BOL 3: Isla Del Sol - Tam, gdzie narodziło się Słońce
|
|
|
|
Isla del Sol |
Około 8 rano (około, bo w Boliwii czas to pojecie względne i jeszcze nigdy nic nie wydarzyło się tu w ustalonym czasie) łapiemy autobus do Copacabany, by dalej udać się na wyspę, na której narodzili się pierwsi Inkowie Manco Capac i Mama Ocllo.
|
Titicaca |
Przebijamy się przez zatłoczone ulice La Paz, mijając zniszczone albo jeszcze nie zamieszkałe domy. Wreszcie jedziemy prawie pustą drogą przez Altiplano. Zasypiam na chwilę, a kiedy otwieram oczy, widzę olbrzymie i lśniące Titicaca, które pięknie kontrastuje z surowym Altiplano. Według starożytnych mitów to w przejrzystej toni jeziora Titicaca narodziło się Słońce. Zawsze poruszają mnie miejsca ze swoją legendą, a Titicaca i Isla del Sol z całą pewnością do nich należą.
|
Titicaca oraz widok na Ankohume i Illampu |
Poza tym jezioro zasługuje na miano niezwykłego choćby z tego powodu, że jest najwyżej położonym na świecie jeziorem żeglownym, poza tym jest tak olbrzymie, że w wielu miejscach woda sięga po horyzont. Jest długie na ponad 230 km i szerokie na około 97 km. Znajduje się na nim wiele wysp, półwyspów i wysepek. A od peruwiańskiej strony są także pływające wyspy, które kiedyś zamieszkiwane były przez Indian.
|
Gitarzysta w Capacabanie |
Docieramy do Copacabany. Przewodniki podają, że to dość zaniedbana mieścina i nieco nudna, ale atmosfera panująca w mieście przeczy tym opiniom. Copacabana wydaje się być miejscem wręcz uwielbianym przez turystów. Jest piękna pogoda, świeci słońce i choć jest chłodno siadamy nad brzegiem jeziora by zjeść lunch. Podróżuje z nami na Wyspę Słońca Boliwijczyk Eliseo. Po lunchu pijemy piwo i tradycyjnie pierwszy łyk wylewamy na ziemie w ofierze dla Pacha Mama. Fascynuje mnie to, jak w całej Ameryce Południowej mieszkańcom udaje się „żenić” różne bóstwa z wiarą katolicką. Eliseo składa ofiarę dla Pacha Mama, po czym idzie do kościoła pomodlić się o udaną podróż.
|
Codzienna praca dzieci na Isla del Sol |
Do Copacabany w XVI wieku trafił wizerunek Matki Boskiej Gromnicznej. Wkrótce potem, jak podają tubylcy, miała tu miejsce seria cudów, a Najświętszą Pannę uznano za patronkę Boliwii.
|
Tradycyjna wioska na Isla del Sol |
Słońce jest już wysoko, kiedy wsiadamy na łódź i płyniemy na Isla del Sol. Do dziś wyspa i jezioro są przedmiotem czci Ajmarów żyjących nad brzegami jeziora. Przypływamy na Fuente del Inca. Oprócz nas jest jeszcze wielu turystów. Trudno od nich uciec w tak niezwykłym miejscu.
|
Księżyc w pełni na Isla del Sol |
Już na przystani możemy zdecydować się na nocleg, ale nie robimy tego. Chcemy poznać prawdziwą Isla del Sol i prawdziwe życie Ajmarów z wyspy. Ledwie opuszczamy przystań a ruch turystyczny zanika i zamiera. Idziemy wśród eukaliptusowych gajów, mijamy ruiny inkaskich budowli i towarzyszy nam jedynie zachodzące słońce.
|
Jarek serdecznie witany przez dzieci w Cha llapampie |
Docieramy do wioski Challapampa. Sądząc po obecności kilku hosteli wioska jest przygotowana na przyjęcie turystów, ale tej nocy oprócz nas w wiosce są sami tubylcy. Wynajmujemy pokój w jednym z indiańskich domów. Kiedy chmara indianskich dzieci oblepiła nas w powitalnym uścisku poczułam się nieco nieswojo. Natychmiast przypomniała mi się historia sprzed kilku lat, gdzie w wiosce boliwijskiej zamordowano białych turystów w podejrzeniu o próbę porwania dziecka. Na szczęście moje obawy były mocno przesadzone, dziecięca otwartość szczera a zaufanie rodziców znaczne. Ta otwartość była tym bardziej miła i zniewalająca, że zaledwie kilka kilometrów od Challapampy, przy przystani, dzieci, które mają kontakt z turystami proszą o pieniądze za zrobienie zdjęcia.
|
Widok na stronę peruwiańską z Isla del Sol |
Pobyt w Challapampie na długo pozostanie w mojej pamięci. Właśnie w takim miejscu, z dala od hałasu, sama zaczynam wierzyć w to, że dawno, dawno temu ze skały pumy narodził się tam pierwszy Inca Manco Capac. Tam gotowa jestem uwierzyć w to, że w jeziorze narodził się Viracocha, ojciec wszystkich bogów, że w jego lśniącej toni powstało Słońce, Księżyc, Pacha Mama i inni bogowie.
|
Wschód słońca na Isla del Sol |
Zasypiamy pod ciepłymi kocami z wełny alpaki w otoczeniu bogów i to nie tylko w sensie magicznym i historycznym, ale też dosłownym. Na ścianach naszego pokoju ramie w ramie wiszą wizerunki Dziewicy z Copacabany i inkaskich bóstw.
Po wschodzie słońca jemy śniadanie i wyruszamy w drogę powrotną do Fuente del Inca, mijając po drodze tradycyjne wioski Indian Ajmara z Isla del Sol.
Źródło: iza@odkryte.pl
|