HAWAJE
13:53
CHICAGO
17:53
SANTIAGO
20:53
DUBLIN
23:53
KRAKÓW
00:53
BANGKOK
06:53
MELBOURNE
10:53
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Wieści » KRÓLESTWO OWADÓW - kino IMAX Kraków
KRÓLESTWO OWADÓW - kino IMAX Kraków



od 8 października na gigantycznym ekranie kina Panasonic IMAX Kraków można oglądać trójwymiarowy film KRÓLESTWO OWADÓW. Owady są dominująca grupą zwierząt na Ziemi. To one zapylają kwiaty i uczestniczą w rozkładzie martwej materii organicznej. Stanowią bardzo ważny element niemal wszystkich ekosystemów lądowych, niezbędny do ich przetrwania. Większość gatunków owadów żyje właśnie tutaj - w wilgotnych lasach równikowych. Na powierzchni jednego kilometra kwadratowego znajduje się tyle owadów, ile ludzi na naszej planecie.

W filmie Królestwo owadów prześledzimy cykl życiowy modliszki oraz motyla - od jaja po nieuchronny koniec. Akcja filmu rozgrywa się w południowoazjatyckich lasach równikowych, gdzie pewien drapieżnik spotyka ofiarę.
Główni bohaterowie filmu to mieszkająca w opuszczonej chacie, samica motyla pazia i samiec modliszki z rodzaju Hierodula. W dalszych rolach zobaczymy plejadę intrygujących i zadziwiających owadów.

Tuż po wykluciu z jaja złożonego na liściu cytrusa, gąsienica pazia przypomina wyglądem ptasie odchody - taki kamuflaż to doskonała ochrona przed drapieżnikami. W ciągu ośmiu tygodni krótkiego życia czeka ją szereg niezwykłych przemian. Ulubionym pożywieniem roślinożernego pazia są liście cytrusa. W ciągu kilku tygodni przybierze aż stukrotnie na wadze! Dla porównania, wyobraźcie sobie człowieka, który by przez weekend osiągnął ciężar hipopotama!

Nieopodal, przychodzi na świat Hierodula. Wraz z rodzeństwem liczącym około dwustu braci i sióstr wychodzi z kokonu, a następnie opuszcza się po nici, gotowa rozpocząć życie jako w pełni ukształtowana miniaturowa modliszka. Jest myśliwym cierpliwie polującym na inne owady. Długość jej życia wynosi od dziewięciu do dwunastu miesięcy.

Spotkamy też innych, dobrze maskujących się mieszkańców tego bujnego, zielonego świata, takich jak: mrówki parasolowe, które zjadają 20% liści w lasach deszczowych; samce chrząszczy rohatyńców walczące o względy samicy; chrząszcz z rodziny Lycidae chowający głowę pod płytkami przedplecza; czerwiec udający kulkę puchu; agresywny szarańczak; modliszka udająca kwiat storczyka oraz pluskwiak zgarbek upodabniający się do ciernia. Ponadto zobaczymy skorpiony, pająki ptaszniki, żaby, jaszczurki oraz kolonię trzech milionów nietoperzy, które każdej nocy zjadają dwie i pół tony owadów. Niektóre stworzenia zobaczymy w 250-cio tysięcznym powiększeniu.

Hierodula nie mieści się już w twardym, chitynowym pancerzyku i musi go zrzucić. Będzie bezbronna, dopóki jej nowa okrywa nie stwardnieje, więc jeśli nie chce paść ofiarą żarłocznej jaszczurki, musi bardzo uważać.
Tymczasem gąsienica pazia wysnuła cienką jedwabną nić, na której zawiśnie, przyczepiona do łodygi. Za kilka godzin jej zewnętrzna powłoka pęknie i odsłoni nową postać - poczwarkę. Twarde osłonki zapewniają jej doskonałą ochronę. Poczwarka wyglądem przypomina liść - co jej daje doskonały kamuflaż.
Dojrzały samiec modliszki jest gotów do kopulacji z dwukrotnie większą samicą! Ma szczęście. Nie odgryzła mu głowy w trakcie wielogodzinnego aktu miłosnego. Jeden taki akt zaowocuje złożeniem dwustu jaj.
Cud przemiany, która się właśnie dokonała polega na tym, że niemal wszystkie tkanki gąsienicy zostały rozpuszczone w poczwarce do postaci zawiesistego płynu, z którego z kolei uformował się piękny czerwono-czarny motyl. Jego dojrzałe życie potrwa zaledwie 3 tygodnie, więc gdy tylko rozprostują się skrzydełka, wyruszy w poszukiwaniu partnera. Nie musi długo szukać, wdzięki paziowej panny błyskawicznie przyciągają samca, z którym się łączy w akcie miłosnym. Później złoży setki jaj na liściach swego rodzinnego drzewa cytrusowego.

Latając wśród kwiatów, motyl zanurza ssawkę głęboko w koronie kwiatu i pije słodki nektar. Przysiadając na kolejnych kwiatach, zapyla je, wyświadczając im tym samym przysługę. Nie przeczuwająca zagrożenia nie dostrzega przyczajonej, głodnej modliszki. Jak mówi prawo dżungli - tylko najsilniejsi przetrwają - modliszka chwyta pazia w potężne żuwaczki, a jego skrzydła bezwładnie opadają do rzeki.

Życie pazia dobiegło końca. Ale nie było jałowe. Nieopodal wykluła się właśnie córka pazia. Odwieczny krąg życia wciąż trwa.




Obsada

Reżyser Mike Slee wyjaśnia dlaczego w rolach głównych obsadził motyla i modliszkę. "Modliszki odznaczają się nietypową dla owadów, ruchliwą głową. To znaczy, że mogą nią kręcić, rozglądając się wkoło, co daje wrażenie jakby się komunikowały z otoczeniem w sposób zrozumiały dla człowieka. To potęguje efekt gry aktorskiej".
Ostatecznie na jego decyzję wpłynął pewien incydent, który miał miejsce podczas "castingu do roli".W słoju, naprzeciwko Mikea siedziała modliszka. Gdy machnął ołówkiem, odwróciła głowę i spojrzała na niego. Następnie uniosła przednie odnóża w pozycji atakującej, ani na chwilę nie spuszczając wzroku z ołówka. I nagle, w ułamku sekundy zaatakowała. "To było niesamowite. Od razu dostała tę rolę!" wspomina Slee. "Modliszki mają niesamowity, trochę przerażający wygląd, a także szereg cech charakterystycznych dla owadów, jak np. oczy złożone, wyposażone w setki ommatidiów, czy chitynową powłokę, której zewnętrzną część zrzucają podczas linienia. Na dodatek są mięsożerne, co zwiększa dramatyzm filmu".

"Przeobrażenie z poczwarki w motyla to piękne zjawisko, a metamorfoza motyli to jeden z najbardziej niesamowitych cudów natury. Chcieliśmy pokazać ten cud na dużym ekranie. Nawet zakończenie, w którym motyla spotyka nieuchronny los, dopełnia całości", mówi Slee.
Współautor Abby Aron dodaje, "Chcieliśmy pokazać owady o kontrastujących ze sobą sposobach życia. Modliszka ma "charakterek", robi absurdalne rzeczy i jest skomplikowaną, acz fascynującą maszyną. Motyl przechodzi niezwykłą transformację, i "jak na owada" jest słodki i rozkoszny, w przeciwieństwie do chudej i wyrachowanej modliszki. To bardzo pouczające doświadczenie".
Pozostali aktorzy pochodzą z importu, bądź z łapanki na Borneo. W skład obsady wchodzą między innymi krocionóg, pająk krzyżak, szarańczaki, mrówki parasolowe, grzechotnik waglera, rohatyniec, nietoperze, skorpiony, agama wodna, modliszki, zgarbik, patyczak, zajadek, ryjkowiec i katydid.

Zdjęcia na Borneo

Po odwiedzeniu lasów równikowych zarówno na starym jak i nowym kontynencie, Slee wybrał Malezję z racji walorów artystycznych i praktycznych. Podczas rekonesansu w Malezji, Slee przekonał się, że bez względu na to jakie miejsce wybierał, każdy mówił, "Na Borneo jest lepiej". Pojechał więc na tę równikową wyspę i po obejrzeniu północnych terenów, wybrał trzy miejsca w malezyjskim stanie Sarawak: jedno w pobliżu stolicy, Kuching; drugą w kurorcie Santubong nad Morzem Południowo-Chińskim; i trzecią w sercu lasów deszczowych w jednym z najpiękniejszych parków narodowych – Mulu.

Bujna roślinność w dziewiczych lasach Borneo, gdzie roczne opady wynoszą 3000 milimetrów, dostarczyła malowniczych plenerów i mnóstwa owadów. "Najwspanialszą sprawą w Sarawak (nie licząc owadów) oprócz zapierających dech w piersi widoków, dzikiej przyrody oraz wspaniałego połączenia kultury i tradycji, byli ludzie," mówi producent Alex Ferguson. Malezyjskie władze umożliwiły filmowcom dostęp do lasów deszczowych, a miejscowe plemię Iban, największa autochtoniczna grupa w tym kraju, dawni łowcy głów i zaciekli wojownicy, byli nieocenioną pomocą podczas zdjęć.

Dwunastu członków z plemienia Iban pomagało przy produkcji filmu, zasilając szeregi 40-osobowej ekipy filmowej – która jak na realizację filmu przyrodniczego już i tak była spora. Ibanowie pomogli zbudować plan zdjęciowy, stworzyć ulewne deszcze, nosili sprzęt, wspinali się po drzewach, gotowali i nauczyli przybyszy z zachodu kilku rzeczy o dżungli podczas sześciotygodniowych zdjęć w lasach deszczowych na Borneo.
Główny plan zbudowano przy lagunie w parku narodowym Matang, w pobliżu obozu, co ułatwiło pracę, w tych nieznośnych warunkach. W tymczasowym ZOO przechowywane były zwierzęta, w tym i owady (zarówno gwiazdy jak i statyści!). Wzniesiono platformy dla kamer, sprzętu oświetleniowego i zakupionego w Kuala Lumpur potężnego dźwigu, do przesuwania kamery pod koronami drzew. "To był trudny, ale satysfakcjonujący sprawdzian z logistyki," mówi Ferguson.
Aby urozmaicić plan przy lagunie, dyrektor artystyczny, Nigel Pollock, zakupił znalezioną na Borneo opuszczoną chatę. Rozebrał ją, a następnie zrekonstruował na planie, ozdabiając chatę liśćmi palm i bambusa oraz wzmacniając ją słupami z żelaznego drzewa. Tak więc widoczne w wyższych partiach liście były elementem konstrukcyjnym chaty. Pollock chciał uzyskać efekt chaty przywalonej drzewem. "Powalone drzewo zostawia ślad zniszczenia, jakby dżungla domagała się zwrotu chaty," mówi. Opuszczona przez człowieka chata staje się domem dla naszych gwiazd.

Łowca Robaków i Entomolog

Teraz tylko trzeba było do chaty sprowadzić mieszkańców. "Łowca Owadów", Warwick Vardy i entomolog, Gillian Burke, z zezwoleniami od władz Sarawaku w garści, zabrali się do intensywnego łapania owadów. Nocą ustawiali pułapki świetlne; za dnia pułapki-zapadnie, przeczesywali każdy milimetr poszycia w poszukiwaniu czegokolwiek, co przykułoby ich uwagę. Wreszcie skompletowali całą obsadę. Ostrożność była na porządku dziennym. "Pająki potrafią boleśnie ukąsić, a przez pareczniki można było wylądować w szpitalu," mówi Warwick, ostrożnie szykując jadowitego grzechotnika waglera do kolejnej sceny.

Po zakończeniu zdjęć na Borneo, część owadów wypuszczono ponownie na wolność, a te, które według Burkea i Vardyego miały szanse przetrwać długą podróż, wróciły z ekipą do Anglii. Wymagało to kolejnych zezwoleń - od władz Sarawaku na wywóz zwierząt, a od brytyjskich na ich wwiezienie do Anglii. Owady, z których część pochodziła z hodowli motyli w Panang, w Malezji to m.in. krocionogi z czerowno-żółtymi odnóżami, chrząszcze z rodziny Lycidae które przepięknie się kamuflują na tle gnijących pni, modliszki, ryjkowce oraz rohatyńce. Najczęściej podróżującym owadem był drapieżny szarańczak o przezwisku "Szczęki". Pracował zarówno na Borneo jak i w Anglii, po czym został odesłany do domu i wypuszczony na wolność. Pozostałe owady wróciły do Łowcy Owadów, a następnie zostały rozdzielone pomiędzy ogrody zoologiczne, ekspozycje publiczne i hodowców owadów na terenie całego kraju.

"Mimo iż zdjęcia do filmu kręciliśmy na Borneo, nie chcieliśmy się ograniczać wyłącznie do tego rejonu. Chcieliśmy pokazać też inne gatunki występujące na wielu terenach Południowo-Wschodniej Azji, które na przykład w ogóle nie występują na Borneo," mówi Burke.

Wyzwania

Największym utrapieniem na Borneo były deszcze. "Mogliśmy się tego spodziewać, podejmując pracę w lasach deszczowych. Popołudniowe opady powodowały wezbranie rzeki i zmoczenie całego sprzętu. Tylko parę razy mieliśmy szczęście, że nie zmyło nam całego sprzętu filmowego i oświetleniowego," wspomina Ferguson.
Chociaż dostęp do lasu był łatwy, to jednak taszczenie ciężkiego i nieporęcznego sprzętu w 30-sto stopniowym upale nie było wcale takie proste.
W Mulu trzeba było przymocować do łodzi 160 kilogramów sprzętu filmowego. Kolejnym wyzwaniem była wspinaczka po śliskim zboczu w drodze do jaskiń nietoperzy i opuszczenie do jaskiń ciężkich kamer. Na każdym kroku trzeba się było mieć na baczności, bo aż roiło się od jadowitych zwierząt takich jak grzechotniki waglera, skolopendry, skorpiony i ptaszniki.

Kolejnym problemem dla filmowców, był fakt, że w lesie deszczowym wszystko jest ciemnozielone! Kamery wielko-formatowe do filmów 3D wymagały dużej ilości światła, więc trzeba było sprowadzić wszystkie dostępne w Malezji reflektory HMI. Przyjechały z całą armią elektryków i dwoma potężnymi generatorami prądu. "Tak się nie filmuje intymnego życia tych maleńkich stworzeń, ale to jest film wielkoformatowy i nic nie jest łatwe!" mówi Slee.

Strefa równikowa niosła za sobą kolejny problem. Wschody i zachody słońca, ulubione sceny twórców filmowych, trwają tu tylko pół godziny! Ledwo się słońce pokaże na horyzoncie, a za chwilę jest wysoko na niebie. Do śniadania było już dokładnie nad nami (takie światło nie nadaje się do filmowania). I ta sama historia wieczorami – kilka minut pięknego zachodu i po chwili słońce gaśnie. Aby sfilmować wschód słońca do sceny pod tytułem "Świt w Mulu", ekipa musiała w nocy rozstawić sprzęt na szczycie góry, co trwało około pięciu godzin. Nocni stróże pilnowali obozu, a ekipa o 3-ej nad ranem wspinała się na szczyt góry, aby zdążyć na wschód słońca na 5.30. "To się nazywa oddanie sprawie," mówi Ferguson.

Ekipa musiała dzielić plan filmowy z pijawkami, skorpionami, nietoperzami, pająkami, wężami i krokodylami - niektóre z nich nawet wystąpiły w filmie. "Przyjechaliśmy z nastawieniem, że las równikowy będzie nieprzyjazny i zdradziecki, jednak po kilku dniach dzięki wsparciu ze strony naszych ibańskich przewodników i miejscowej ekipy, zaczęliśmy w nim dostrzegać tętniące życiem, cudowne miejsce, raj na ziemi. Jako reżyser miałem za zadanie przybliżyć widzom cudowny świat lasów deszczowych," mówi Slee.

W studiu

Po powrocie do Anglii niełatwo było oddać w specjalnie w tym celu stworzonym studiu w pobliżu Oxfordu, mały fragment dusznego, wilgotnego i bujnego lasu tropikalnego. "Musieliśmy stworzyć naturalistyczną scenę na której mieliśmy robić zbliżenia naszych owadzich gwiazd," mówi Slee. Po raz kolejny chata została rozebrana i przewieziona statkiem w kawałkach z Borneo. Aby zachować ciągłość, plan filmowy w Anglii musiał wyglądać tak samo jak ten nad laguną. Dlatego w studiu poustawiano żywe rośliny, porobiono strumyki i nastawiono tropikalne temperatury. Ekipa przez dwanaście tygodni pracowała w mikroklimacie z wysoką wilgotnością powietrza i upale, co było prawie takim samym wyzwaniem, jak prace w prawdziwym lesie tropikalnym.

"Tak naprawdę gwiazdami tego filmu (oprócz samych owadów, rzecz jasna!) byli łowcy robaków," żartuje reżyser. Odpowiadali za to, by "aktorzy" byli zdrowi i gotowi do akcji.

Każde ujęcie było drobiazgowo rozpisywane, tak aby przygotowany rok wcześniej scenariusz stał się filmem, jaki obiecywano inwestorom i uczestniczącym w produkcji kinom.

Łowcy owadów musieli mieć do każdego ujęcia więcej niż jednego osobnika z danego gatunku. Filmowanie w tak intensywnym oświetleniu mając do dyspozycji zaledwie kilka minut na ujęcie, oznaczało, że owady musiały "odgrywać" swoje role z marszu a czasem powtarzać ujęcie ze dwa lub trzy razy. "Po kilku dniach zorientowałem się, że owady nie różnią się aż tak bardzo od ludzi i są głównie motywowane zdobywaniem pokarmu i rozmnażaniem się! Każda scena kręciła się wokół tego co ten owad chciałby zjeść, albo z którym owadem chciałby kopulować? Dobrą stroną tego był jednak fakt, iż owady nie żądały wyższych honorariów!" żartuje Slee.

Kluczem do nakręcenia tego filmu było naturalne zachowanie. Slee relacjonuje, "Kręcenie zdjęć w wielko-formatowej technice 3D jest najmniej odpowiednią ze wszystkich technik kręcenia filmów do rejestracji naturalnych zachowań owadów. Najważniejsza podczas realizacji zdjęć była cierpliwość!

Myślę, że to jedyny taki film, jaki nakręcono o owadach. Planowaliśmy, przygotowywaliśmy i oczekiwaliśmy, powtarzając te same sceny dzień po dniu. Efekty były spektakularne i mieliśmy ten przywilej, że w wielkoformatowej technice 3D mogliśmy nagrywać sceny, które bardzo rzadko, albo i nigdy dotąd nie zostały sfilmowane: przyjście na świat rodziny modliszek, jedenastogodzinne przeobrażanie się poczwarki w dojrzałego motyla, po dziesięciu dniach spędzonych w kokonie." Ekipa sfilmowała także mrówkę pijącą z kropli wody, modliszkę łapiącą muchę i tarantulę zastawiająca sidła na nie przeczuwającego niczego świerszcza. Każde ujęcie wymagało miesięcy planowania, dni przygotowań i godzin oczekiwań!

"W zasadzie była to zabawa w czekanie." mówi Ferguson, "Czekanie na przeciętne ujęcie, np. ropuchy polującej na karalucha zajmowało trzy godziny! Najbardziej zachwycający był moment narodzin modliszki na naszych oczach"
Burke dodaje, "Mieliśmy dwutygodniową przerwę spowodowaną czekaniem na wyklucie się młodych modliszek. Nie wiedzieliśmy kiedy to dokładnie nastąpi, dopóki pierwsza modliszka nie wyszła z kokonu - do tego czasu niewiele się działo!"

Technika

Slee chciał zrealizować film, który ukazałby świat z perspektywy owada. W tym celu specjalista od zdjęć, Peter Parks, opracował nową metodę filmowania w technice 3D. Do składającego się z lusterek zestawu przymocowano dwie kamery. Sprzęt ten przeszedł swój chrzest filmowy właśnie na planie filmu Królestwo owadów. Maleńkie lusterko, przymocowane na przedzie wielko-formatowych kamer pozwoliło operatorowi, Seanowi Phillipsowi na niewiarygodne zbliżenia owadów oraz zachowanie idealnej ostrości tła w kadrze (niezwykle rzadkie przy tak dużych zbliżeniach). Dzięki temu nowemu lusterkowo-peryskopowemu wynalazkowi, widzowie oglądając ten film będą się czuli, jakby obserwowali świat owadów nie z góry lecz "od środka".

Skomplikowany zestaw sprzężonych ze sobą kamer ważył trzy tony, miał więcej lamp niż potrzeba by oświetlić katedrę i był skierowany na plan filmowy wielkości znaczka pocztowego. Przy tej ilości światła wszyscy w studiu musieli nosić okulary przeciwsłoneczne. Konieczne też było sprowadzenie potężnych klimatyzatorów przemysłowych oraz kilku mniejszych w celu utrzymania rozsądnej temperatury i ochłodzenia planu, owadów i ekipę filmową.

Nie lada wyzwaniem dla Parksa było przeniesienie na ogromny ekran filmowy IMAX zdjęcia oka muchy w taki sposób, aby widoczne było każde z 10,000 ommatidiów, oraz prowadzenie kamery wokół owada tak, aby widz miał wrażenie, że sam jest latającym owadem. "Aby kamery mogły swobodnie "latać" musieliśmy zbudować precyzyjny system rusztowań. Przy 250-cio tysięcznym powiększeniu, najmniejsze drgnięcie obrazu wyglądałoby jak trzęsienie ziemi", mówi Parks.

System Parksa wykorzystywał m.in. dwie kamery, szerokokątne obiektywy o małej średnicy, oraz posrebrzone lusterko wielkości jednego centymetra. To maleńkie lusterko można było maksymalnie przybliżyć do owada tak, aby się nie orientował, że ono tam jest. Ten system potrafi też sunąć pomiędzy łodygami traw, dając widzowi poczucie, że znajduje się w tym samym świecie, co bohaterowie filmu. Obie kamery są idealnie zsynchronizowane i filmują jednocześnie.

Jak tłumaczy Parks, "Sprzęt firmy Iwerks 3D, którym filmowaliśmy na Borneo, składał się z dwóch kamer, z których jedna odpowiadała lewemu, a druga prawemu oku i sporej, dwunastocalowej belki rozdzielającej obie kamery. Więc gdy reżyser chciał się podkraść do modliszki ukrytej wśród liści, dylemat polegał na tym jak to osiągnąć za pomocą tego potężnego sprzętu". Rozwiązał ten problem stosując optyczny system peryskopowy, składający się z długiego, wąskiego obiektywu, sprawnie lawirującym pomiędzy blaszkami traw, listowiem i owadem. Parks udoskonalił to pozbywając się belki i mocując centymetrowej wielkości lusterko przed obiektywem, co pozwalało reżyserowi pokazać w kadrze modliszkę na tle chaty i dżungli, a wszystko w doskonałej ostrości.
Inne wynalazki Parksa umożliwiały przelatywanie przez dwumilimetrowej wielkości otwory; pokazanie na pełnym ekranie dziesięciu tysięcy ommatidiów składających się na oko owada, oraz wypełnienie sali projekcyjną modliszką wielkości okrętu wojennego.

"Podczas ataku, widzowie podskoczą ze strachu, gdy jej drapieżne odnóża będą przecinały powietrze w odległości kilku centymetrów od ich twarzy", mówi Parks, który opracował wielkie urządzenie zwane Optical Zoom Bench (jego pierwszy Oscar w dziedzinie osiągnięć naukowo-technicznych) umożliwiające robienie potężnych zbliżeń mikroskopijnym obiektom.
Jak twierdzi Streather, "Technika 3D ma kieruje się ustalonymi zasadami co można, a czego nie można zrobić, aby z jednej strony nie przysporzyć widza o ból głowy, a z drugiej, aby film nadawał się do oglądania. Zaprosiliśmy Seana Phillipsa, operatora zdjęć oraz specjalistę w dziedzinie stereografii, aby nad tym czuwał przy pomocy zaawansowanych programów komputerowych".

"Stereografia to dziedzina fotografii 3D," mówi Phillips. "Na co dzień widzimy świat w trzech wymiarach, a film trójwymiarowy pozwala nam doświadczyć podobnej głębi. W filmie Królestwo owadów wykorzystano nową technikę 3D, w której ekran jest tak ogromny, że widz niemal zostaje wchłonięty przez film. Znika ekran i nie ma niczego, co by dzieliło widza od obrazu. Przy pracy nad tym filmem głównym celem techniki stereo było wprowadzenie widza w świat, którego w żaden inny sposób nie mógłby zobaczyć. Takie "zanurzenie" w filmie wywołuje u widza empatię i zrozumienia tego świata i jego mieszkańców".

Jako film 3D Królestwo owadów niósł ze sobą szereg wyzwań fotograficznych. "Patrzymy na świat przez dwoje oczu, osadzonych w odległości około dwóch i pół centymetra od siebie. To uniemożliwia, większości z nas, zobaczenia gołym okiem czegokolwiek z odległości mniejszej niż 15 centymetrów", wyjaśnia Phillips, "Przy takiej odległości zaburzona jest nie tylko ostrość widzenia, ale także oczy nie są w stanie wygenerować jednolitego stereograficznego obrazu. Większość ujęć w filmie Królestwo owadów została nakręcona ze znacznie mniejszej odległości. Aby umożliwić ludzkiemu oku zobaczenie trójwymiarowego obrazu z tak małych odległości, kamery musiały zostać wyposażone w obiektywy osadzone znacznie bliżej niż rozstaw ludzkich oczu. Zastosowano siedem różnych zestawów z których wiele skonstruował na potrzeby filmu Parks. Urządzenia te były zdolne umieścić obiektywy w odległości od dwóch metrów do jednego milimetra!"

Zakończenie

"Ten film powinien się spodobać dzieciom w każdym wieku. Nie licząc paru histerycznych osób, które krzyczą na widok pająka, zauważyłem, że ludzie w każdym wieku byli zafascynowani tymi niesamowitymi stworzeniami. To wspaniałe, że widzowie mogą, dzięki nam, zobaczyć inny świat, do którego normalnie nie mogliby się udać" mówi Streather.
"Królestwo owadów pozwala, za pomocą wielko-formatowego ekranu, wprowadzić widza w mikroskopijny świat owadów" stwierdza Barker, którego poprzedni film zrealizowany w technice IMAX 3D, Podwodny las, odniósł wielki sukces. "Czuję, że Królestwo owadów ma wszystko, czego potrzeba, aby powtórzyć sukces Podwodnego lasu. Film ten przenosi widza do innego świata, w tym przypadku jest to podwodny las u wybrzeży Kalifornii, w którym widz się zanurza w sposób możliwy tylko w filmach robionych techniką IMAX 3D. Jestem przekonany, że Królestwo owadów dokonają tego samego".

"Obejrzenie tego filmu, w 3D na ogromnym ekranie, było jednym z najwspanialszych doświadczeń w całej mojej karierze filmowej" stwierdza Slee. "Maleńkie scenki rozgrywane na jednym listku stały się wielkimi dramatami na ekranie. Niewiarygodne zbliżenia nogi owada, oka czy szczęki sprawiło, że obserwowanie świata owadów przypomina fantastyczną podróż po nieznanym świecie. Owady, na które nie zwracamy zwykle uwagi, okazują się najbardziej skomplikowanymi, pięknymi choć czasem budzącymi odrazę, stworzeniami". "Prawdziwymi gwiazdami tego filmu są owady". dodaje Slee. "To one dały przedstawienie godne Oscara".

Biografie "aktorów"

Paź Papilio memnon to piękny, ogromny motyl, o rozpiętości skrzydeł dochodzącej nawet do 15 centymetrów (wielkości ludzkiej dłoni). Skrzydła samicy ozdabiają czerwone, czarne i białe wzory, podczas gdy samce są czarne z metalicznie niebieskimi prążkami na górnej powierzchni. Motyle te występują w Azji południowo-wschodniej, zarówno na terach otwartych jak i w lasach, samice jednak ograniczają się głównie do terenów leśnych. Młode samodzielnie wkraczają w życie, jako że samica składa po jednym jaju na liściach cytrusa, które stanowią podstawowe pożywienie gąsienicy. Po tygodniu z jaja wylęga się dwu- trzymilimetrowej długości gąsienica. Przez kolejne pięć, sześć tygodni żeruje i rośnie, pięciokrotnie liniejąc, aż uzyska długość około pięciu centymetrów i grubość ludzkiego kciuka. Po piątym linieniu rozpoczyna się proces przepoczwarczania, w trakcie którego pęka oskórek gąsienicy, spod którego ukazuje się poczwarka. W jej wnętrzu niemal wszystkie tkanki gąsienicy zostają rozpuszczone. Potem kształtuje się dojrzały motyl z głową, tułowiem, odnóżami i skrzydłami itd. innymi słowy - dorosły motyl. Cały proces trwa około dwóch tygodni. Podstawowym zadaniem dojrzałego motyla jest jak najszybsze znalezienie partnera, a w przypadku samicy także złożenie jaj. I tylko częste przystanki, w celu posilenia się nektarem z kwiatów, przerywają na krótko tę misję.

Modliszka Hierodula membranacea jest dużą modliszką o typowej budowie, osiągającą 10 centymetrów długości. Występuje na terenach Azji południowo-wschodniej w rozmaitych środowiskach. Młode modliszki, po wykluciu wyglądają jak miniaturowe kopie dorosłych osobników. Na tym etapie tylko mają pół centymetra długości i z oddali przypominają mrówki. To doskonały kamuflaż, ponieważ ich potencjalni wrogowie rzadko zjadają mrówki. Larwy, w miarę jak rosną, przechodzą kilka linień, a po każdej kolejnej mają coraz bardziej widoczne zawiązki skrzydeł. Po ostatnim linieniu skrzydła są w pełni ukształtowane i owad jest gotowy na wyzwania jakie stawia przed nim dorosłe życie - teraz musi znaleźć partnera.

Samice są większe od samców, zaś te mają delikatne, acz ryzykowne zadanie zapłodnienia samic, które są znane z tego, że podczas kopulacji pożerają partnerów. Samice przez kilka tygodni przechowują nasienie w odwłoku. Potem nabrzmiały odwłok wskazuje, że jest gotowa do złożenia jaj. Ten ryzykowny proces dokonuje się przeważnie pod osłoną nocy, kiedy samica pieczołowicie wybiera miejsce na złożenie jaj. Jaja znajdują się w kokonie zbudowanym ze spienionej substancji, zabezpieczającej je przed zmianami wilgotności i temperatury do czasu wylęgu.

Źródło: informacja własna

1


w Foto
Wieści
WARTO ZOBACZYĆ

Polscy Wikingowie
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

@dC 14: Niespokojne Ułan Bator
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl