|
|
|
|
|
|
|
|
Afryka w ciemno |
Kończymy pierwszą część opowieści Beaty o Afryce. Ale jej podróż wcale się kończy. Posłuchajcie! - Gdy Rachid wysadził mnie w Erfudzie, nie musiałam nawet machać – od razu zatrzymał mi się samochód. Wprawdzie kierowca liczył na to, że przenocuję w jego hotelu, ale gdy dotarło do niego, że nic z tego, ponieważ chcę dotrzeć do Merzugi, a jego hotel jest w Rissani, zabrał mnie na herbatę do nomadzkiego namiotu swojego brata, niedaleko Rissani.
warto kliknąć
|
|
Przed nami kolejna porcja marokańskich wspomnień Beaty Jakuszewskiej. W tym odcinku, podobnie jak w poprzednich - dużo gościnności i życzliwości ludzi pustyni. Kiedy jednak czytamy te słowa, Beata rusza już w kolejną podróż. Choć Marokańczycy okazali się dla niej bardzo przyjaźni, to przepisy wizowe były nieubłagane. Przekroczywszy dozwolony czas pobytu o pięć tygodni, podróżniczka ruszyła do hiszpańskiej Ceuty, by nie móc być deportowana do Polski. Co dalej? Jaki kraj? Samo się wydarzy - mówi Beata.
warto kliknąć
|
...a dachem niebo jest. Zapraszamy na piąty odcinek afrykańskich zapisków Beaty Jakuszewskiej. Autostop nie zawsze musi prowadzić do konkretnego celu. Tak też będzie i w tej opowieści, przez którą przewinie się wielu bezinteresownych kierowców przemierzających saharyjskie bezdroża. Niektórzy chcieliby dojechać aż do Europy (z załatwioną podstępem wizą), innym dobrze jest pod pustynnym słońcem. Zapraszamy do lektury!
warto kliknąć
|
Magia, pustynia i miłość. Niekoniecznie w tej kolejności. Zapraszamy na czwarty już odcinek afrykańskich wspomnień Beaty Jakuszewskiej. Albo raczej Lalli Fatimy. Dlaczego? Pora już zacząć opowieść: "Dont hurry like Ferrari" - usłyszałam w wiosce M`hamid. Tu życie płynie inaczej niż w miejscach, w których byłam wcześniej tu, w Maroko. Mała wioska przy Saharze, wrota do pustyni. Cały wczorajszy dzień tu jechałam i dopiero wieczorem byłam na miejscu.
warto kliknąć
|
Tak właśnie mówią o Warzazacie Marokańczycy. Na mnie to miasto nie zrobiło jakiegoś szczególnego wrażenia, ale trasa prowadząca do niego przez przełęcz Tischkę zapiera dech w piersiach - pisze Beata Jakuszewska. Zapraszamy na trzeci już odcinek jej afrykańskich wspomnień. Kończymy dziś przygodę z "turystycznym" Marokiem, a już wkrótce zapuścimy się na Saharę. Poprzedni odcinek opowieści znaleźć zaś można TUTAJ.
warto kliknąć
|
Przed nami kolejny odcinek afrykańskich wspomnień Beaty Jakuszewskiej. Dzisiaj przyjrzymy się bliżej Atlasowi Wysokiemu. Dowiemy się też, jak należy pić herbatę. - Mówi się, że Marrakesz to "perła rzucona na Atlas", choć nie jest wcale tak łatwo dotrzeć z tego miasta w góry - zaczyna się ta opowieść.
warto kliknąć
|
|
|
|
|
|
|