HAWAJE
02:43
CHICAGO
06:43
SANTIAGO
09:43
DUBLIN
12:43
KRAKÓW
13:43
BANGKOK
19:43
MELBOURNE
23:43
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Australia w poprzek » AUS 3: Zachodnia Australia
AUS 3: Zachodnia Australia



Ze środka kontynentu chciałem się dostać do Pilbary na zachodzie. Szukałem możliwości. A to wcale nie takie proste. Dzielą te rejony najbardziej dzikie i nieznane rejony Australii - pustynie, z Wielką Piaszczystą na czele. Myślę sobie: trudno, trzeba zapłacić za samolot, ale przynajmniej zobaczę z powietrza te wyjątkowo tajemnicze rejony... Nic z tego, żadne samoloty nie latają bezpośrednio z Alice na zachód (1700 km). Poleciałem więc okrężną, jedyną drogą przez Perth (od dwóch miesięcy czekała tutaj na mnie trudna do dostania mapa topograficzna z Karijini): łącznie to 3000 km. Zobaczyłem głównie nie-piaskową Wielką Pustynię Victorii z wysokości 7000 m.


Na przełomie lat 50-tych i 60-tych buduje się na niej 6000 km pustynnych szlaków (!), dla potrzeb testów z bronią jądrową, w wyniku których tysiące ludzi umiera i ciężko choruje. To jeden z najsmutniejszych faktów tego młodego kraju, choć nie jest to powszechnie znane. Na zdjęciu: tuż po przylocie do Paraburdo w Pilbarze. Lotniskowy terminal jak żywo przypominający budowlany barak gospodarczy z blachy falistej w Kaczych Dolach, rodzi obawy o ilość i jakość światowych rozrywek w tej części antypodów.


Zobacz  powiększenie!
W 1962 roku zostają odkryte w Pilbarze ogromne złoża bogatych rud żelaza. W 1966 r. już istnieje pierwsze miasteczko Tom Price i kilkaset kilometrów linii kolejowej do wybrzeża: wydobycie startuje pełną parą. Trudno się połapać, kto właściwie jest właścicielem tego gigantycznego biznesu (i o jakim kolorze skóry).W każdym razie jak się dowiedziałem w samej kopalni, personalnie Królowa Anglii ma bezpośrednio z tego niezły procencik, oj niezły...
Australia jest obecnie drugim największym eksporterem rud żelaza na świecie po Brazylii. Statki o tonażu do 250 000 ton wypływają z Dampier i Port Hedland w pierwszym rzędzie do Chin i Japonii.
Na zdjęciu, w dole, widać fragment jednej z największych odkrywkowych kopalni rud żelaza na świecie, z samochodzikami o wadze brutto ponad 300 ton i pociągami o średniej długości 2,5 km. Najdłuższy skład pociągu w historii był wyekspediowany właśnie tutaj, w Pilbarze, miał około 8 km długości i jest zanotowany w księdze Guinessa.

Zobacz  powiększenie!
Odkrycie rud żelaza tutaj jest prawdziwym błogosławieństwem dla Mariusza, czyli dla mnie. Wybudowana infrastruktura przemysłowa, to także kilka dróg - można dotrzeć do autentycznej perły nie tylko Pilbary - Karijini.
Ludzie pojawili się tutaj już w latach 30-tych, wraz z odkryciem złóż azbestu (północny rejon Karijini). Był to niebieski azbest, najgorszy z możliwych. Z 20 000 ludzi, jacy pracowali tutaj przy wydobyciu, do 1966r., gdy kopalnie na dobre zamknięto, zmarło ponad 1000 osób i ciągle to nie koniec.

Zobacz  powiększenie!
Moje plany w Pilbarze były przejrzyste: pochodzić parę dni po kanionach parku Karijini. Zdobyłem dokładne opisy kilku z nich. Przez miesiąc nosiłem w plecaku dodatkowe 2,3 kg (dmuchany mini - ponton i składane wiosło kajakowe) – jedynie, by użyć tutaj. Po przyjeździe do Tom Price zauważyłem, że składany kij od wiosła zniknął gdzieś na lotnisku - wpadam w delikatny szał...
Trzy dni szukam sposobu dostania / wydostania się z parku, siedząc w Tom Price. Ikarusa ani nawet metra tutaj nie uświadczysz: z tego powodu byłem w stanie konkretnie pochodzić ledwo jeden dzień, niestety.
Na zdjęciu suchy przez większość roku wodospad Joffre Falls, dający początek kanionowi - start do mojej trasy jego dnem (Joffre Gorge Cirquit). Stoję na balkonie punktu widokowego i rozmawiam z zawodowym przewodnikiem. Dwa razy pokonał tę trasę w grupie. Szczerze mi mówi, iż sam by nie poszedł. Widok z góry faktycznie budzi szacunek. I namacalny dreszcz obaw razem z tym, co słyszę! Zbyt wiele nieprzeciętnych zdjęć widziałem, zbyt wiele wysiłku włożyłem, by choć nie spróbować części - i jestem dobrze przygotowany (mając ponton mogę zawrócić do punktu startu i poważnie się z tym od teraz liczę).

Źródło: informacja własna

1 2 3 4 dalej >>


w Foto
Australia w poprzek
WARTO ZOBACZYĆ

Nowa Zelandia: Mt. Aspiring NP
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AP 12; Port Elizabeth
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl