HAWAJE
01:25
CHICAGO
05:25
SANTIAGO
08:25
DUBLIN
11:25
KRAKÓW
12:25
BANGKOK
18:25
MELBOURNE
22:25
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Pamir » PAM 4: Momenty były…
PAM 4: Momenty były…

Michał Terlecki


Obóz pierwszy;autor: A.Lesiecka, B.Czapski
W jedynce panowała atmosfera typowa dla wypraw wysokogórskich. Znajdowali się tam alpiniści z całego świata. Wokół surowe, ośnieżone szczyty przypominały o niedostępnej i surowej krainie.

Jako pierwsza zaaklimatyzowana grupa (Łucja, Leszek, Tomek i ja) udaliśmy się najpierw na wysokość około 5100 m n.p.m. w kierunku obozu drugiego, wspinając się po prawie pionowej ścianie do trawersu, a następnie kolejnego dnia powtórzyliśmy tę samą drogę docierając już do dwójki, gdzie rozbiliśmy namioty, spędziliśmy noc i powróciliśmy do jedynki, aby wymienić się z drugą częścią naszej grupy, która udała się do dwójki.


Zobacz  powiększenie!
Obóz pierwszy - widoczne namioty agencji trekingowej; autor: M.Terlecki
W tym czasie pogoda nam sprzyjała, więc po raz kolejny Łucja, Leszek i ja wybraliśmy się do obozu drugiego z zamiarem udania się wyżej. Droga z jedynki do dwójki składa się z dwóch odcinków. Pierwszy – wyjątkowo stromy, męczący, o dużej ekspozycji słonecznej, przez co temperatura w południe sięga około 50 stopni Celsjusza. Drugi – trawers poprzecinany szczelinami prowadzący prosto do obozu drugiego. Warto wybrać się z jedynki bardzo wcześnie rano, aby przejść stromy odcinek w mrozie unikając grząskiego śniegu i upału.

Zobacz  powiększenie!
Trawers na wysokości około 5300 m n.p.m.; autor: Michał Terlecki
Dwójka znajduje się na wysokości 5400 m n.p.m. Po spędzeniu tam kolejnej już nocy Łucja, Leszek i ja udaliśmy się do trójki zdobywając po drodze Pik Razdielnaja – 6130 m n.p.m., z którego roztacza się piękny widok na szczyty gór Tadżykistanu, których coraz większa część znajdowała się już poniżej nas. Cały czas czuliśmy się dobrze, więc dotarliśmy do obozu trzeciego, gdzie rozbiliśmy namiot i zanocowaliśmy.

Zobacz  powiększenie!
W kierunku Piku Razdielnaja - 6100 m n.p.m.; autor: Michał Terlecki
Kolejnego dnia postanowiliśmy iść wyżej, aby założyć obóz czwarty lub, jak kto woli, trójkę wysuniętą. Niektórzy atakują szczyt z trójki znajdującej się na wysokości około 6100 m n.p.m. My, wobec wiatru wiejącego z prędkością dochodzącą do 90 km/h zdecydowaliśmy się atakować z czwórki. Po osiągnięciu plateau na wysokości około 6400 m n.p.m. rozbiliśmy namiot i przenocowaliśmy.

Z rana wyszliśmy z zamiarem próby osiągnięcia szczytu. Oprócz ogromnego wiatru dającego się mocno we znaki na tej wysokości pogoda sprzyjała. Jednak u mnie pojawiły się objawy choroby wysokogórskiej, dlatego zmuszony byłem zrezygnować i zawrócić do namiotu. Łucja z Leszkiem poszli dalej sami. W trakcie wędrówki natknęli się na ciało Maćka – wspinacza z Płocka, którego wcześniej poznaliśmy w jedynce. Maciek prawdopodobnie poślizgnął się, spadł około 100 m w dół i zamarzł. Znalezienie jego zwłok wstrząsnęło nimi, ale po zawiadomieniu bazy przez radio o wypadku postanowili iść dalej. Jednak po jakimś czasie, osiągnąwszy wysokość około 6800 m n.p.m., ze względu na pogorszenie pogody, zmuszeni byli zawrócić.

Zobacz  powiększenie!
W drodze do trzeciej bazy wysuniętej na około 6300 m n.p.m.; autor: Michał Terlecki
Pierwsza próba zdobycia szczytu przez uczestników naszej wyprawy zakończyła się niepowodzeniem. Po nocy spędzonej w czwórce zeszliśmy do jedynki zmęczeni, odwodnieni i wstrząśnięci śmiercią Maćka. Osiągnięta przeze mnie i Łucję wysokość, będąca naszym nowym rekordem, w połączeniu z dużym wycieńczeniem, zniechęciła nas od podjęcia kolejnej próby. Jedynie Leszek postanowił, że po paru dniach, jak dojdzie do siebie, dołączy do znajdujących się wyżej Agaty, Bartka, Janusza i Kuby i spróbuje jeszcze raz.

Zobacz  powiększenie!
Obóz pierwszy w zimowej scenerii; autor: Ania Lesiecka, Bartek Czapski
Agata, Bartek i Janusz po dotarciu do obozu czwartego zmuszeni byli zawrócić. Na placu boju pozostał jedynie Kuba i Leszek, którzy doszli do czwórki z zamiarem atakowania szczytu.

Kolejnego dnia, wobec niesprzyjającej pogody, Kubie udało się osiągnąć wierzchołek południowy, a Leszkowi główny szczyt Lenina. Zatem, jako wyprawa, osiągnęliśmy wyznaczony sobie cel sportowy. Lenin został zdobyty!

Źródło: informacja własna

1


w Foto
Pamir
WARTO ZOBACZYĆ

Turcja: Kapadocja
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

TransChukotka 2006 Bike Expedition
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl