HAWAJE
16:29
CHICAGO
20:29
SANTIAGO
23:29
DUBLIN
02:29
KRAKÓW
03:29
BANGKOK
09:29
MELBOURNE
13:29
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Ameryka Łacińska » AŁ 36; Peru: Jezioro Titicaca i błądzenie w ciemnościach
AŁ 36; Peru: Jezioro Titicaca i błądzenie w ciemnościach

Aleksandra i Marcin Plewka


Nasz guide nareszcie kończy i mamy czas wolny. Możemy sami wspiąć się na szczyt i obejrzeć ruiny. Widok jest przepiękny. Z góry roztacza się malowniczy widok na jezioro. A na dodatek zbliża się zachód słońca. Nasz przewodnik zaznaczył, że nasze rodziny będą czekać na nas tak długo na placu głównym, aż nie wrócimy. Nie przejmując się czasem zwiedzamy więc. Mimo że jest już szaro Rosjanka proponuje nam, że możemy wspiąć się na drugie wzgórze. Ola uważa, że to głupi pomysł, bo będziemy wracać po ciemku. Julia mówi, że ona idzie i tak sama. Trochę nie chcemy jej tak zostawiać i ruszamy. Wspinamy się po kamieniach i już w ciemnościach docieramy na szczyt. Czasem by zlokalizować Julię i Olę muszę wołać głośno, by dowiedzieć się, z której strony nadejdzie odpowiedź. Słońce już dawno zaszło i drogę oświetla nam jedynie księżyc, którego światło przepięknie odbija się w lustrze wody. Julia wdrapuje się jeszcze na szczyt małej piramidy a my na nią czekamy. W końcu nadszedł czas powrotu. W dół znaleźliśmy o wiele wygodniejszą drogę ułożoną z kamieni. Idziemy i idziemy. Schodzimy na dół i okazuje się, że wcale nie jesteśmy w tym samym miejscu, w którym się wcześniej znajdowaliśmy. Niby widać drugi szczyt i miejscowość pogrążoną w ciemnościach u brzegów jeziora, ale czy to na pewno ta sama miejscowość, w której mamy spędzić noc? Czyżbyśmy się zgubili w tak banalny sposób po raz pierwszy w czasie naszej podróży?

Boimy się schodzić do wioski, której zarysy wydają się tak obce, bo jeśli to uczynimy i okaże się to pomyłką, czeka nas ponowna wspinaczka. Pomaga nam trochę nowoczesna technika. Ponieważ za dnia robiłem mnóstwo zdjęć, włączam ekran i staram się porównać zarysy wybrzeża pogrążonego w ciemnościach z tym, co sfotografowałem wcześniej. Wszystko wydaje się być podobne. Tylko gdzie jest ta droga, którą szliśmy. Schodzimy na oślep przez pola na dół. Wydaje nam się, że wszyscy w wiosce już śpią. W końcu odnajdujemy jakiś pierwszy dom, w którym pali się świeczka. Dobijamy się do drzwi. Nawet nie znamy nazwy miejscowości, w której mamy spać, więc znowu używam mojej kamery. Pokazuję Indianinowi sfotografowany wcześniej rynek główny i on na szczęście radośnie oświadcza, że „tak, tak - to tutaj, 5 minut drogi na piechotę stąd”. Oddychamy z ulgą. Okazuje się, że na dole już wszyscy się o nas niepokoili.

Jemy kolacje, przebieramy się w tradycyjne indiańskie stroje i idziemy na potańcówkę. Wchodzimy do dość dużej sali oświetlonej świecami. Za stołem siedzi "komitet sprzedaży piwa, wody i coca coli" złożony z 4 osób. Piwo 8 zeta, a woda 4. Drożyzna, więc produktów tych nie zakupujemy. Gra orkiestra a Indianki wyciągają nas do tańca. Naprawdę nieźle się bawimy. Tylko dość szybko mój strój okazuje się zbyt ciepły. Indiańskie ponczo nieźle jednak grzeją, bo wieczory bywają tutaj mroźne.

Po imprezie wpadamy jeszcze na jeden pomysł. Przejdźmy się nad wodę! Jest przecież tak blisko, tylko 50 metrów stąd. Ola rezygnuje. Ja idę z Julią. Ona się mnie pyta:
- A znajdziemy drogę powrotna?
Ja na to:
- Jasne, przecież jezioro widać z naszego domu.
Po 15 minutach nad wodą już chcemy wracać. Początek trasy wydaje się oczywisty. Potem już jest trochę trudniej. Julia uważa, że trzeba iść w prawo a ja, że w lewo. Ponieważ zawsze twierdziła, że kiepsko orientuje się w terenie, wybieramy niestety moją opcję. I grzęźniemy w jakimś błocie, przeskakujemy przez ogrodzenia prywatnych gospodarstw, bo droga normalna się już skończyła, aż w końcu wykukujemy na jakąś główną drogę, ale w miejscu, które w zupełności nie przypomina tego, w którym mieszkaliśmy. Jest już po 1 w nocy i teraz to już naprawdę wszyscy śpią. Nie ma się więc kogo spytać. Postanawiamy więc nie zbaczać już z głównej drogi i jest to dobry pomysł. Parę zakrętów i w końcu rozpoznajemy budynek świetlicy, w której była potańcówka. Szczęśliwi i wyczerpani o 1:30 wracamy do domu. Oleńka już dawno śpi. Padamy do swoich łóżek i momentalnie zasypiamy.

Następnego dnia już połowa grupy z uśmiechem na nas patrzy wiedząc o naszych przygodach w ciemności. Odpływamy żegnając naszych gospodarzy. Opuszczamy tą zaczarowaną wyspę, na której tak trudno było znaleźć drogę do miejsca noclegu.

Naszym celem ma być wyspa Taquile. Nagle jednak podchodzi do nas nasz przewodnik i mówi, że ponieważ fale są dość wysokie nie pojedziemy na wyspę tylko wracamy prosto do Puno. Tłumaczy, że wielo osób w drodze na wyspę Amantani wymiotowało i teraz oni życzą sobie powrotu a poza tym może być niebezpiecznie, bo jak zaleje silnik to już nie ruszymy. Fale nie wydają nam się zbyt wysokie a i wyspa jest w zasięgu ręki więc ostro protestujemy. Niestety nie przynosi to oczekiwanych efektów i nasz statek zmierza do Puno. Po drodze odwiedzamy jeszcze raz pływające wyspy, tym razem pogrążone w promieniach słonecznych.

Mimo wszystko było warto i było ciekawie. Część ludzi jednak oburzona jedzie do swoich agencji po przybyciu do Puno i odzyskuje po 5 zeta na łebka, my w tym czasie postanawiamy jednak zwiedzić miasto i nie stresować się więcej czymś takim wiedząc, że i tak zapłaciliśmy za tę wycieczkę 20% mniej niż inni.


Źródło: www.malyrycerz.com

<< wstecz 1 2


w Foto
Ameryka Łacińska
WARTO ZOBACZYĆ

Festiwal Iberoamerykański
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Łódź na rowerach
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl