HAWAJE
00:28
CHICAGO
04:28
SANTIAGO
07:28
DUBLIN
10:28
KRAKÓW
11:28
BANGKOK
17:28
MELBOURNE
21:28
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Galapagos » GAL 5; Pierwszy zachwyt
GAL 5; Pierwszy zachwyt



Po wyjściu z samolotu uderza nas suchy skwar, nic dziwnego że wyspy upodobały sobie jaszczury i żółwie. Na lotnisku uiszczamy sporą opłatę 100 USD za wstęp na teren parku narodowego Galapagos, po czym przechodzimy przez kontrolę agrarną. Przy odbiorze bagaży czeka już galapagoski przewodnik Luis Manjarrez, wesoły, od razu wzbudzający sympatie osobnik. Wiezie nas do zatoczki gdzie zacumowany kołysze się nasz pływający dom na następne 5 dni - motorowy jacht Yolita. Kapitan jednostki ma na imię Tyrone Mesa, kucharz Jose Palate, do tego 3 młodzieńców od wszystkiego: Julio Gusman, Javier Amay i Jose Palate. Jest więc nas w sumie 12 turystów plus 5 członków załogi.


Zobacz  powiększenie!
Fregaty dotykały naszych dłoni
Zanim dostaniemy się na pokład, z przystani obserwujemy fascynujące polowanie ptaków na ryby. Atakującą stroną są głuptaki niebieskonogie, które całymi stadami z wysokości ok. 20 metrów rzucają się w wodną toń, z lekkim półobrotem zwijając skrzydła tuż przed wejściem w wodę. Na Galapagos istnieją wielkie kolonie głuptaków srokatych (sinonogich, niebieskonogich) liczące tysiące par. Widok tych niebieskopłetwych ptaków wykonujących skomplikowany taniec godowy jest zachwycający, Luis informuje, że akurat gniazdują one na wyspie Espanola, gdzie będziemy za trzy dni! Nad głowami dostrzegamy też pelikany i kilkanaście fregat szybujących wysoko w niebie. Widok pelikana nieodmiennie nasuwa mi skojarzenie z archaicznym pterodaktylem.

Zobacz  powiększenie!
Kolorowe kraby Sally lightfoot na plaży
Na Galapagos żyją pelikany brunatne, które jako jedyne z tej rodziny rzucają się do wody po swoją zdobycz z wysokości kilkunastu metrów. Do ogromnego dzioba nabierają podczas takiego ataku jednorazowo do 10 litrów wody, pozostawiając po odsączeniu oszołomione ryby. Pelikany to duże ptaki, o rozpiętości skrzydeł do 2 metrów i długości do 122 cm.

Najznakomitszymi pod względem siły i zasięgu ptakami morskimi są jednak fregaty wielkie, których samce mają jaskrawoczerwony, skórny wór na szyi. Worek ten nadymają do zdumiewającej wielkości piłki nożnej, m.in. podczas toków i do odstraszania intruzów. Fregaty są świetnymi lotniarzami mając skrzydła o rozpiętości do 230 cm. Brak odpowiedniej ilości substancji oleistych w opierzeniu uniemożliwia im jednak skuteczne nurkowanie, dlatego wykorzystując siłę, szybkość i wielkość (107 cm długości ciała) kradną pokarm innym ptakom.

Zobacz  powiększenie!
Pływajace jaszczury sa tylko na Galapagos
Po rejestracji paszportów w kapitanacie portu, płyniemy pangą (lokalna nazwa niewielkiej łódki obsługującej jacht) do jachtu. Trwa przydzielanie kajut: ciasnych, o wąskich kojach i zminimalizowanych do granic możliwości łazienkach. Warunki iście spartańskie, ale w końcu nie jesteśmy tutaj dla luksusu karaibskich liniowców.

Tuż po zajęciu kabin ruszamy w drogę, w stronę plaży Las Bachas na pobliskiej wyspie Santa Cruz. W międzyczasie pierwszy posiłek: kurczak z ryżem, sałata z ogórków, kalafior, brokuły, pomidory plus melon na deser i woda. Nadlatują wielkie fregaty znęcone widokiem resztek jedzenia wrzucanych przez kucharza do wody. Wyciągamy dłonie, zwinięte jak gdyby trzymając poczęstunek dla tych majestatycznych ptaków. Fregaty dolatują do samych rak. Tak bliskie spotkania z tymi ptakami należą do rzadkości, mogą się odbyć chyba tylko na Galapagos!


Zobacz  powiększenie!
Plaża Las Bachas
Za chwile czeka nas lądowanie na wyspie Santa Cruz, na plaży Las Bachas. Podczas całego rejsu mamy schodzić na brzeg w dwójnasób: “mokre lądowanie” oznacza wejście do wody po kolana i spacer do plaży, “suche lądowanie” natomiast to wyjście na skalisty zazwyczaj brzeg bez obawy o zmoczenie obuwia. W Las Bachas lądujemy “na mokro”. Minęło zaledwie 2.5 godz. od wyjścia z samolotu, a już otacza nas zupełnie inny świat.

Na wyższych krzakach po drugiej stronie laguny dostrzegam kormorana. Na pozór przypomina ptaka z naszych mazurskich jezior, a jednak... Galapagoski kormoran, wysoki na 90 cm, jest najwyższym ze światowych przedstawicieli tej rodziny, jest też jedynym spośród 29 gatunków kormoranów, które nie potrafi... fruwać. I w tym miejscu przypomina mi się jeden z najsłynniejszych żeglarzy świata - kapitan James Cook, który... nie umiał pływać! O ile kpt. Cook przypłacił życiem brak umiejętności obcowania z żywiołem, o tyle galapagoskie kormorany wskutek zaniku skrzydeł (przeszkoda pod wodą!) posiadają smuklejsze kształty umożliwiające im głębsze i sprawniejsze nurkowanie w pościgu za rybami, co stało się ich dużym atutem.

Plaża Las Bachas jest piękna, śnieżnobiała, rozdzielona cyplami czarnej, bazaltowej lawy. Na skałach pełzną jaskrawoczerwone kraby (grapsus grapsus - Sally lightfood crab)... Jeden z nich kroczy po skale porośniętej zielonym glonami, co w zestawieniu z jego szkarłatem i jaskrawym, jasnoniebieskim podbrzuszem daje fantastyczne kontrasty w niskim, złotym słońcu.

Zobacz  powiększenie!
Pływajaca iguana
Tutaj czeka nas też spotkanie z jednymi z najdziwniejszych zwierząt świata - morskimi legwanami. W wodzie dostrzegam płynącą iguanę, która po chwili wychodzi na brzeg i spokojnie kroczy po plaży by ogrzać się w słońcu. Po osiągnięciu temperatury ciała 35C wejdzie znów do wody na żer.

Ten najsłynniejszy wyspiarski jaszczur to jedyny przedstawiciel rodziny jaszczurek na świecie, który przystosował się do życia pod wodą! Żywi się bowiem wodorostami porastającymi kamienie na dnie. Nurkujący legwan posiada wyjątkowo spokojny charakter, czarno-czerwony kolor ciała, wyraźne wypustki na głowie i spłaszczony po bokach, ułatwiający pływanie ogon. Zarówno ogon jak i grzbiet wieńczy grzebień długich kolców nadający mu wygląd mini-dinozaura. Morski legwan wprawił w osłupienie cały naukowy świat, gdy okazało się że podczas fenomenu El Ninio z 1999 roku, w obliczu głodu, dorosłe jaszczury zmniejszały długość swojego ciała! Największe morskie iguany sięgają 1.7 długości, występują na północnym cyplu wyspy Isabela - Punta Albemarle. Nurkują przeważnie na głębokość 3-4 metrów, ale najstarsze zdolne są do zejścia na 14 metrów pod wodę i przebywania pod powierzchnią aż do godziny! Inna sprawa, że dorosłym osobnikom wystarczy jedno nurkowanie na 3 dni.

Pełni zadumy nad nieograniczonymi możliwościami adaptacji zwierząt kontynuujemy spacer. Plaża jest chwilami zbudowana prawie wyłącznie z grubych kolców jeżowców o fioletowo-brunatnej barwie. Tępo zaostrzone, czyli szczęśliwie dla nas nie kłujące kolce, należą do zwierząt z gromady szkarłupni, okrągłych jeżowców regularnych z rodzaju Cidaris. Nieco dalej leżą szczątki wraku amerykańskiej barki z czasów II wojny światowej. Barka to po hiszpańsku bacha, stad nazwa całej plaży! Z zakopanego w piachu kadłuba - jak przestroga - wystają tylko zardzewiałe stępki. Mamy jeszcze chwilę czasu na kąpiel, co wykorzystujmy natychmiast wskakując do orzeźwiająco chłodnej wody.

O zmierzchu jesteśmy z powrotem na łodzi, płyniemy w stronę cypla Puente Clarion, kotwiczymy w wąskiej cieśninie pomiędzy Santa Cruz a Baltrą. Kucharz Jose zajęty jest przygotowaniem posiłku, przewodnik Luis dyskutuje z kapitanem na temat jutrzejszych planów, a ja... montuję sprzęt wędkarski, zakładam boleniówkę i rzucam blachę tuż przy powierzchni wody. Przez kilka minut nie ma żadnego pobicia. Opuszczam więc blachę na dno, odczekuję dwie minuty zanim opadnie na kilkanaście metrów. Ledwo zacząłem ściągać przynętę, czuję uderzenie. Na końcu żyłki jest ryba, nie wiem jeszcze co, czuję opór charakterystyczny dla okazu o średniej wielkości. Wydobywam trofeum na pokład: mój pierwszy w życiu strzępiel, o brunatnych barwach w pionowe, szerokie pasy, ma ok.40 cm długości. Po delikatnym odczepieniu kotwiczki puszczam go z powrotem w wodną toń.

Na kolację: wołowina, ziemniaki puree, ogórki, pomidory a na deser brzoskwinie z puszki ozdobione czeresieńką. W lodówce na statku mają wodę butelkowaną, piwo (2 USD za butelkę) i coca-colę (1.5 USD). O 20 zapoznanie z planem na jutro. Czarnym pisakiem Luis kreśli na kuchennej tablicy magiczne jeszcze dla nas słowa, które już jutro staną się rzeczywistością.

Na dzisiejszy wieczór mam niespodziankę. Wyjmuje krążek CD, wręczam kapitanowi i po chwili, z pokładowych głośników słychać dźwięki dawno zapomnianego, pięknego przeboju: “Galapagos” Sławy Przybylskiej. Trudno było lepiej utrafić w odpowiedni czas i miejsce! Na stoliku ląduje butelka Jasia Wędrowniczka.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2


w Foto
Galapagos
WARTO ZOBACZYĆ

Brazylia: Karnawałowa orgia... kolorów
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Swedseayak 2: Początek podróży
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl