AUS 1: W drogę po Australii...
|
|
|
Znalezienie polskiego nagrobku w tak zwariowanym miejscu, gdzieś na końcu świata, budzi odczucie nowego gatunku. I ciekawość - jakie niezwykłe koleje losu były udziałem tego rodaka, żeby trafić w jedno z najbardziej odludnych miejsc na globie kilkadziesiąt lat temu, jakich dramatów doświadczył już tutaj, jakże potwornie daleko od własnego kraju, zostawiając swe prochy w tak smutnej mogile?
To był mój jedyny kontakt z polskością przez trzy miesiące...
Codzienne kopanie ziemi w poszukiwaniu cennego kamienia w temperaturach nawet ponad 50 stopni Celsjusza latem, są poza moim wyobrażeniem. Te ekstremalne upały zmusiły ludzi do chowania się pod ziemię, w wydrążonej skale - ok. połowa miasta tak mieszka.
Trzy noce spędziłem w tutejszym jedynym backpackers – 6,5 m pod ziemią. Mimo braku okien świetnie się czuję - piaskowiec jest wyjątkowo przyjazny człowiekowi.
Dzięki lokalnej osobie poznaję jednego z "oryginałów" Coober Pedy. Na zdjęciu - jego wydrążona w skale posiadłość. Znany jest powszechnie jako Krokodyl Harry, gdyż w młodości żył z Aborygenami na ziemi Arnhem (leży tam słynny park Kakadu) i był łowcą krokodyli. Film "Krokodyl Dundee" był częściowo oparty na jego życiu.
Harry jest chętnie odwiedzany przez ludzi z wielu krajów: od artystów, po całe grupy finalistek miss mokrego podkoszulka; każdy zostawia swój ślad na ścianach. Tysiące rysunków, napisów, drobiazgów, ale górą są pokaźne ilości fikuśnych damskich majteczek i staniczków dumnie wiszących pod sufitami!
Jest on już u zmierzchu życia, ma 80 lat. Wlanie wrócił z operacji w Adelajdzie, jest bardzo słaby. Niestety, nie jestem w stanie z nim porozmawiać. Dwoje jego przyjaciół opiekuje się nim - siadamy razem rozmawiając przy świecach - ich blask na chropowatym, nierówno drążonym piaskowcu czyni fenomenalną, niezapomnianą dla mnie atmosferę.
W trakcie rozmowy okazało się, że Harry jest Litwinem!!! Zaraz w następny dzień szukam jakiegokolwiek zapisu historii jego życia - prawdopodobnie nie istnieje takowa, niestety.
Zdjęcie z samochodu - tak wygląda ogromny teren wokół miasta. Ziemia zryta jest niemiłosiernie, 250 000 szybów! Patrząc na to na żywo, przypomina się nieodrobione zadanie z historii o zalewie naszej ziemi przez Turków i o ich porozsiewanych białych namiotach jak okiem sięgnąć.
Około 20 km za miasteczkiem. Fragment najdłuższego płotu na świecie: 5300 km długości. Płot chroni bydło przed psami dingo (jeden z symboli Australii).
Od tysięcy kopalnianych piaskowych stożków wokół miasta, ziemia zmienia raptownie swe kształty i barwy - obiektyw mojego aparatu grzeje się ostro od ilości robionych zdjęć. Mad Max III był tutaj właśnie nakręcony.
Źródło: informacja własna
|