MT 3: Fiordy i lodowce...
| G. Gontarz, Sz. Gontarz, K. Wasilewski
|
|
|
Widok na Pearl Flat |
Po opuszczeniu krainy śniegu (poziomu zamarzania), pokazuje się przepiękna tęcza – bardzo miły akcent na zakończenie zmagań z Mt Aspiring. Opuszczamy Mt Aspiring National Park i szybko przemieszczamy się na zachodnie wybrzeże. Dojeżdżamy do Fox Glacier. Tu chcemy przejść lodowiec Fox – dotrzeć do Pioneer Ridge, gdzie będziemy mogli spojrzeć jeszcze raz na najwyższe szczyty Nowej Zelandii: MT Cook, Mt Tasman i Mt Dampier… Jak wiadomo wielką rolę w wspinaczce odgrywa sprzyjająca pogoda. Ostatnio nie mamy do niej szczęścia…
|
Fox Glacier (poszukiwanie wejscia) |
Wieczorem, dnia 21 września oglądamy z bliska lodowiec Fox. Planujemy drogę wejścia. Trasa, którą wyznaczyliśmy wiąże się z przekroczeniem lodowcowej szerokiej rzeki i wspinaczki po skalnym, nieustabilizowanym terenie. Na to potrzebujemy dobrej widoczności i braku opadów atmosferycznych. Niestety – to najlepsze określenie… Nie marnujemy cennego czasu – ruszamy dalej, na północ. Pozostało nam zaledwie 15 dni, a planowo chcemy przejechać jeszcze kilkaset kilometrów i wspiąć się na 2 szczyty północnej wyspy.
|
Cape Farewell |
Podróż wzdłuż zachodniego wybrzeża okazała się trochę monotonna. Przez ponad 300 km przeplatały się dwa krajobrazy – las deszczowy (jak sama nazwa wskazuje, widziany tylko podczas deszczu) oraz ogromne morskie fale rozbijające się o skaliste, poszarpane wybrzeże… Na Cape Foulwind obserwujemy kolonię fok futerkowych, po czym opuszczamy wybrzeże. Górzyste, kręte drogi doprowadzają nas aż do Cape Farewell.
|
Abel Tasman National Park (Tasman Coast Walk) |
Dojeżdżamy tu po zmroku, około godziny 20. Spotykamy dwóch Chilijczyków. Pytają nas czy nie widzieliśmy po drodze ich kolegi. Po dłuższej rozmowie okazało się, że zgubili kolegę – Petera (Niemiec) – wracając z przylądka Farewell. Szybko organizujemy akcję poszukiwawczą. Dzielimy się na dwie grupy i przy świetle czołówek penetrujemy teren. Po 4 godzinach spotykamy się w ustalonym miejscu. Szymon i Krzysiek twierdzą, że słyszeli głos ludzki, wzywający pomoc na dnie kilkudziesięciometrowej szczeliny, przy klifowym wybrzeżu. Nasz pierwszy pomysł – wyciągnięcie Petera ze szczeliny przy użyciu naszego sprzętu wspinaczkowego – szybko odrzucamy… Nie mamy wystarczająco długiej liny, więc pozostaje zgłoszenie wypadku służbom ratowniczym. Zanim wykonaliśmy telefon, znaleźliśmy Petera na pobliskim parkingu samochodowym… więc kto wołał o pomoc? Tego nie wiemy…
|
Abel Tasman National Park - przejście przez zatokę |
Tej nocy Krzysiek nie może spać… O świcie ruszamy ponownie w to miejsce, by mieć pewność, że nikogo tam nie ma – i nie było… Ta krótka historia zastanawia nas do dziś… Kolejne dni spędzamy w Abel Tasman National Park. Tu przechodzimy przepiękny szlak Abel Tasman Coast Track. Wreszcie pokazuje się słońce i ujawnia piękne kolory północnego wybrzeża - złote plaże, szafirowe morze, a w nim pluskające się delfiny… Nasyceni niesamowitymi krajobrazami udajemy się do miasta portowego – Picton.
Źródło: informacja własna
|