HAWAJE
08:41
CHICAGO
12:41
SANTIAGO
15:41
DUBLIN
18:41
KRAKÓW
19:41
BANGKOK
01:41
MELBOURNE
05:41
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Młodzi Światu: Peru » Peru - 1; Malowniczy nieład targowiska
Peru - 1; Malowniczy nieład targowiska

Ela Jakubek


Aby udać się na solidne zakupy należy dobrze przmyśleć sprawę komunikacji. Mieszkam na przedmieściu, w dzielnicy oddalonej około 5 km od centrum. Aby dostać się do miasta można wybrać jeden z czterech wariantów transportu (spacerów nie polecam, w równikowym upale człowiek po wykonaniu najmniejszego gestu robi się mokry jak gąbka, włąsny samochód też niejest najlepszym rozwiązaniem, bo duże szanse, że ci go po prostu ukradną). Najtaniej jest jechać tak zwanym „combi”, pojazdem funkcjonującym w przybliżeniu jak autobus komunikacji miejskiej. Względnie ustalona trasa (czasem objeżdza kilka skrzyżowań w poszukiwaniu pasażerów), brak jednak rozkładu jazdy, nie mówiąc o takim luksusie jak przystanki. Złapać kombi to początek wielkiej przygody, bo wsiada się niemal w biegu, niepokojący wychylony, jedną ręką trzymający się dachu kilkunastolatek prawie siłą wciąga do dusznago wnętrza kolejnych pasażerów. Dwa uderzenia w karoserię znaczą „stój”, dwa kolejne „jedź dalej”. Przez okna ulice miasta, a przez dziury w podwoziu podziwiać można nawierzchnię (często stanowi ją piasek przemieszany z drobnymi kamyczkami).


Zobacz  powiększenie!
Jeśli ktoś nie jest miłośnikiem tak radykalnych przygód, a jednak miły jest mu nieco podwyższony poziom adrenaliny, może wybrać „moto - taxi”, olśniewający wynalazek, pojazd, jakich tu niezliczone ilości, przez znajomą Polkę ochrzczony „zapalniczką”. Moto to po prostu motor z dwoma kołami na tylnej osi i poszerzonym fotelem oraz daszkiem z folii lub – w wersji comfort – z blachy. Jazda zapalniczką to duża frajda: ryk silnika, wiatr w oczy i pewność, że całym ciałem odczuje się każdą nierówność nawierzchni. Z kierowcą należy pertraktować cenę nim się wsiądzie, inaczej zainkasuje kwotę według swojego kaprysu, bo bilety ani liczniki rzecz jasna nie funkcjonują. Dla miłośników bardziej tradycyjnych form przemieszczania się dostępne są dwa rodzaje taksówek, które różnią się ceną i zachowaniem kierowców, z wyglądu bowiem wszystkie są kanarkowo żółtymi Daewoo Tico. Stanowią 95% poruszających się tu samochodów – niezliczone ilości żółciutkich pudełeczek. Tańsze jest „taxi colectivo” – zbiorowe, które jeździ po mieście hałasując klaksonem, aby pozyskać w ten sposób pasażerów. Ma określone trasy i ceny, zachowuje się nieco jak autobus, zbierając chętnych po drodze – okazuje się, że w pięcioosobowym Tico może jechać nawet dziewięciu pasażerów. Ci, którzy cenią komfort, mogą zwyczajną taksówką pojechać którędy chcą i gdzie chcą, ale za tyle, ile zechce taksówkarz.

Zobacz  powiększenie!
W okolicy mercado kręci się nieprawdopodobna ilość wszelakich środków transportu, bo też nieprawdopodobna jest ilość ludzi, którzy każdego dnia, niezależnie od świąt, fiest i celebracji, od piątej rano do pólnocy zajmuje się tam handlem. Oszałamiająca różnorodność warzyw i owoców, sprzedawcy ze swoimi wózkami i megafonami, przez które wykrzykują konkurencyjne ceny, dzieci, sprzedające limonki, pięć gatunków mango i sześć bananów oraz zadziwiająca karambola, która w przekroju ma kształt gwiazdy. Wszystko to można znaleźć w długich przejściach między stoiskami. Jest też część zielarska, ukryta w półmroku, wypełniona tajemniczymi zapachami. Między workami pełnymi suchych liści, miseczkami z różnokolorowymi proszkami i wiązankami ziół siedzą stare kobiety – w ich oczach dopatrzyć się można śladów dawno zapomnianej mądrości szamanek. Mówią, że ich ziołami da się wyleczyć wszystko, ale nie nabieram do nich zbytniego zaufania, bo chcą mi też sprzedać ususzoną głowę małpy, która upiornie wytrzeszcza na mnie martwe oczy.

Zobacz  powiększenie!
W bardziej hałaśliwej i kolorowej części mercado handluje się odzieżą. Z każdego stoiska nawołują młode sprzedawczynie: „Wejdź, przyjaciółko, czego szukasz?” Są też stoiska pełne ażurowych bucików na cienkich, wysokich obcasikach – idealnych do tańczenia salsy i merengue.

Kupić można dosłownie wszystko – zwierzęta (żywe lu jeszcze przed chwilą żywe), wyroby sztuki ludowej, materiały budowlane, pięćdziesięciokilowe worki ryżu czy juki, biżuterię… A wszystko porozmieszczane według tajemniczego zamysłu, który w tym malowniczym nieładzie pozwala jednak piurańczykom dotrzec logiczny układ.

Tutaj też mają swoją siedzibę zegarmistrzowie, szewcy, ślusarze i majstrzy każdej profesji pod słońcem, tutaj też w długim rzędzie, jedna obok drugiej, niezliczone picanterie, gdzie na przykrytym plastikową serwetą plastikowym stole można plastikowymi sztućcami z plastikowego talerza zjeść kulinarną dumę regionu – ceviche z surowej ryby lub owoców morza.

Magia tego miejsca kryje się w jego hałaśliwym nieładzie, wielobarwności kształtów, różnorodności zapachów. Dla mnie nadal to niesłychane czary, a przecież dla moich sąsiadów to codzienność, naturalna przestrzeń rutynowych czynności. Wiele jeszcze brakuje mi, aby „wrosnąć” w tę rzeczywistość.

Źródło: Młodzi Światu

Młodzi Światu Relacje przygotowane wraz z
Wolontariatem Misyjnym
"Młodzi Światu"
Chcesz się dołączyć?

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2


w Foto
Młodzi Światu: Peru
WARTO ZOBACZYĆ

Archipelag Wysp Galapagos
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

CL 7: La Serena
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl