały ze względu na znaczne zwiększenie kosztów "produkcji".

Z Colchani wjeżdżamy na olbrzymi ocean soli. Wygląda jak białe morze sięgające aż po horyzont. Salar Uyuni położony jest na wysokości 3653 m n.p.m. i zajmuje powierzchnie 12 tys. km kwadratowych.

Zobacz  powiększenie!
Hotel z Soli Playa Blanca
Docieramy do hotelu Playa Blanca całkowicie zbudowanego z soli. Jest położony zaledwie kilkanaście kilometrów od Colchani i wygląda bardziej na atrakcję turystyczną niż miejsce pobytu turystów, choć oczywiście można tam przenocować.

Zatrzymujemy się tu na chwilę by za moment udać się na Isla de Incahuasi (co znaczy dom Inków).

Zobacz  powiększenie!
Kaktusy Cordon na wyspie Incahuasi
Wyspa na słonym lądzie, porośnięta kaktusami Cordon, które w tych okolicach jak i na północy Chile wykorzystywane są do budowy domów. Po lunchu przez słoną równinę udajemy się do San Juan i tu zostajemy na noc. W indiańskiej izbie stoją dwa lóżka pokryte ciężkimi ręcznie tkanymi derkami, puste ściany, cementowa podłoga i jedna świeczka. Czuję się trochę jak w klasztornej celi, choć ciepło jakie otula mnie w tej izbie szybko usypia.

Zobacz  powiększenie!
Wschód słońca w gorących źródłach
Od czasu, kiedy jesteśmy w podróży, to nie wschody i zachody słońca wyznaczają rytm naszego życia. Wyznaczają je pewne zdarzenia i cele. Śpimy wtedy, kiedy jest taka możliwość a nie wtedy, kiedy jest noc. I właśnie teraz przez chwilę poczułam, że mogę zasnąć. Przez chwilę, bo z uśpienia wyrywa mnie Vincent. Po salarze podróżujemy w 6-o osobowym teamie. Dwoje Nowozelandczyków, Chilijczyk, Francuz no i my. Vincent znalazl bar, w którym podają grzane wino. To bardzo interesująca alternatywa dla naszych skromnych "pokoi".

W barze spędzamy znaczną część wieczoru chroniąc się przed nocnym chłodem pustyni. Nasza hiszpańsko - angielska dyskusja nabiera rozmachu wraz z upływem czasu i ilością wypitego wina. Ostatnia godzina to silnie zaangażowane rozważania nad znaczeniem zwrotu "manana, la manana", które nie prowadzą w konsekwencji do jednoznacznych ustaleń.

Źródło: iza@odkryte.pl

1


w Foto
Za Bramą Słońca
WARTO ZOBACZYĆ

Peru: Titicaca i Uru
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Maroko 2005
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl