4P-3: Mercedario 6770 m
| Grzegorz Zięba
|
|
Dzień 4
 |
Negro Peak Col |
Po śniadaniu pakujemy plecaki i o godzinie 12:00 ruszamy na Negro Peak Col w celu wniesienia depozytu na grań i sprawdzenia, co jest dalej. Szliśmy 4,5 godziny. Podejście było strome, ale dzięki wcześniejszej aklimatyzacji na Aconcagule żadnych problemów z wysokością nie mieliśmy. Po wstukaniu namiarów na GPS – a i złożeniu depozytu schodzimy w dół.
To nasz 4 dzień i jesteśmy sami, nie ma ani jednej wyprawy!
Dzień 5
 |
Jakaś jaszczurka |
Po tradycyjnym śniadaniu pranie i remont kuchni (miejsce osłonięte przed wiatrem ustawionymi dookoła kamieniami). Życie tutaj przypomina Flinstonów - kamienny stół, kamienne krzesła... Postanawiamy zmienić nazwę obozu z Pirca de Polacos na obóz Flinstonów. Tutaj i tak wszystko ma polską nazwę (Pico Polaco, Wanda Peak, lodowiec Karpińskiego, Lodowiec Ostrowskiego)...
Od samego rana pogoda na Mercedario nie wygląda najlepiej. Z dołu wygląda, że na szczytach pojawiło się Viento Blanco.
Dzień 6
 |
Cuesta Blanca |
Koniec Flinstonowania! Wstajemy o 9:00, pakujemy plecaki i wyruszamy do bazy głównej pod Mercedario (normalna droga).
Szliśmy zdecydowanie wolniej niż dwa dni temu, a to chyba ze względu na cięższe plecaki. Już na grani zdecydowaliśmy, że zamiast do bazy głównej pójdziemy do obozu nr 1 Cuesta Blanca 4385 m.
Dzień skończyliśmy po około 9 godzinach marszu. Ciągle jakieś 3 godziny drogi od obozu 1. Cały dzień wiało!
Dzień 7
 |
W drodze do Cuesta Blanca |
Jak się okazało wyszły 4 godziny drogi. W końcu jesteśmy w obozie 1. Nie widać szczytu Mercedario ale pogoda zapowiada się idealnie.
Resztę dnia spędzamy na gotowaniu i słuchaniu muzyki.
Dzień 8
 |
Widok na Andy z Piccade Judios |
Idziemy do obozu drugiego Piccade Judios 5190 m. Już na samym początku trafiamy na pola penitentów (śniegi pokutujące), które z dołu wydawały się łatwe do przejścia. Teraz sytuacja wygląda inaczej. Twan przeklina po rosyjsku, holendersku, angielsku, a czasami nawet po polsku. Ja co chwilę ze śmiechu się wywracam. Po około godzinie wydostajemy się z labiryntu i wychodzimy na prostą już do samego obozu nr 2.
Zostawiamy depozyt i wracamy z powrotem przez ulubione pole penitentów do obozu nr 1 Cuesta Blanca. Wieczorem gotujemy zupę z kukurydzy (dwa ziarenka) i idziemy spać.
Źródło: informacja własna
|