HAWAJE
19:16
CHICAGO
23:16
SANTIAGO
02:16
DUBLIN
05:16
KRAKÓW
06:16
BANGKOK
12:16
MELBOURNE
16:16
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Kolosy » J.Fluder, J.Gołąb i St.Piecuch
J.Fluder, J.Gołąb i St.Piecuch



J.Fluder, J.Gołąb i St.Piecuch - zdobywcy Kolosa`99 nie rezygnują z podejmowania nowych wyzwań. Po pokonaniu pionowej ściany Kedar Dome w Himalajach, tym razem wraz z Marcinem Tomaszewskim uczestniczyli w wyprawie na Grenlandię. Choć Jacek Fluder uważa, iż był to wyjazd "relaksujący" po trudach zmagań w najwyższych górach świata, to jednak polskim alpinistom i tym razem udało się osiągnąć znaczący wynik: wytyczyli nową trasę na 900-metrowej ścianie góry Nalumasortoq.



Wyprawa na największą na kuli ziemskiej wyspę trwała prawie 6 tygodni. Z Polski wyruszyli na początku lipca. Na Grenlandię dostali się samolotem, jednak w miejsce, gdzie zamierzali rozbić obóz konieczny był dodatkowo transport łodzią. Do bazy musieli zabrać ze sobą sprzęt i prowiant na cały czas trwania wyprawy. W najdalej na południe wysuniętym rejonie Grenlandii, okolicach Przylądka Farvel, o regularnym zaopatrzeniu można bowiem zapomnieć.

Polscy alpiniści, po sukcesie w Himalajach w 1999 r., na Grenlandię wybrali się głównie z dwóch powodów. Po pierwsze przed nimi po tamtejszych górach nigdy nie wspinali się Polacy. Po drugie zaś na wyspie wciąż bez większego trudu znaleźć można liczne, wciąż dziewicze ściany i szczyty. Dla ludzi dla, których pasją jest poznawanie miejsc mało uczęszczanych, w których spotkać można nadal jeszcze dziką przyrodę, a do takich należy właśnie np. Jacek Fluder, były to okoliczności bardzo nęcące.

Góry Grenlandii nie należą do najwyższych. Przypominają nieco Alpy. Ich ściany są zdecydowanie łatwiejsze pod względem wspinaczkowym niż ściany himalajskie. Może dlatego Fluder, Gołąb i Piecuch początkowo traktowali tą wyprawę, jako swego rodzaju odpoczynek po trudach zmagania z Kedar Dome. Na Grenlandii, choć jak na tamtejsze normy przez trzy tygodnie i tak mieli piękną pogodę, zmagać musieli się z nieustannie padającym i uciążliwym drobnym deszczem. Jednakże prawdziwym utrapieniem był brak jakichkolwiek szlaków, czy nawet mostków ponad ciągle wezbranymi z powodu padającego deszczu rzekami. Zmorą były także latające na nawet stosunkowo dużych wysokościach komary, których prawdziwe chmary nie dawały ludziom żyć w pobliżu licznych bagien.

Głównym celem wyprawy było wytyczenie nowej trasy na 900-metrowej ścianie góry Nalumasortoq. Polacy myśleli o tym od dosyć dawna. Gdy zatem tylko nadarzyła się okazja, skrzętnie ją wykorzystali. Dla doświadczonych alpinistów jednym z najtrudniejszych elementów całego przedsięwzięcia było nie samo pokonanie blisko kilometrowej ściany, ale dojście do miejsca, z którego można było rozpocząć atak. Szczególne kłopoty na tym etapie sprawiały rozrastające się niemal wszędzie i wijące się po ziemi niziutkie krzaki. Tworzyły one gąszcz niezwykle uciążliwy do przebycia.

W czasie pobytu na Grenlandii polskim alpinistom przytrafiła się również dramatyczna historia. Jedna z uczestniczek obozu treckingowego, którym opiekowali się Jacek Fluder, Janusz Gołąb i Stanisław Piecuch została porwana przez rwący potok, gdy przechodziła sama przez prowizoryczny mostek, wykonany z wygiętej rury i przerzuconej obok niej liny. Wezbrany nurt rzucił ją bardzo blisko ujścia rzeki do pełnego morza. 150 m dalej już nikt nie byłby w stanie jej pomóc. Dziewczynę szczęśliwie udało się wydobyć z wody i odratować po przetransportowaniu do polskiego obozu.

Na Grenlandii wciąż pozostaje całe mnóstwo nie eksplorowanych jeszcze przez nikogo dziewiczych ścian i wzniesień. Dodatkowym wyzwaniem może być wyprawa na największą na świecie wyspę, by wspinać się tam po górach zimą. Jak na razie niewielu śmiałków próbowało tej sztuki. Nigdy nie robił tego żaden Polak. Zdobywcy ubiegłorocznego Kolosa na razie jednak o tym nie myślą. Mają inne plany. Obecnie najwięcej czasu zabierają im przygotowania do kolejnego wyjazdu w Himalaje. Tym razem we wrześniu 2001 r.


Źródło: MART

MART Materiały opracowano wspólnie
z Organizatorem Konkursu KOLOSY
Małopolską Agencją Rozwoju Turystyki

 warto kliknąć

1


w Foto
Kolosy
WARTO ZOBACZYĆ

Australia - piękno przyrody
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

GAL 10; Floreana; Post Office Bay i lawowy tunel
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl