HAWAJE
20:43
CHICAGO
00:43
SANTIAGO
03:43
DUBLIN
06:43
KRAKÓW
07:43
BANGKOK
13:43
MELBOURNE
17:43
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » @ przez Azję CE » @ ACE 1: Uzbekistan
@ ACE 1: Uzbekistan



Przede mną pot, piach, rozgrzane, duszne powietrze. Do przejechania 2, 5 tys. km rowerem drogami, które pamiętają karawanę podróżnika Marco Polo. Trasa mojej wyprawy wiedzie przez Uzbekistan, Tadżykistan (góry Pamir), część Kirgizji - Jedwabnym Szlakiem Azji Środkowej.

Dawny szlak wiódł z Chin do odległych miast Europy: Wenecji, Sewilli, Florencji. To tą drogą setki lat temu karawany objuczonych wielbłądów (dzisiaj samochodów marki „Kamaz”) wędrowały na bazary południowej Europy, by sprzedać drogocenny jedwab, kamienie szlachetne, przyprawy, farby, złoto, srebro, egzotyczne ptaki i zwierzęta. Na Jedwabnym Szlaku spotykały się cywilizacje Wschodu i Zachodu, kultury, tradycje, religie. Po wielu wiekach na tutejszych bazarach nadal słychać gwar różnych języków. Bazar w Azji Środkowej to tradycja, miejsce spotkań i rozmów, drugi dom.


Uzbekistan: kraina bawełny

Zobacz  powiększenie!
Czerwcowy poniedziałek. Żar słoneczny wypala mózg. W Uzbekistanie właśnie rozpoczęły się czila - ,,gorące dni”. Przez następnych czterdzieści dni będzie 40 stopni C. Na głowę zakładam czapkę z daszkiem, kawałek materiału chroni kark. Zwilżam czapeczkę wodą z wysychającego strumienia. Związuje gumą sakwy rowerowe. Ruszam. Na poboczach drogi ruch. Wszyscy sprzedają arbuzy. - Jeżeli nie będzie gorąco, arbuzy nie będą śpiewać. Nie będą smaczne -śmieje się Uzbek.
Jadę w kierunku osady Bekabad przy granicy z Tadżykistanem. Zatrzymuję się we wsi Boka. Dookoła pola bawełny. Uprawia się ją tu od lat. Robią tu między innymi płócienne okrycia, które doskonale chronią przed słońcem. Płótno z bawełny jest lekkie, ale mocne i trwałe. Dlatego większość tutejszych kobiet chodzi w płóciennych szatach.
Z drugiej strony bawełna to klęska Uzbekistanu. Przez nią zniknęły pola ryżu, pszenicy, zielone łąki, plantacje brzoskwiń. Marzeniem władz sowieckich było zrobić z Uzbekistanu „bawełniane imperium”. Od lat 30. woda z rzek Syr-darii i Amu-darii nawadniała pola bawełny, ale połowa wsiąkała natychmiast w suchą glebę. Ilość wody w korytach rzek zmniejszyła się o połowę. To doprowadziło do zagłady wysychającego w zastraszającym tempie Jeziora Aralskiego, niedostatecznie zasilanego przez obie rzeki. W Uzbekistanie od dawna już brakuje wody. Niedawno w sklepach pojawiła się woda butelkowana szwajcarskiego koncernu – bardzo droga: prawie 4 zł za litr (przeciętny Uzbek zarabia w przeliczeniu około 200 zł miesięcznie).
Mijam kolejny posterunek milicji. Funkcjonariuszy na drogach jest bardzo dużo (na jednym skrzyżowaniu potrafi stać i dziesięciu) i mogą praktycznie wszystko.
- Stój! - zatrzymuje mnie jeden z nich - Masz papierosy? Nie, pokaż paszport. Wylegitymowanie się jest obowiązkiem. Jeśli im się coś nie spodoba, mogą kazać zapłacić nawet 100 dolarów. Po 10-minutowej dyskusji puszczają mnie. Jadę dalej, pogrążam się w ciężkiej, rozgrzanej, dusznej martwocie.
- Daleko do granicy? – zaczepiam przechodzącą kobietę. - 80 km - odpowiada - Możesz spać u nas w domu, zjesz, napijesz się.
Mam dość jazdy na dzisiaj. Przyjmuję zaproszenie. Kobieta mieszka w niewielkiej lepiance. Dostaję pierogi z kapustą. Sok z moreli łagodzi pragnienie. Kładę się w niewielkim pokoju. Nie ma łóżek. Są tylko dywany. Na ścianie wisi plakat Mekki w Arabii Saudyjskiej, miejsce święte dla każdego muzułmanina.
Siedzimy po turecku. Z małych miseczek siorbiemy zieloną herbatę. Maczamy w niej pszenny chleb. Wieczorem przychodzi mąż gospodyni. Oczy czarne jak węgiel, przenikliwe. Potężny uścisk dłoni, blizna na prawym policzku. Służył w wojsku w Murmańsku, kiedy Uzbekistanem był radziecką republiką.
- Po co jedziesz do Tadżykistanu? Tam są ,,duszmany” - wrogowie.
Uzbecy nie lubią się wzajemnie z Tadżykami. Mówią, że od nich biorą się narkotyki i terroryści.
W nocy słyszę śpiewne modlitwy – puszczane są pięć razy dziennie z głośników. A rano znowu pedałuję w piekącym słońcu. Dojeżdżam do Bekabad. - Dokąd jedziesz? – pyta właściciel restauracji.
- Tadżykistan!
- Zwariowałeś? Ciebie zastrzelą, a rower sprzedadzą na bazarze w Duszanbe - śmieje się - Usiądź, musisz coś zjeść. Przynosi mi wypieczonego hamburgera. Na koszt restauracji. Gościnność Uzbeków jest większa niż ich kraj. Jeszcze ani razu nie rozstawiłem namiotu. Gdziekolwiek się zatrzymuję, częstują jedzeniem, pozwalają przenocować.
Niestety granicy w Bekabad nie mogę przekroczyć. Brak przejścia międzynarodowego - tłumaczy wopista. Cofam się do oddalonego o 40 km Boston.

Sponsor wyprawy:

http://www.roberts.pl
Firma Roberts
Outdoor equipment

Źródło: www.gienieczko.prx.pl

1


w Foto
@ przez Azję CE
WARTO ZOBACZYĆ

Indie: Miłość w kamieniu
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

PE 1; Kolonialna Lima
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl