HAWAJE
11:45
CHICAGO
15:45
SANTIAGO
18:45
DUBLIN
21:45
KRAKÓW
22:45
BANGKOK
04:45
MELBOURNE
08:45
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Ameryka Łacińska » AŁ 37; Boliwia: Popijając matę na Isla del Sol i...
AŁ 37; Boliwia: Popijając matę na Isla del Sol i...

Aleksandra i Marcin Plewka


Następnego dnia do drzwi naszego pokoju puka gospodyni hostalu.
- Chicos, jest 8:05, nie jedziecie na wyspę, za pół godziny odpływa łódka?!
No tak, kupiliśmy wczoraj bilety na Isle del Sol, ale oczywiście nie skapnęliśmy się, że między Peru a Boliwia jest godzina różnicy w czasie. Myśleliśmy, że jest dopiero 7.


Walimy się w głowy, wstajemy, pakujemy bagaże i lecimy w stronę przystani, gdzie już czeka na nas motorówka załadowana w większości Argentyńczykami. Jest to niesamowite jak bardzo podróżnicy tej nacji opanowali tę część Ameryki Łacińskiej. Wcześniej spotykaliśmy głównie czystych, grzecznych i nudnawych turystów z Europy czy Ameryki Północnej, tutaj królują przybysze z kraju tanga i mate. Ładne dziewczyny i męscy, prawdziwi faceci.
Argentyńczycy oprócz swoich nieodłącznych termosów charakteryzują się luźnymi, kolorowymi strojami - najczęściej mają na sobie zakupione zapewne w Boliwii materiałowe spodnie w paski. No i bardzo łatwo też poznać ich po akcencie. Zamiast „J” mówią bowiem „SZ”.

Marcin wchodzi na dach łódki i poznaje tam pierwszych Argentyńczyków i Chilijczyków. Ci drudzy częstują go rumem z colą. Ja na dole poznaje pół Polkę, pół Holenderkę, która będzie na wyspie pracować przez parę tygodni jako wolontariuszka, ucząc dzieci angielskiego.

Po paru godzinach dobijamy. Nie wysiadamy na południu tak jak większość (jest tu dużo bardziej turystycznie), tylko płyniemy dalej na północ wyspy. Jak tylko zbliżyliśmy się do Isla del Sol przestało padać i pokazało się piękne słońce. Nazwa wyspy jest więc jak najbardziej uzasadniona. Tak pięknej pogody dawno już nie widzieliśmy.

Argentynka spotkana w Cusco poleciła nam, żebyśmy udali się do domu rybaka Bernardino. Nie jest to żaden hostal. Rybak użycza schronienia w zamian za pomoc przy łowieniu lub za drobną opłatą - co łaska. Żeby odnaleźć jego dom wspinamy się na górę po skałach. U dołu przepiękna błękitna woda, w oddali na lądzie ośnieżone szczyty Andow, a tutaj nieliczne małe domki, Indianie i osiołki. W końcu znajdujemy dom rybaka.

Bernardino przyjął genialną strategię. Mijane przez nas hostale stały raczej opustoszale. Tu zastajemy... dwóch Argentyńczyków, którzy mieszkają tutaj razem z jeszcze siedmioma znajomymi. Nawet jeżeli każdy rzuci co łaska, rodzina rybaka musi mieć z tego niezły zarobek. Strasznie nam się tu podoba. Prosty domek, w malutkiej wiekowej kuchni pomykają świnki morskie (miejscowy przysmak), na podwórzu bawią się dzieci, w słońcu wygrzewające się koty, trawę pogryzają osły i barany. Bernardino jest przemiłym człowiekiem, tak samo jak inni członkowie jego rodziny. Indianki nie zachowują jak to zwykle mają w zwyczaju bezpiecznego dystansu, tylko normalnie otwarcie z nami rozmawiają, śmieją się i żartują.


Źródło: www.malyrycerz.com

1 2 dalej >>


w Foto
Ameryka Łacińska
WARTO ZOBACZYĆ

Argentyna: Widoki z Aconcaguy
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AUS 3: Zachodnia Australia
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl