HAWAJE
17:45
CHICAGO
21:45
SANTIAGO
00:45
DUBLIN
03:45
KRAKÓW
04:45
BANGKOK
10:45
MELBOURNE
14:45
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Przewodniki - Przez Świat I » Tramping do Turcji
Tramping do Turcji

Małgorzata Grabowska


W Aspendos zwiedzamy starożytne ruiny. Nie wiem, ile kosztuje wstęp, bo ścieżką obok można wejść na górę i widać to samo. Wracamy do głównej drogi, łapiemy dolmus i ruszamy w kierunku Perge. Aby tam się dostać, najlepiej łapać autobus albo dolmus do Antaya przez Aksu - tam wysiąść, a dalej przejść pieszo, bo jest niedaleko.

W Perge zwiedzamy ruiny greckie. Dalej do Antalya jedziemy dolomusem (10 tys. TL).Rzeczy zrzucamy w porcie, gdzie pilnujemy na zmianę. Antalya to już turecka riwiera - dość duży kontrast po Kapadocji i Konya. Zwraca uwagę bardzo ładnie odnowiona starówka.

Po zwiedzeniu Antalyi, kursowym autobusem jedziemy do Kemer. Robi się późno, czas pomyśleć o noclegu. Część grupy wybiera nocleg na plaży, a część w hotelu "Pension Esinti" (z basenem!). Po targach kosztuje to po 5 USD na osobę - później okaże się, że był to najdroższy hotel w całej podróży, ale rzeczywiście lux.

"Pension Esinti" ­ adres: 136 sk nr 3. W Kemer tylko główna ulica ma nazwę, reszta numery.



7 dzień

Cały dzień lenistwa w Kemer.

8 dzień

Jedziemy złapaną "na stopie" ciężarówkę do Olympos. Niedaleko plaży są tam ruiny miasta greckiego - niezłe. Zostawiamy rzeczy w kawiarni przy plaży pod opieką szefa, bierzemy menażki, zapas wody, jedzenie i wyruszamy piechotą do Yanarta (ok. 3 km) Najpierw maszerujemy drogą, a potem ścieżką pod górę. Ze szczelin skalnych wydobywa się gaz, który sam się pali - darmowy gaz wykorzystujemy do zagotowania obiadu. Wracamy wieczorem i nocujemy na plaży.

9 dzień

Rano łapiemy "stop" do Kaş. Droga jest przepiękna - cały czas wzdłuż morza. Wieczorem jesteśmy na miejscu. Na nocleg wybieramy stopnie starożytnego teatru, prawie w centrum miasta, oczywiście za darmo.

10 dzień

Wolny dzień w Kaş - plaży właściwie tu nie ma, trochę brzydkie zejście do morza, za to woda - extra! Nocleg jak poprzednio, tyle, że wystraszyliśmy randkującą angielską parę.

11 dzień

Z Kaş do Patara jedziemy dolmusem. Od postoju dolmusów w Patara na plażę maszerujemy ok. 2 km. Wstęp na plażę i do ruin (w ramach jednego biletu) kosztuje 1 USD. Zwiedzamy ruiny miasta, w którym urodził się św. Mikołaj (ten historyczny). Piaszczysta plaża jest najpiękniejsza wśród tych, jakie widziałam w całej Turcji. Nie można tylko na niej nocować, bo jest to miejsce wylęgu żółwi. Z Patary do głównej drogi maszerujemy, potem jedziemy autobusem do Fethiye. Przy okazji - tutaj pierwszy raz w sklepach widziałam ceny na towarach. Z Fethine (gdzie do zobaczenia są wykute w skałach grobowce likijskie) o 23:00 ładujemy się do autobusu liniowego jadącego do Pammukale. Dziwi tylko to, że tego autobusu nie było w rozkładzie jazdy. Warto wiedzieć, że w Fethiye można zostawić bagaż w biurze przewoźnika, u którego wykupiło się bilet.

12 dzień

Około czwartej rano przyjeżdżamy do Pammukale. Po ciemku wchodzimy po wapiennych tarasach, które są główną atrakcją tej miejscowości, na górę. Rozkładamy się na nocleg na polu pomiędzy wapiennymi tarasami a ruinami. W ciągu dnia pilnujemy na zmianę rzeczy. Okazuje się, że w hotelu "Palmyra", który jest położony nad samymi tarasami wapiennymi, jest niezły basen. Wprawdzie wstęp zarezerwowano dla gości hotelowych (nocleg ok. 60 USD), ale wystarczy wejść pewnym krokiem albo przejść między recepcją a restauracją.

Noc spędzamy w tym samym miejscu i też jest przyjemnie, tym bardziej, że przyplątał się bezdomny pies, który po poczęstowaniu starymi konserwami, bardzo nas pilnował.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 dalej >>


w Foto
Przewodniki - Przez Świat I
WARTO ZOBACZYĆ

Francja: Avignon
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AUS i PNG 7; Wielka Rafa Koralowa NP
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl