HAWAJE
15:03
CHICAGO
19:03
SANTIAGO
22:03
DUBLIN
01:03
KRAKÓW
02:03
BANGKOK
08:03
MELBOURNE
12:03
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Kinga w Afryce » KwA 7: 01`06; Parę dni z malijskiego pamiętnika...
KwA 7: 01`06; Parę dni z malijskiego pamiętnika...

Kinga Choszcz


Trafiłyśmy właśnie na zaczynające się Światowe Forum Socjalne, którego część uczestników z różnych stron świata też jest tu zakwaterowana i w różnych częściach miasta odbywają się konferencje. Wszystkie pokoje z łóżkami są zajęte, ale znajduje się jeden spory, pusty, z dwoma materacami na podłodze. Pasuje. Zaspakajamy najpierw najpilniejsze potrzeby - czyli zmycie z siebie warstwy kilkudniowego kurzu. Ubrania wypierzemy już jutro. No więc hurra - dokonałyśmy kolejnej ledwo możliwej rzeczy, zdążyłyśmy w kilka dni stopem do Bamako - prosto idealnie na koncert.


Zobacz  powiększenie!
Nie musimy dopytywać się i szukać, kiedy tylko wychodzimy odświeżone na zewnątrz, już o zmierzchu, zaopiekowuje się nami natychmiast trzech miejscowych młodych chłopaków, dwóch z dredami, którzy oferują zaprowadzić nas do miejsca, gdzie możemy dostać bilety, coś zjeść, a potem na sam koncert. Propozycja nie do odrzucenia. Prowadzą nas do znajomego dealera biletów, gdzie oczywiście przepłacamy, ale nie są to ogromne kwoty - niecałe cztery Euro. Przed stadionem tłoczy się tłum podekscytowanych młodych ludzi oraz kobiet z koszami transportowanych na głowie przekąsek, obranych pomarańczy, orzeszków ziemnych, gotowanych jajek, smażonych rybich głów, napojów, itd. Ustawiamy się w kolejce do wejścia. Na stadionie siadamy wyczerpane na betonowej ławeczce pośród modnie ubranej entuzjastycznej malijskiej młodzieży i wpatrujemy się w oświetloną scenę z napisem "Africa Reagge Festiwal". Tłum głośno wiwatuje, kiedy pojawia się prowadzący i otwiera imprezę.

Pierwsze parę kawałków jest dość rozczarowujące, bo nie pojawia się jeszcze żaden prawdziwy zespół, tylko leci afrykańskie reagge ze sprzętu, do którego śpiewają wykonując akrobacje na scenie miejscowi rastamani przy wiwatującej publiczności. My po kilku dniach drogi i mało przespanych nocy jesteśmy zbyt zmęczone... Postanawiamy zdrzemnąć się na ławkach w pustej, bocznej części stadionu. Próbujemy, choć niezbyt długo, bo choć jest w miarę ciepło, ale w letnich koszulkach na betonowych ławkach jednak marzniemy. Wracamy w środek publiczności, ale wycieńczone podróżą nie damy rady. Kiedy tuż przed północą bierzemy taksówkę z powrotem do schroniska, widzimy, że impreza dopiero zaczyna się rozkręcać, a kłębiący się przed stadionem tłum jest jeszcze większy niż ten wewnątrz.

21 styczeń

Zobacz  powiększenie!
Dziś dopiero porządnie się wysypiamy. Delektujemy się możliwością i samą czynnością prania ubrań. Taka prosta rzecz, a cieszy. Czyste i wypoczęte idziemy z Kati przywitać za dnia nowe miasto. Rebeka już tu była, więc wybiera się na parę odczytów forum socjalnego. Po pustynnej Mauretanii, Bamako wydaje się tropikalnym rajem. Rosną wokół mangowe drzewa z dojrzewającymi właśnie owocami, a kolorowiej niż gdziekolwiek indziej ubrane kobiety sprzedają na ulicach schłodzone kawałki mango i ananasów w plastikowych torebkach. Podziwiając na te kobiety, często niosące swoje towary na głowach, nie mogę napatrzeć się na wystające z przodu czarne stopki rozkraczonego malucha przywiązanego zwyczajowo chustą na plecach.

Zobacz  powiększenie!
Na targu czarnej magii trafiamy na stoiska z przeróżnymi częściami najdziwniejszych nieżywych zwierząt, jak kolce jeżozwierza, skóry krokodyla, zasuszone głowy miniaturowych małpek i masę innych, cięższych do zidentyfikowania. A uliczka czy dwie dalej oferuje bardziej nowoczesne towary, jak ciemne okulary, plastikowe wiadra z napisem "I love Africa", zegarki, telefony komórkowe czy cążki do paznokci. W rzeczywistości większość zakurzonych uliczek w centrum miasta wydaje się pasmem niekończącego się targu, gdzie można kupić dosłownie wszystko, czego się potrzebuje i wszystko, czego nie potrzebuje.Wśród bogactwa tej różnorodności mam początkowo mały problem ze znalezieniem czegoś konkretniejszego do zjedzenia, pomijając wyśmienitą papaję. Nie brak tu ulicznych stoisk z jedzeniem, ale większość oferuje ryż z sosem z orzeszków ziemnych, który byłby rewelacyjny, gdyby nie pływały w nim kawałki mięsa. Na smażone rybie głowy też się nie skuszę. Ale w końcu trafiam na stoisko z gotowaną fasolką oraz pysznymi smażonymi platanami, czyli słodkimi bananami.

22 styczeń

Znajduję w centrum w miarę dobry, w miarę szybki i tani internet, więc spędzam cześć dnia nadrabiając internetowe zaległości.

Zobacz  powiększenie!
Wieczorem Kati jest zbyt zmęczona, ale Rebeka proponuje wybranie się do jednego z klubów, gdzie można posłuchać na żywo malijskiej muzyki, z czego znane jest Bamako. Usłyszała, że w "Hipodromie". Wędrujemy więc do centrum, gdzie znajdujemy miejscowy busik, czyli vanik bez drzwi z metalowymi ławeczkami wokół, którego naganiacz krzyczy "Hipodrom". Wsiadamy i jedziemy wzdłuż coraz ciemniejszych uliczek. Po dłuższej chwili orientujemy się, że większość pasażerów już wysiadła, a naganiacz pyta nas: "To gdzie w Hipodromie chciałyście wysiąść?" Okazuje się, że Hipodrom to nie nazwa konkretnego klubu, a całej dzielnicy, którą dawno przejechałyśmy, a vanik sunie dalej nieasfaltowanymi, coraz to bardziej wyboistymi uliczkami, w coraz to ciemniejsze przedmieścia.
- Będziecie wracać do centrum?
- Nie. Tu kończymy trasę.

Źródło: KingaFreeSpirit.pl

KingaFreeSpirit.pl Relacje zaczerpnięte z
afrykańskiego zeszytu
pamiętnika Kingi

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 dalej >>


w Foto
Kinga w Afryce
WARTO ZOBACZYĆ

Zimbabwe: Niepowtarzalna roślinność
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Antica 1; Śladami Polaków 2003/04
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl