Za niepodległością Czarnogóry opowiedziało się w niedzielnym referendum 56,3 proc. głosujących - poinformowały ośrodki nadzorujące przebieg referendum, które przeprowadziły równoległe liczenie głosów. Według Centrum Monitoringu (CEMI) i Centrum na rzecz Wolnych Wyborów i Demokracji (CESID), frekwencja do godziny. 20.30 wyniosła 86,6 proc.
Na wiadomość o wynikach na ulice wyszły tłumy zwolenników niepodległości Czarnogóry. Z kolei Predrag Bulatović, lider zwolenników pozostania Czarnogóry w dotychczasowym luźnym związku z Serbią, oświadczył, że "wyniki nie są ostateczne, dopóki nie zostaną potwierdzone przez państwową komisję". Dodał, że "wyniki ogłoszone przez organizacje pozarządowe są ogólnikowe i mogą doprowadzić do destabilizacji Czarnogóry".
Bulatović zaznaczył, że w 20 sprawdzonych lokalach wyborczych zwolennicy pozostania w związku z Serbią maja przewagę 4-6 proc. - podała serbska agencja prasowa Beta.
Według wymogów Unii Europejskiej, żeby referendum było ważne, musiała w nim oddać głos co najmniej połowa z 466 tysięcy uprawnionych. Warunek ten został spełniony już w pierwszych godzinach głosowania.
Mieszkańcy 650-tysięcznej Czarnogóry decydowali, czy chcą pozostać w związku w Serbią, czy też wejść na drogę prowadzącą do niepodległości. Aby Czarnogóra stała się niepodległym państwem musiało to poprzeć co najmniej 55 procent biorących udział w referendum.