HAWAJE
08:35
CHICAGO
12:35
SANTIAGO
15:35
DUBLIN
18:35
KRAKÓW
19:35
BANGKOK
01:35
MELBOURNE
05:35
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Przewodnik po procesie inicjacji » #2 Księża - Polska
#2 Księża - Polska

Edi Pyrek


O 5.30 jest pobudka. O 6.00 jutrznia w kaplicy. Po niej ludzie przechodzą na medytację do specjalnej sali. Godzinę później msza święta. Potem śniadanie, praca, modlitwy i medytacje. O 17.30 nieszpory po łacinie. Wieczorem kolacja i kolejne medytacje.
- Ludzie w czasie medytacji robią wszystko razem. Przygotowują jedzenie, modlą się, rozmawiają, ale jednocześnie nie ma przymusu uczestniczenia ani we mszach świętych, ani w medytacjach. Bo tutaj nie chodzi o to, żeby kogoś zmuszać do czegokolwiek. Ludzie są tu, bo czegoś szukają i wierzą, że to coś będą mogli znaleźć właśnie tutaj.
To, co my tu robimy, jest takim specyficznym połączeniem tradycji buddyjskiej i reguły benedyktyńskiej. Uczymy się, że wszystko co robisz, może być medytacją i modlitwą. Nie musisz koniecznie iść w róg pokoju i w ciszy obserwować swój oddech....
Każdy krok może nieść pokój, być medytacją, być modlitwą, bo to tak naprawdę zależy tylko od nas, co zrobimy ze swoim życiem, na ile uda nam się je uświęcić. Można wspaniale medytować obierając ziemniaki, pracując w ogrodzie... jest tyle możliwości. Po prostu trzeba zwrócić uwagę na to, co się robi - ciągle więc być uważnym, tak by nic nie było przypadkowe, niezauważone. I jeśli tylko rozejrzymy się wokół siebie, to zobaczymy, że cały świat uczy nas tej właśnie kontemplacji... ptaki, kwiaty... wszystko staje się naszymi nauczycielami, jeśli im tylko na to pozwolimy...
U benedyktynów nie mamy wyraźnie określonej tradycji medytacyjnej, po prostu kiedy przyjdziesz do klasztoru, to ci powiedzą: "medytuj jak umiesz", ale jednocześnie jest tu dość mocno rozwinięta praktyka modlitewna. Jeśli więc połączysz obie te rzeczy - medytację i modlitwę - to powstanie mieszanka, która spowoduje, że twój umysł się przekształci.
Czasami przychodzą do mnie ludzie i mówią, że nie mają czasu na modlitwę albo medytacje, a ja ostatnio opowiadam im taką historię, którą usłyszałem od Dalajlamy: "Było dwóch ludzi - nauczyciel i uczeń. Pewnego dnia mistrz, żeby zachęcić ucznia, powiedział mu, że jeśli będzie ładna pogoda to pójdą na piknik. Po kilku dniach uczeń zapytał - co z piknikiem? Jestem teraz strasznie zajęty, później. I taka odpowiedź powtarzała się przez wiele dni, aż wreszcie pewnego dnia obaj zobaczyli jak jacyś ludzie niosą ciało zmarłego na cmentarz. Co się dzieje? - Zapytał nauczyciel. Ten człowiek idzie na piknik - odpowiedział uczeń".

Nie wiemy, co będzie jutro i nie da się życia odłożyć na kiedy indziej.
Nieraz zjawiają się u mnie ludzie, którzy chcą się modlić, ale nie wiedza jak, bo nikt ich po prostu nie nauczył... i tutaj znowu będzie przypowieść o tym, jak do starca z góry Athos przyszedł pewien młody, francuski filozof z tym samym pytaniem, a ten mu odpowiedział: "Przed rozprawianiem o modlitwie serca - naucz się najpierw medytować jak góra. Zapytaj ją, co czyni, aby się modlić." Bo jeśli tylko pozwolisz sobie na otwarcie się na świat, to będziesz wiedział jak żyć i jak się modlić.



* * * * *

Korytarz jest pusty. Białe ściany. Krzywo stojąca figura św. Benedykta. Słabe światło, zapowiadające dopiero świt, wpada przez duże, zaszronione okna. Na końcu korytarza widać czarny habit ojca Jana. Głowa schowana przed zimnem w kapturze zsuniętym na twarz, ręce w fałdach habitu. Idzie wolno.
- Zajmuję się dialogiem, bo to przecież on jest podstawą Kościoła, a jednocześnie fundamentalnym elementem mojej wiary i relacji pomiędzy Bogiem, a człowiekiem. Bo to jest przecież tak, że ludzie są wszędzie tacy sami, różni ich może kolor skóry, język, czy też sposób jedzenia. Ale my wszyscy szukamy przecież tego samego Boga, bez względu na to, przed jakim ołtarzem składamy kwiaty i czy palimy tam kadzidła, czy też świece... bo ciągle Jest On Tym, Który Jest. Kiedy to zrozumiemy, to jest szansa, że wreszcie zaistnieje prawdziwy wieloreligijny i ogólnoludzki dialog. Wtedy nie będzie ani fanatyzmów, ani nienawiści... i na tym właśnie polega moja praca jako członka rady do spraw dialogu. Mam pomagać w budowaniu mostu pomiędzy katolikami, a buddystami, czy też hinduistami... Przyszła mi teraz do głowy taka historia o dialogu z Jasnogórskiego klasztoru, do którego zabrałem kilku wysoko postawionych buddyjskich mnichów.
Samochód się spóźnił. W klasztorze obraz Matki był już schowany, mnisi zaczęli więc bić pokłony przed zasłoną. Pallotyni z klasztoru wyszli do nich z kopią obrazu. Jedna z modlących się obok staruszek zapytała mnie: "Kto to?", popatrzyłem na nią - "Chińczycy". Staruszka jeszcze raz przypatrzyła się mnichom i powiedziała: " To pewnie dlatego takie małe i zmęczone, bo z daleka przyjechały". Potem kiedy buddyści stali z kopią obrazu przed ołtarzem, staruszka podeszła do mnichów i pocałowała obraz, który trzymał w ręku jeden z nich. Za nią podchodzili kolejni ludzie. Mężczyźni, kobiety, dzieci. Jeden za drugim.
Obraz ten do dzisiaj wisi w Centrum Zen w Kalifornii.

Źródło: informacja własna

<< wstecz 1 2 3 dalej >>


w Foto
Przewodnik po procesie inicjacji
WARTO ZOBACZYĆ

Nepal i Katmandu
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

PAM 2: Jedźmy na wschód - tam musi być jakaś cywilizacja…
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl