|
|
|
|
|
|
|
|
Zimbabwe |
Poniedziałek, 19 września
Bladym świtem, o 6:30 rano, mikrobusik firmy SAFPACK zabiera mnie na spotkanie z lwami. Po 10 minutach jazdy dojeżdżam na wydzielony teren sawanny należący do hotelu / resortu Masuwe Lodge. Stajemy jednak w szczerym buszu. Obok krzaków stoi stolik, na nim termos z kawą i cukier. Po otwierających oczy dwóch filiżankach małej czarnej słucham wprowadzenia w to, co mnie czeka.
warto kliknąć
|
|
Wtorek, 13 września
Budzę się o świcie świeży, wyspany i wypoczęty; najlepszy dowód na zbawienne dla organizmu skutki długiej kąpieli w gorącej, mineralnej wodzie. Biegam, fotografuję baseny, baobaby i ładne kwiaty zwane liliami impala. W restauracji czeka nas obfite śniadanie: jajko, jagnięcina, kiełbasa, frytki, do picia kawa lub herbata. Wyjeżdżamy punktualnie o 9 rano, mając przed sobą 100 km do granicy Parku Narodowego Krugera, przy najdalej na północ wysuniętej bramie znanej jako Pafuri Gate. Wokoło nas roztaczają się łagodne wzgórza
sięgające 500 - 600 m n.p.m.
warto kliknąć
|
Poniedziałek, 12 września
Mając sporo jazdy urządzamy pobudkę już o 7 rano. Poranek jest piękny: błękitne niebo nad głowami, idealna temperatura około 20 stopni Celsjusza. Domki, w których mieszkamy są wyjątkowo malownicze, teraz, w promieniach słońca możemy w pełni nasycić się finezją geometrycznych wzorów na zewnętrznych ścianach budynków. Dorabiam zdjęcia, jakich nie zdążyłem wykonać wczoraj.
warto kliknąć
|
Niedziela, 11 września 2005
Dokładnie w południe potężny Jumbo Jet należący do British Airways łagodnie osiada na pasie międzynarodowego portu lotniczego w Johannesburgu finalizując rejs BA 57 z Londynu. Jedenasty września kojarzy mi się nieodparcie z NineEleven, ale nigdzie na lotniskach nie dostrzegam śladów niepokoju. Było... minęło...
warto kliknąć
|
|
|
|
|
|
|