5TPBnA; Rozdział XLII i ostatni
| Juliusz Verne
|
|
Wyprawa, która się znajdowała na brzegu Senegalu, była wysłaną przez gubernatora i składała się z dwóch oficerów, panów Dufraisse i Rodamel, jednego sierżanta i 7 żołnierzy. Od dwóch dni zajmowali się oni szukaniem odpowiedniego miejsca, celem urządzenia posterunku w Guina. Francuzi, którzy byli widzami zakończenia odważnej wyprawy, stali się świadkami Fergussona.
Doktór prosił też zaraz porucznika Dufraisse, aby urzędownie mu poświadczył przybycie jego do katarakt Guiny. Anglików zaprowadzono do prowizorycznego posterunku nad brzegiem rzeki, gdzie znaleźli gościnne przyjęcie. Tutaj spisany został protokół, który brzmiał jak następuje:
"My niżej podpisani oświadczamy, że: W dniu 24 maja 1862 roku byliśmy świadkami przybycia tutaj na balonie doktora Fergussona i dwóch jego towarzyszów, Ryszarda Kennedy`ego i Józefa Wilsona, przyczem balon, parę kroków od nas oddalony, wpadł do wody i uniesiony prądem rzeki, zatonął w kataraktach Guiny. Celem zaświadczenia niniejszego zeznania, podpisaliśmy ten protokół, mający służyć za dowód prawny.
Działo się nad kataraktami Guiny, 24 maja 1862 roku.
Podpisano:
Samuel Fergusson, Ryszard Kennedy, Józef Wilson, Dufraisse, Radamel, Flippeau, Mayor, Pélissier, Lorois, Rascagnet, Guillon i Lebel".
Tak zakończyła się zadziwiająca podróż doktora Fergussona i dzielnych jego towarzyszów.
W sobotę, 24-go maja, przybyli do Senegalu, a 27-go tegoż miesiąca znaleźli się w Medine, miejscowości, położonej więcej na północ rzeki. Oficerowie francuscy przyjęli ich tam z otwartemi rękoma. Stąd wsiedli podróżnicy nasi na mały parowiec "Basilic", który zawiózł ich do ujścia Senegalu.
W 10 dni później przybyli do Saint-Luis, gdzie gubernator zgotował im uroczyste przyjęcie, wreszcie na angielskiej fregacie przybyli 25-go tegoż miesiąca do Portsmouth, a następnego dnia stanęli w Londynie. Chyba zbytecznem byłoby opisywać zapał, z jakim witało Królewskie Towarzystwo Geograficzne naszych bohaterów, którym w udziale przypadły najrozmaitsze odznaczenia. Kennedy wkrótce powrócił ze swym znakomitym karabinem do Edynburga, pilno mu było uspokoić swoją starą gospodynię.
Doktór Fergusson i Joe pozostali takimi samymi, jak ich znajdowaliśmy w podróży, bezwiednie jednak stosunek ich uległ zmianie, stali się przyjaciółmi.
Pisma całej Europy prześcigały się w wyrażeniu uznania dla odważnych podróżników, zwłaszcza "Daily Telegraph", który wydrukował opis całej podróży.
Doktór Fergusson miał na jednem z posiedzeń Królewskiego Towarzystwa Geograficznego odczyt o swej wyprawie i został nagrodzony złotym medalem zasługi, który przypadł także w udziale dwom jego towarzyszom.
Źródło: Wyd. I Internetowe, tł. NN
Tekst powieści pochodzi z pierwszego polskiego wydania książkowego (1873 r.)
bazującego na przedruku z wydania gazetowego jaki publikowany był w odcinkach
w "Gazecie Polskiej" już w 1863 r.
|