W Rozwadowie zwodowali¶my Weleta i tak zaczęła się nasza podróż przez Podole. Co rusz trafiali¶my na nazwy znane z historii lub literatury. Przepływaj±c przez tzw. Szwajcarię Naddniestrzańsk± stało się nam jasne, dlaczego piękno tego regionu jest tak opiewane w literaturze. Górzysty krajobraz, w którym lasy przeplataj± się z zielonymi ł±kami ze stadami krów, czasami koni. Sielankowy nastrój podkre¶lały wioski, w których uzupełniali¶my nasz prowiant. Na każdym kroku spotykali¶my życzliwych ludzi.
Niezapomniane wrażenie wywarło na nas obozowanie pod murami Chocimia. Zwiedzanie tej warowni, a także pobliskiego Kamieńca Podolskiego, pozwoliło nam jakby lepiej wnikn±ć w atmosferę opisywan± w znanych nam lekturach. Nerwowo starali¶my się uzupełnić braki w wiedzy historycznej. Szczę¶ciem Andrzej miał ze sob± odpowiedni przewodnik.
Także pogoda zaczęła nam wreszcie sprzyjać i przemieniać się w dawno już zapowiadan± i oczekiwan± letni± aurę. Wreszcie po 5 godzinach wiosłowania można wskoczyć do wody i wzi±ć od¶wieżaj±c± k±piel. Niektórym zaczęło już w międzyczasie doskwierać życie Wikingów.