HAWAJE
01:29
CHICAGO
05:29
SANTIAGO
08:29
DUBLIN
11:29
KRAKÓW
12:29
BANGKOK
18:29
MELBOURNE
22:29
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » ® Indochiny » RPI 2; Dzień Buddy, którego nie było
RPI 2; Dzień Buddy, którego nie było

Leszek Andzel


- Ile zapłacę za kurs do Pałacu Królewskiego? - zapytałem kierowcę tuk tuka przy Khao San Road w Bangkoku.
- Wiesz, jest już po czwartej, a dzisiaj jest Dzień Buddy i Pałac Królewski jest zamknięty, ale...


proponuję, że wezmę cię do Stojącego Buddy, potem odwiedzimy jedną z najpiękniejszych świątyń w Bangkoku i pojedziemy do centrum handlowego. Tam poszukasz promocji, zrobisz zakupy i przywiozę Cię na miejsce. A to wszystko za jedyne 10 bahtów.


Zobacz  powiększenie!
Pałac królewski w Bangkoku
Spojrzałem na mapę Bangkoku a potem na kierowcę tuk tuka z lekkim niedowierzaniem. Z mapy wynikało, że facet zrobi ze mną jakieś 10 kilometrów, straci ponad godzinę na zwiedzanie rzeczy, które widział już tysiąc razy, a ja zapłacę mu równowartość złotówki. Tajlandia jest tania, ale bez przesady - przecież nie aż tak bardzo. Gdzieś musiał tkwić haczyk. Z drugiej strony - wiele nie ryzykowałem.

- Dobra - powiedziałem - tylko spieszmy się, bo chciałem to dosyć dokładnie obejrzeć. Czyli umawiamy się na Stojącego Buddę, świątynię i centrum handlowe, to wszystko za 10 bahtów z dowozem z powrotem na Khao San.

Zobacz  powiększenie!
Pałac królewski w Bangkoku
Ruszyliśmy. Facet kręcił po Bangkoku na wszystkie sposoby, żeby tylko dowieźć mnie na miejsce. Stojący Budda był jeszcze jednym wielkim Buddą, jakie można było zobaczyć w Tajlandii. Jak dla mnie jego wielkość nie miała wielkiego znaczenia, technika też nie oszałamiała. Świątynia buddyjska była zamknięta. Ruszyliśmy na zakupy. Taksówkarz przeciskał się przez tłumy podobnych pojazdów przez pół godziny i zaczynałem już wątpić, że kiedykolwiek wrócę do hotelu. W końcu jednak dojechaliśmy na miejsce.

Zobacz  powiększenie!
Jedna ze świątyń w Chiang Mai
Drzwi otworzył mi facet w rękawiczkach i od razu wiedziałem, że nie jestem w centrum handlowym, gdzie trafiają się okazyjne wyprzedaże dla turystów przejeżdżających przez Indochiny na rowerze. Miejsce, w którym byłem to ekskluzywny salon, w którym szyto garnitury na zamówienie.

Pokręciłem się przez chwilę, pooglądałem gotowe suknie dla kobiet sprowadzane z Chin (za jedyne 50 Euro) i oczywiście bez zakupów wyszedłem ze sklepu. Kierowca tuk tuka był z lekka wkurzony...


Zobacz  powiększenie!
Wnętrze światyni buddyjskiej w Chiang Mai
- Nic nie kupiłeś? Mogłeś przynajmniej spróbować się potargować...
- Wiesz - nie obiecywałem nikomu, że cokolwiek kupię. Poza tym to miało być centrum handlowe z wyprzedażami, a to jest jedno wielkie nieporozumienie.
- No ale ponieważ Ty nic nie kupiłeś, ja nie dostanę swojego talonu i nie zwróci mi się kurs. Musisz mi zapłacić 200 bahtów extra.
Oczywiście facet nie dostał ani grosza. Wziąłem swoje bety i na piechotę poszedłem do hotelu. Mogłem wziąć następnego tuk-tuka, ale nie chciałem ryzykować.

Zobacz  powiększenie!
Młodzi mnisi na schodach świątyni
-Ile zapłacę za kurs do Pałacu Królewskiego? - zapytałem następnego dnia rano kierowcę tuk tuka przy Khao San Road w Bangkoku.
- Wiesz - dzisiaj jest Dzień Buddy i do 13:30 wszystko jest zamknięte. Ale mogę Cię wziąć do Stojącego Buddy... - Znałem już tą śpiewkę. Podziękowałem grzecznie i na piechotę ruszyłem z mapą w kierunku Pałacu Królewskiego.

Na skrzyżowaniu, na którym się zatrzymałem by jeszcze raz sprawdzić, czy idę w dobrym kierunku podszedł do mnie jakiś gość z pobliskiego hotelu i powiedział:
- Widzę, że idziesz do Pałacu Królewskiego. Ale dzisiaj jest Dzień Buddy i do 13:30 wszystko jest zamknięte. Jeśli pozwolisz, to zawołam Ci uczciwego kierowcę tuk-tuka, który za jedyne 50 bahtów zawiezie Cię do Stojącego Buddy i do centrum handlowego...

Nie chciałem go dłużej słuchać. Przeszedłem przez ulicę i znalazłem się przy białym murze otaczającym Pałac Królewski. Zacząłem szukać wejścia, gdy podszedł do mnie jakiś tubylec.
- Szukasz wejścia? Dzisiaj jest zamknięte, bo jest Dzień Buddy, ale mogę...
- Dobra. A gdzie jest to wejście? - przerwałem mu niezbyt grzecznie.

Zobacz  powiększenie!
Smok przed wejściem do świątyni buddyjskiej w Chiang Mai
Po chwili byłem na miejscu. Pałac Królewski oczywiście był otwarty. Nikt nic nie wiedział o przypadającym święcie, a kasjer w budce uśmiechnął się jedynie i powiedział:
- Ciebie też nabrali kierowcy tuk tuków? Oni oszukają każdego, żeby tylko zarobić trochę pieniędzy...

Kiedy wieczorem wróciłem do hotelu, dokładniej przyjrzałem się wielkiej tablicy nad recepcją o tytule: "10 zasad szczęśliwego turysty". Pierwsze zdanie brzmiało:
"Nigdy nie wierz kierowcom tuk tuków, że dzisiaj jest Dzień Buddy".

Źródło: informacja własna

1


w Foto
® Indochiny
WARTO ZOBACZYĆ

Laos: przyroda
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AUS i PNG 18; Góra Kościuszki
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl