23.02 - rano opu¶ciłem hotel Indiana w Santiago de Chile i udałem się na lotnisko. Przelot do Ekwadoru odbywał się trochę "na okr±gło" z międzyl±dowaniem w Bogocie (Kolumbia), po czym kolumbijskimi liniami Avianca leciałem do Quito (Ekwador). Kolumbijski przewoĽnik ma tylko jedna zaletę - można przewozić do 64 kg bagażu, natomiast cateringu podczas lotu nie było praktycznie żadnego - nie dostałem nawet łyka wody, nie starczyło dla wszystkich pasażerów.
23.02 - wieczorem wyl±dowałem w Quito. Miasto bardzo mnie przygnębiło. Kontrast pomiędzy Argentyn± i Chile a reszt± Ameryki Płd jest olbrzymi - i o tym wiedziałem - jednak nie spodziewałem się takiej biedy. Złodziejstwo i rozbój s± w Ekwadorze powszechne, z drugiej strony trudno się dziwić, gdy ludziom nie starcza na jedzenie. Quito zwiedzę dokładnie na koniec wyprawy, przed powrotem do Warszawy. Z Quito wieczorem ruszyłem autobusem i po 3 godz. jazdy dotarłem do kurortu Banos, pięknie położonego pomiędzy wulkanami w dżungli. Banos to kurort w stylu naszego Zakopanego.
24.02 - Pierwsze wrażenie z pobytu w Ekwadorze mam dziwne. Choć nigdy nie byłem w kraju Fidela Castro, to nie mogę się powstrzymać przed stwierdzeniem, że jest tu jak na Kubie. Za dnia lepiej widać okolicę - jak pisałem Banos to takie Zakopane Ekwadoru, tyle że góry wokół miasta poro¶nięte s± dżungl±. Miasteczko ma swój urok - s± tu gor±ce Ľródła, jest kilka basenów. Ludzie nie s± bardzo ubodzy, ale kontrasty i tak pozostaj±. Dzisiaj wyprowadzam się z hotelu, w którym zamieszkałem - wła¶ciciel wci±ż zakręca ciepł± wodę, a przecież trzeba się wyk±pać przed kolejnym "łojeniem" i wypucować brudne górskie ubranko :-)
Warning: mysql_result() [function.mysql-result]: Unable to jump to row 0 on MySQL result index 43 in /usr/local/apache/www/htdocs/swiatpodrozy.fr.pl/prawe.php on line 367