HAWAJE
09:01
CHICAGO
13:01
SANTIAGO
16:01
DUBLIN
19:01
KRAKÓW
20:01
BANGKOK
02:01
MELBOURNE
06:01
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Ameryka Łacińska » AŁ 29; Ekwador: Cuenca - posypały się kamienie
AŁ 29; Ekwador: Cuenca - posypały się kamienie

Aleksandra i Marcin Plewka


Policjanci stoją przed wozem pancernym, zasłonięci tarczami. Z drugiego końca ulicy manifestanci rzucają kamieniami. Czasem wybucha jakaś petarda. Stojący obok nas mężczyzna zaczyna z nami rozmawiać. Dowiadujemy się, że uczniowie manifestują też dlatego, bo 4 lata temu policja zastrzeliła studenta. W każdą rocznicę wygląda to mniej więcej tak samo. Mężczyzna oraz sprzedający obok młody chłopak tłumaczą nam, że to był wypadek, zabłąkana kula, ale oni nie chcą puścić tego w niepamięć. Marcin wdaje się w głębszą rozmowę z mężczyzną, który okazuje się super miłą, dosyć ciekawą postacią. Jest architektem, jego marzeniem jest podjecie współpracy z innymi państwami obu Ameryk, ale również z Europą i wybudowanie w centrum Ekwadoru najwyższego na świecie wieżowca, a wokół niego całego miasteczka, gdzie odbywałaby się wymiana kulturalna i handlowa.

Kiedy on opowiada Marcinowi o swoich projektach, do mnie podchodzi jakiś młody chłopak. Jest studentem z Cuenci i bardzo go ciekawi, co nam powiedziała policja. Mówi mu z grubsza, czego się dowiedzieliśmy od policjanta i dziennikarki. Po wysłuchaniu mojej relacji, wyjaśnia mi, że tutaj wcale nie chodzi o żadne stypendia, tylko o tego studenta, którego zabili 4 lata temu. Mówi, że policja tutaj jest bardzo brutalna i lubi „bawić się ze studentami”. Opowiada jak sam w zeszłym roku leżał w klatce budynku pół żywy od gazu.
- Wczoraj miała tutaj miejsce pokojowa demonstracja, dzisiaj, sama widzisz.
Dlaczego właściwie doszło do walki - nie wyjaśnia. Przychodzi po niego kolega i niestety musza już iść. Chłopak podszedł do mnie, bo widocznie koniecznie chciał nas przekonać do swojego punktu widzenia.

Całe to zajście jest dosyć chaotyczne, wygląda jak troszkę bezładna zabawa w kotka i myszkę. Policjanci i manifestanci zaczynają się w końcu obrzucać wyzwiskami niczym małe dzieci. W pewnej chwili przez linie policja - studenci przechodzi, niezdający sobie sprawy z tego, co się dzieje, dziadek. Dostaje kamieniem w nogę. Dochodzi do nas i widzimy, że ma całe zakrwawione spodnie. Razem z naszym nowopoznanym architektem prowadzimy go do pobliskiej restauracji. Obmywam mu wodą ranę, architekt idzie po jakiś odkurzacz, plaster i gazę. Staruszek jest bardzo miłym Kubańczykiem, który wyemigrował do Stanów, a później do Ekwadoru. Mimo że w niezbyt przyjemnych okolicznościach, jednak miło sobie rozmawiamy. Opatrunek gotowy. Staruszek serdecznie dziękuje i idzie do domu. Architekt również ciepło się z nami żegna, zostawiwszy uprzednio swój e-mail i telefon. Rozruchy jakby przycichają, manifestanci gdzieś się rozpływają, policja też. Niesamowicie jeszcze podekscytowani decydujemy z Marcinem, że idziemy dalej zwiedzać to przepiękne miasto.

Zaglądamy do wnętrz naprawdę ciekawych kościołów, odkrywamy jeszcze parę malowniczych placyków. Kiedy po paru godzinach wracamy na plac koło katedry, nie ma już śladów przedpołudniowych zajść. Jest tłoczno, ludzie pospiesznie zmierzają we wszystkich kierunkach. Ściany siedziby rządu Cuenci odmalowywane są na biało. Co za tempo!

Widzimy jeszcze jedną malutką demonstrację, w innej części miasta. Uzbrojeni we flagi i gwizdki ludzie żądają w wykrzykiwanej rymowance ustąpienia dwóch skorumpowanych deputowanych. Żartujemy z Marcinem, że nuda, nic się nie dzieje, mogliby kamieniem chociaż rzucić, bo nie ma co filmować...

Jemy bardzo tanio obiad (za 1,50 dolca wielka porcja plus po litrze piwa za 75 centów... żyć, nie umierać...) i dzwonimy do Loja, następnego miasteczka, gdzie już host miłym głosem oznajmia, że będzie na nas czekał.



Źródło: www.malyrycerz.com

<< wstecz 1 2


w Foto
Ameryka Łacińska
WARTO ZOBACZYĆ

Peru: Saqsayhuaman
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

KR 1: Wyprawa rowerowa na Krym 2006
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl