HAWAJE
17:40
CHICAGO
21:40
SANTIAGO
00:40
DUBLIN
03:40
KRAKÓW
04:40
BANGKOK
10:40
MELBOURNE
14:40
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Dzieci kapitana Granta » DkG 9; Cieśnina Magellańska
DkG 9; Cieśnina Magellańska

Juliusz Verne


Powszechna radość zapanowała na pokładzie, gdy się wieść rozniosła o postanowieniu Paganela. Młody Robert rzucił mu się na szyję z takim zapałem, że o mało nie przewrócił zacnego sekretarza.
- Tęgi chłopak! - zawołał uczony - popróbuję uczyć go geografii.


Ponieważ zaś John Mangles podjął się już wyuczyć go marynarki, lord Glenarvan uczynić człowieka z sercem, major wszczepić w niego powagę i krew zimną, lady Helena zrobić go dobrym i szlachetnym, Marja Grant obudzić w nim uczucie wdzięczności dla tak zacnych nauczycieli - Robert przeto miał wszelkie widoki zostania gentlemanem co się zowie.

Duncan pośpieszył się z nabraniem węgla i opuszczając co prędzej smutne te strony, zwrócił się ku zachodowi, dążąc do wybrzeży brazylijskich; 7- go września, przy łagodnym wietrze północnym przebywszy równik, wpłynął na półkulę południową.

Podróż odbywała się szczęśliwie i bez trudu; w sercach wszystkich wstąpiła błoga nadzieja. W wyprawie tej, przedsięwziętej w celu poszukiwania kapitana Granta, przyjazne okoliczności codziennie się mnożyły. Najwięcej ufności w powodzenie miał kapitan statku, a to najbardziej może dlatego, że rad by miss Marję jak najprędzej widzieć szczęśliwą i pocieszoną. Obchodziła go bardzo ta młoda panna, a uczucie to tak zręcznie ukrywał, że je widzieli wszyscy, prócz Marji Grant.

Najszczęśliwszym chyba człowiekiem na południowej półkuli był w tej chwili uczony geograf. Całe dnie przepędzał przy stoliku, pochylony nad rozłożonemi mapami - a pan Olbinett sprzeczał się z nim codziennie o stół, na którym jadano, a który geograf zaściełał swemi papierami. Ale Paganel miał po swej stronie wszystkich, prócz majora, którego kwestje geograficzne bardzo mało obchodziły, szczególnie w godzinie obiadowej. Uczony sekretarz znalazł był w kufrze porucznika okrętowego stos książek, a w tej liczbie dość znaczną liczbę dzieł hiszpańskich; postanowił przeto wyuczyć się języka Cervantesa, którego na pokładzie nikt nie umiał, a który mógł o wiele ułatwić poszukiwania na wybrzeżach chilijskich. Przy wrodzonej sobie łatwości wyuczania się języków, Paganel spodziewał się, że za przybyciem do Conception biegle już będzie mówił tym językiem. To też zawzięcie się jął tej pracy i ciągle szeptał jakieś oderwane wyrazy.

W chwilach wolnych od zajęć, udzielał praktycznych nauk młodemu Robertowi, obznajmiając go najprzód z historją krajów, do których Duncan z takim dążył pośpiechem.

Dnia 10- go września znajdowano się pod 5o 37 szerokości i 81 15 długości, i tego to właśnie dnia Paganel dowiedział się szczegółu, którego być może i najuczeńsi nawet nie znają. Opowiadając historję Ameryki, sięgnął wspomnieniem aż do Krzysztofa Kolumba, a kończąc opowiadanie dodał, że sławny Genueńczyk umarł, nie wiedząc o tem, że odkrył świat nowy.

Wszyscy słuchacze zaprzeczyli temu. Paganel uporczywie obstawał przy swem twierdzeniu.
- Nic pewniejszego - mówił z zapałem. - Nie myślę umniejszać przez to sławy Kolumba, ale fakt jest niezawodny. W końcu piętnastego wieku wszystkie umysły zajęte były ułatwieniem komunikacji z Azją, wynalezieniem zachodniej drogi do Wschodu, czyli krócej mówiąc, wyszukaniem najkrótszej drogi do kraju „korzeni i bakalii”. O to samo kusił się i Kolumb, jak wielu innych. W tym celu odbył cztery podróże; dopływał do Ameryki w okolicach Cumana, Honduras, Mosquitos, Nikaragua, Veragua, Costa- Rica, Panamy, które brał za krainy japońskie i chińskie, i umarł, nie wiedząc o istnieniu wielkiego lądu, któremu imienia nawet swego nie przekazał.
- Wierzę ci, kochany panie Paganel - rzekł Glenarvan - jednakże dziwne mi się to wydaje - i dlatego też proszę cię, powiedz mi, którzy to żeglarze poznali się pierwsi na odkryciach Kolumba?
- Wszyscy, którzy po nim tę samą podróż odbywali. A najprzód Ojeda, który mu już w poprzednich towarzyszył wyprawach; dalej Wincenty Pinzon, Wespucjusz, Mendoza, Bastidas, Cabral, Solis, Balboa. Wszyscy ci żeglarze opłynęli wzdłuż wschodnie brzegi Ameryki, a przekroczyli je, zstępując ku południowi, gnani tym samym prądem, który nas dziś naprzód popycha z taką siłą! Patrzcie oto, kochani przyjaciele, przepłynęliśmy równik w tem samem miejscu, w którem go przebył Pinzon w ostatnim roku piętnastego wieku i zbliżamy się do tego samego stopnia szerokości południowej, pod którym on pierwszy postawił nogę na ziemi brazylijskiej. W następnym roku Portugalczyk Cabral dotarł do portu Seguro. Dalej Wespucjusz w trzeciej swojej wyprawie 1502 r. jeszcze się bardziej na południe posunął. W roku 1508 Wincenty Pinzon i Solis wspólnie wypłynęli na rozpoznanie wybrzeży amerykańskich, a w r. 1514 Solis odkrył ujście rzeki la Plata, gdzie pożarty został przez dzikich krajowców, Magellanowi przekazując sławę i zasługę opłynięcia wielkiego lądu. Znakomity ten żeglarz wyjechał w r. 1519 z pięciu okrętami, a trzymając się wybrzeża Patagonji, odkrył port 8- go Dezyderjusza, port 8- go Juljana, gdzie długo się zatrzymał; dalej pod 52- im stopniem szerokości odkrył cieśninę „Jedenastu tysięcy dziewic”, która później od jego imienia nazwana została, a 28- go listopada 1520 r. wypłynął na Ocean Spokojny. Ach! jakiejże musiał doznać radości, z jakąż siłą serce mu bić musiało, gdy ujrzał na horyzoncie wody nieznanego sobie morza, błyszczące w jasnych promieniach słońca!
- Oh tak! tak, panie Paganel - zawołał Robert Grant, uniesiony opowiadaniem geografa - chciałbym tam być i podzielać tę jego radość.
- Ja także, mój chłopcze i upewniam cię, że nie byłbym chybił tej sposobności, gdyby mi niebo było pozwoliło urodzić się o trzysta lat wcześniej.
- Znów dla nas byłaby strata, panie Paganel - rzekła lady Helena - bo nie znajdowałbyś się w tej chwili z nami na pokładzie Duncana i nie opowiadałbyś nam tej historji.
- Kto inny opowiedziałby ją państwu, dodając, że poznanie wybrzeży zachodnich zawdzięczamy braciom Pizarrom. Odważni ci awanturnicy i ich towarzysze upamiętnili się założeniem miast: Cusco, Quito, Lima, Santjago, Villarica, Valparaiso i Conception, do którego niesie nas w tej chwili Duncan. Ówczesne odkrycia Pizarrów i Magellana dopełniały się wzajemnie i dały możność dokładniejszego skreślenia karty wybrzeży amerykańskich, z wielkiem zadowoleniem uczonych starego świata.
- Ja - rzekł Robert - byłbym się tem wszystkiem jeszcze nie zadowolił.
- Dlaczego? - spytała Marja, ciekawie patrząc na swego braciszka, zapalającego się do historji wielkich odkryć.
- Tak jest, dlaczego, mój chłopcze? - powtórzył lord Glenarvan, zachęcając go i ośmielając uśmiechem dobroci.
- Bo pragnąłbym się dowiedzieć, co było poza cieśniną Magellańską.
- Brawo, mój mały zuchu! I ja także byłbym ciekawy, czy ląd ten ciągnie się aż do bieguna, czy też jest tam morze czyste, jak się domyślał Drake, jeden z twych współrodaków, milordzie. Stąd łatwy wniosek, że gdyby Robert Grant i Jakób Paganel żyli w siedemnastym wieku, byliby się niezawodnie zaciągnęli do Orszaku Shoutena i Lemairea, dwu Holendrów, bardzo ciekawych rozwiązania tej zagadki geograficznej.
- Czy to byli uczeni? - spytała lady Helena.
- Nie, pani; byli to odważni kupcy, których bynajmniej nie obchodziła naukowa strona odkrycia. Istniała naówczas holenderska kompanja Indyj Wschodnich, posiadająca monopol handlu, prowadzonego przez cieśninę Magellańską. A ponieważ w owym czasie nie znano innego zachodniego przejścia do Azji, przywilej zatem taki prawdziwem był dla innych skrępowaniem. Niektórzy z handlujących chcieli zwalić ten monopol przez odkrycie innej cieśniny; w tej właśnie liczbie był Izaak Lemaire, człowiek wykształcony i zręczny. Chętnie ofiarował się on ponieść koszta wyprawy, którą dowodzili: synowiec jego, Jakób Lemaire, i Shouten, tęgi marynarz rodem z Horn. Żeglarze ci wypłynęli w czerwcu 1615 r., to jest w sto lat prawie po Magellanie i odkryli cieśninę Lemairea a 12 go lutego 1616 r. opłynęli sławny przylądek Horn, który bardziej może, niż przylądek Dobrej Nadziei, zasłużył na nazwę przylądka Burz.
- 0, jakże chciałbym tam być! - zawołał Robert.
- Dostąpiłbyś, mój chłopcze, najwyższej radości omówił Paganel z zapałem - bo cóż może dać większą radość i większą przyjemność niż zaznaczanie własnych odkryć na mapie. Żeglarz widzi lądy, które powstają niejako w jego oczach, wyspa po wyspie, skała po skale wyłaniają się z łona mórz. Początkowo linie są niejasne, łamią się i urywają. Tu samotny przylądek, ówdzie zatoka, nieco dalej jakaś wyspa zagubiona w przestrzeni. Potem odkrycia zaczynają się wzajemnie uzupełniać, linie się łączą, kropkowane kontury ustępują miejsca linii stałej, zatoki oblewają wyznaczone ściśle brzegi, przylądki opierają się o znane lądy. Wreszcie oczom podróżnika ukazuje się nowy kontynent, rozpościerający się na kuli ziemskiej z całym przepychem swoich jezior i rzek, gór i dolin, wiosek i miast. Odkrywca nowych ziem jest prawdziwym wynalazcą iluż doznaje wzruszeń, ilu niespodzianek! Ale obecnie ta złota żyła jest prawie całkowicie wyczerpana. Wszystko już widziano i zbadano, każdy niemal rąbek ziemi, i nam, którzy zaciągnęliśmy się ostatni w służbę geografii, nic nie pozostało do zdziałania.
- Coś jednak pozostało, drogi Jakubie, pozostało - odparł Glenarvan.
- Cóż takiego?
- Właśnie to, co robimy.


Źródło: Wyd. I Internetowe, tł. NN
Tekst powieści pochodzi z pierwszego polskiego wydania książkowego (1873 r.)
bazującego na przedruku z wydania gazetowego jaki publikowany był w odcinkach
w "Gazecie Polskiej" już w 1863 r.

1 2 dalej >>


w Foto
Dzieci kapitana Granta
WARTO ZOBACZYĆ

Peru: Lima i okolice
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

AP 1; Złoto Johannesburga
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl