HAWAJE
23:18
CHICAGO
03:18
SANTIAGO
06:18
DUBLIN
09:18
KRAKÓW
10:18
BANGKOK
16:18
MELBOURNE
20:18
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » 15 letni kapitan » 15K II - 17; Na rzece
15K II - 17; Na rzece

Juliusz Verne


Słowa te wypowiedział Herkules, jak się tego czytelnicy sami już zapewne domyślili, zaś zwrócone były do Dicka Sanda, który znajdował się w łodzi wraz z kuzynem Benedyktem i wiernym Dingo.

Gdy łódź znajdowała się już na rzece, unoszona jej prądem, pani Weldon przebudziła się z omdlenia i nie dowierzając swym oczom, z radością zawołała:
- Dicku!... A więc ty żyjesz?
Chłopiec w odpowiedzi padł do nóg swej przybranej matki i zaczął gorąco całować jej ręce.

A mały Janek ze zdziwieniem zwrócił się do Herkulesa:
- Dlaczego ja cię nie poznałem, Herkulesie?
- Co, udała się maskarada, nieprawdaż? A to dlatego, bo twarz miałem ukrytą w piórach.
- O, jaki byłeś nieładny - wydymając usta mówił chłopczyk.
- Jeszcze czego?!... Przecież udawałem czarownika, więc czyż mogłem być ładny? - zawołał, śmiejąc się, Herkules.
- Tobie, Herkulesie, zawdzięczamy ocalenie - zawołała ze wzruszeniem pani Weldon, wyciągając ku zacnemu olbrzymowi rękę - opowiedz nam jednak, co się z tobą działo od chwili, gdyśmy się ze sobą rozłączyli.

Wtedy olbrzym w krótkich słowach zdał relację ze swych przygód: jak szedł za karawaną, jak znalazł rannego Dinga, przez którego posłał następnie list do Dicka Sanda; jak spotkał niespodziewanie kuzyna Benedykta, który mu opowiedział, gdzie pani Weldon była uwięziona; wreszcie, jak udało mu się ją oswobodzić w przebraniu czarownika. O jednym tylko nie wspomniał opowiadający, o tym mianowicie, jak udało mu się uratować Dicka.
- No, a ty, Dicku, jakim cudem odzyskałeś wolność? - zapytała pani Weldon.

Dick w kilku słowach opowiedział, jak w czasie pogrzebu króla był przywiązany do słupa i jak go zalewać zaczęła woda.
- Co się dalej stało? Nie wiem. Straciłem bowiem przytomność. Gdy przyszedłem do siebie, leżałem nad brzegiem rzeki i zobaczyłem klęczącego nad sobą Herkulesa.
- Jak udało ci się wydobyć z tej toni biednego Dicka? Opowiedz nam o tym, Herkulesie - proszącym tonem zapytała pani Weldon.
- A cóż w tym trudnego? - prostodusznie odpowiedział olbrzym. – W ciemnościach ukryłem się pomiędzy ciałami skrępowanych niewolnic, a gdy wody potoku zaczęły zalewać grób, wyrwałem z ziemi bardzo płytko umieszczony słup i wraz z nim, bez najmniejszego trudu, wypłynąłem na powierzchnię. Nikt tego zobaczyć nie mógł, ponieważ wszyscy zajęci byli rzucaniem pochodni w wodę.

Tak to Herkules w bardzo prosty sposób uratował Dicka z objęć śmierci. Lecz by tego dokonać, trzeba było być bohaterem. Na tym zakończone zostały wyjaśnienia. Wszyscy mieli łzy w oczach, gdy przypomnieli sobie o losie starego Toma i jego towarzyszy. Następnie pomyślano o przyszłości. Marzenie Dicka, ażeby drogą wodną dostać się do morza, spełniło się teraz.

Rzeka, po której płynęli, toczyła swe fale ku północy i prawdopodobnie wpadała do Zairu. Podróż ich była teraz wygodniejsza, ponieważ odbywali ją nie na tratwie lecz w solidnej i bezpiecznej łódce. Dick znalazł ją w pobliżu jakiejś opuszczonej przez mieszkańców wioski. Postanowili płynąć tylko nocą, zaś w dzień ukrywać się w nabrzeżnych gąszczach, ażeby w ten sposób uniknąć zetknięcia z tubylcami.

Prąd rzeki był bardzo bystry, tak iż łódź przebywała na godzinę więcej niż dwie mile; to znaczy, iż co noc przepływali około trzydziestu mil. O pożywienie nie było trudno, gdyż na brzegach rosły drzewa owocowe. Podróżowali więc nie tylko wygodnie, ale i bezpiecznie, toteż Janek był zachwycony. Rzeka, po której płynęli, miała miejscami do stu pięćdziesięciu stóp szerokości. Jej wybrzeża zdawały się być niezamieszkałe.

Osiem nocy łódź płynęła bez przygód. Lasy, które rosły po obu stronach rzeki, na przestrzeni kilkudziesięciu mil za Kassande stopniowo przeobrażać się zaczęły w dżunglę, która ciągnęła się nierzadko aż po kres horyzontu. Kraj był najzupełniej pustynny, toteż Dick odważył się zapuszczać w dżunglę na polowanie. Miał dubeltówkę, tę, którą chwycił Herkules podczas swej ucieczki. Rozpalali nawet ogień, przy którym piekli i wędzili upolowaną zwierzynę. Żywili się też rybami, których w rzece było wiele.

Dick obliczał, że podczas ośmiu dni przepłynąć musieli około dwustu mil. Nic jednak nie wykazywało, że są blisko morza. Młody kapitan z pewnym niepokojem zaczął więc zapytywać siebie, dokąd ich zaprowadzi ta zdająca się nie mieć końca rzeka? Pocieszało go to jedynie, że płynęła ona teraz nie wprost na północ, lecz na północny zachód. Musiała więc w końcu doprowadzić ich do morza.



Źródło: Wyd. I Internetowe, tł. NN
Tekst powieści pochodzi z pierwszego polskiego wydania książkowego (1873 r.)
bazującego na przedruku z wydania gazetowego jaki publikowany był w odcinkach
w "Gazecie Polskiej" już w 1863 r.

1 2 dalej >>


w Foto
15 letni kapitan
WARTO ZOBACZYĆ

Włochy: Rzym
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

WW 12; Dzień tarantuli
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl