HAWAJE
16:00
CHICAGO
20:00
SANTIAGO
23:00
DUBLIN
02:00
KRAKÓW
03:00
BANGKOK
09:00
MELBOURNE
13:00
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » EuroMotoSolo » EMS 3: Nordkapp - Norwegia; pierwsze wrażenia
EMS 3: Nordkapp - Norwegia; pierwsze wrażenia

Tomasz Widawski


Arktyka
Norwegia to fiordy, trolle, krasnoludy wydobywające drogocenne kamienie w przepastnych jaskiniach, Munch z przeraźliwie ekspresyjnym Krzykiem. Tak działa stereotyp odciśnięty w mojej wyobraźni. Zawsze marzyłem o tym, żeby skonfrontować go z rzeczywistością.

Uradowany, że do celu pozostało coś około 250 km, „odkręcam” nieco. Wskazówka ochoczo przekracza „setkę”, jednak szybko rezygnuję - z prostej przyczyny – pojawiły się dość ostre serpentyny, mało tego – w skrajni jezdni, akurat na białej linii krańcowej, śpią całe stada owiec! Trudno mi powiedzieć, dlaczego akurat TU, bo to miejsce niezbyt wygodne, ich wełniane kożuszki idealnie za to zlewają się z linią, na której to właśnie polegują. Dość łatwo na nie najechać.


Nagle załamuje się pogoda, zrywa się porywisty arktyczny wiatr, zaczyna zacinać deszcz. W takich warunkach, balastując nagłe boczne podmuchy, totalnie skostniały osiągam Nordkapp Tunellen – pierwszy z dwóch podmorskich tuneli, jaki przyszło mi pokonać. Ten ma prawie 7 km. Zimno w nim od czorta, mgła taka, że kroić można. Jadąc nim wymijam kolejnego rowerzystę walczącego z 10% podjazdem o długości coś ponad 2,5 km. Szczerze współczuję mu jego żółwiego tempa. Jeszcze tylko płatny wjazd na wyspę Magerøya, gdzie skostniałą dłonią wręczam panu w budce 68 NOK i już mam tylko15 km do Honningsvåg – ostatniej osady przed Nordkapp. Miejscowość ta byłaby najdalej na północ położonym miastem na świecie, gdyby nie to, że nie ma praw miejskich. Na przeciwległym krańcu wyspy, w odległości 33km, znajduje się Nordkapp, North Cape, Przylądek Północny – jak kto woli.

Zobacz  powiększenie!
Nordkapp Tunel
Mówi się, że nazwa Magerøya pochodzi od słowa meagre, czyli "chude". To trafne określenie dla tej krainy, gdyż nie rosną żadne drzewa ani krzewy. Temperatura +3˚C, wiatr 80 km/h z nordu. Ostatkiem sił docieram do Turist Info, by zapytać o tani nocleg. Ha, jakaż siurpryza mnie spotyka!!! Pracuje tu przemiła Polka – Monika z Gdańska, dzięki której znajduję tanią kwaterę, prowadzoną przez… Rosjanki. Dobrze się zaczyna! Padam na łóżko… spałem 15 godzin.

Po obudzeniu się trudno ocenić porę doby. Choć pochmurno, to jednak jasno i trudno cokolwiek ustalić bez 24 - godzinnego zegarka, bo na 71 równoleżniku lipcowe noce są tak jasne, jak u nas czerwcowe wieczory.

Drugą z kolei noc (choć jasno jak w dzień) spędzam z zapoznanymi przyjaciółmi Moniki, na imprezie w internacie baptystów.

Następnego dnia ostatnie 30 km do Nordkapp pokonuje znów w zimnym wietrze i mgle. Wokół mnie trawy, renifery i czasem inni turyści. Na miejscu pogoda w pełni nordkappowa – 100% zamglenia, dżdżyście i wietrznie - w tym rejonie ciepły Golfstrom wlewa się do zimnego Morza Barentsa i taka mgła panuje tu przez 90% czasu, ale też dzięki Golfstromowi klimat jest bardzo łagodny i ludzie mieszkają tu daleko na północ, zaś na tej samej szerokości geograficznej Alaska czy Syberia są skute lodem przez okrągły rok. O zrobieniu zdjęcia słońca o północy mowy nie ma. Po godzinie mgła się podnosi, zaczynam widzieć horyzont. Obowiązkowe fotki 300-metrowego urwiska. Zgłodniałem, lecz ceny zaporowe - nic tak skutecznie nie gasi apetytu jak hamburger za równowartość 80 PLN!! Sięgam ponownie do kufra z liofilizatami, w które wyposażyła mnie ELENA TURIST.

Zewsząd słychać najprzeróżniejsze języki, w tej „szczególnej mieszaninie” rozpoznaję i ojczystą mowę pary rowerzystów z Łodzi. Ale po spotkaniu Polki w Info w Honningsvag już mnie to nie dziwi.

Zobacz  powiększenie!
Nordkapp
Głęboko w pamięć zapada mi prezentacja audiowizualna, prezentująca jeden rok na Nordkapp oraz muzeum upamiętniające losy konwojów do Murmańska i zatopienie krążownika „Scharnhorst” przez flotę aliancką w grudniu 1943 roku. Załoga "Scharnhorsta" liczyła 1968 marynarzy, lecz uratowanych zostało zaledwie 36 osób, w tym 1 tylko oficer. Jest coś ekscytującego w tym niegościnnym, owianym wiatrami cyplu, co rozbudza zmysły. Pierwszym człowiekiem, który dotarł na Nordkapp był włoski mnich Francesco Negri. Stało się to dopiero w 1664 roku. Doszedł na piechotę! To musiała być wyprawa. Naprawdę w nieznane.

Powoli organizm mój przywyka do braku ciemności, czy zmierzchu chociaż i zaczynam łapać jako taki rytm dobowy. Czas wracać… Zarządzam odwrót.

Na Magerøyi jest jedna tylko stacja benzynowa, 1 litr 95 Pb wychodzi jakieś 7 PLN, a obiecałem sobie, że koniec z przeliczaniem wszystkiego…

Wyspa żegna mnie tak jak powitała – chmurami, wiatr zelżał tylko. Ale już 100 km na południe chmury, niczym cięte nożem, odsłaniają tak spragniony przeze mnie błękit nieba tylko, że do Alty przez 110 km jedzie się po niczym nieosłoniętym płaskowyżu. Nie dosyć, że jest zimno jak diabli, to chyba wszystkie wiatry Europy przechodzą tu szkolenie z dmuchania i skręcania. Praktycznie jedzie się lekkimi zygzakami i nigdy nie wiadomo, z której strony za chwilę przyłoży. Temperatura wzrasta do +15˚C i w tych warunkach przemierzam totalnie odludny płaskowyż bez jednego nawet krzaczka w polu widzenia.

Zobacz  powiększenie!
Norwegia
W Alcie podziwiam największy w Europie zbiór rytów naskalnych i ruszam dalej, by wieczorem osiągnąć Tromsø, zwane Paryżem północy. Trafiam tu na zlot motocyklowy - ludzie super. Okazuje się, że dotarłem z najdalszego zakątka, 130 maszyn, scenariusz wiadomy - balety do rana…

Rano, tj. po 11-tej w pośpiechu dosiadam Trampka, by wykonać „plan dzienny”, tj. minimum 500 km. „Odkręcam” zdrowo, wskaźnik prędkościomierza waha się najczęściej wokół 130 km/h, co przy dość krętej, górskiej już jednak drodze powoduje, iż na zakrętach „zamykam” bieżnik do końca. Na szczęście norweska nawierzchnia jest wprost nieprawdopodobnie przyczepna bez względu na warunki. Droga równiutka, pędzę więc mijając coraz to wyższe szczyty górskie poprzecinane wstęgami wodospadów niknących w turkusie fiordów. Widok -bajka!

Ruch na drogach, mimo pełni sezonu turystycznego, niewielki. A droga wije się i wije się wśród fiordów i gór w nieskończoność, dostarczając coraz to nowych wrażeń.

Źródło: informacja własna

1


w Foto
EuroMotoSolo
WARTO ZOBACZYĆ

Rzym: wieczne miasto
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

KwA 13: 05`06; Sierra Leone
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl