HAWAJE
21:52
CHICAGO
01:52
SANTIAGO
04:52
DUBLIN
07:52
KRAKÓW
08:52
BANGKOK
14:52
MELBOURNE
18:52
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » 15 letni kapitan » 15K I-12; Ziemia!
15K I-12; Ziemia!

Juliusz Verne


Huragan tymczasem szalał z nieustającą prędkością. Wiatr pędził statek z szybkością 90 mil na godzinę. Podobny wiatr na lądzie jest zdolny do wyrywania z ziemi drzew z korzeniami, do obalania stuletnich dębów, do zrywania dachów z murowanych domów!... Na Gwadelupie huragan podobny, dnia 23 czerwca 1825 roku, powyrywał z lawet dwudziestoczterofuntowe armaty. Jak bardzo jest więc dramatyczne położenie drobnego statku znajdującego się na oceanie w czasie trwania huraganu!

Jedynym ratunkiem dla jednostki pływającej jest wówczas ciągły ruch. Doświadczeni marynarze doskonale zdają sobie z tego sprawę, toteż starają się zawsze wtedy "iść przed burzą", to znaczy: płynąć z wiatrem, z szybkością, o ile tylko jest to możliwe, największą. To może przynieść ocalenie. By statek był do tego zdolny, musi być doskonale zbudowany. Na szczęście "Pilgrim" był właśnie takim statkiem.
Jak już była mowa, bryg płynął bez żagli od pierwszego uderzenia huraganu. Bez względu na to, płynął on i bez nich bardzo szybko. Uciekającemu przed burzą statkowi grozi jednak duże niebezpieczeństwo. Mianowicie to, że fale płyną szybciej aniżeli on. Co chwila więc olbrzymie bałwany, wysokie jak ośmiopiętrowe domy, uderzają w ster i, o ile nie wyniosą statku w górę, zalewają go.
By uniknąć katastrofy, Dick rozkazał szczelnie pozamykać wszystkie drzwi, okienka kajut, najmniejsze nawet otwory i sam pozostał na pokładzie, rozkazawszy się uprzednio mocno przywiązać do kapitańskiej ławki.
Trzy dni i trzy noce huragan szalał bez przerwy. Przez ten czas Dick na jedną choćby minutę nie opuszczał kapitańskiej budki. Wreszcie rankiem czwartego dnia, prawie nieprzytomny ze zmęczenia, poszedł na chwilę do swej kajuty, żeby rozgrzać się, osuszyć i choć trochę odpocząć.
Czyhający od dawna na sposobność Negoro, ukazał się na pokładzie, gdy tylko Dick Sand zniknął za drzwiami swej kajuty; podszedł do starego Toma, zajmującego w tej chwili miejsce sternika i zaczął z nim rozmowę, nie zwracając uwagi na zalewające fale. W czasie rozmowy wpadł niby przypadkiem na Toma i razem z nim upadł na pokład; gdy zaś podnosił się, chwycił, niby bezwiednie, za skrzynkę z kompasem i wyjął zręcznie ukryty tam kawałek żelaza.
Stary Tom, padając, głośno krzyknął z przestrachu. Czujny Dick usłyszał to i momentalnie zjawił się na pokładzie.
- Co się stało? - zakrzyknął - Może z kompasem zdarzyło się znów jakieś nieszczęście?
Stary Tom uspokoił jednak młodego kapitana słowami:
- Nie, nie! Dzięki Bogu wszystko jest w porządku. To tylko fala rzuciła na mnie Negora i razem upadliśmy na ziemię. Ja zaś krzyknąłem, bo i ja się przeląkłem, by się busoli nie stało coś złego. Negoro wprawdzie przechylił nieco stolik, lecz szybko wrócił on do równowagi.
Gdy Dick to usłyszał, z zapartym oddechem rzucił się ku kompasowi, lecz na pierwszy rzut oka ocenił, że wszystko jest w najlepszym porządku. To go uspokoiło, lecz z surowym wyrazem twarzy zwrócił się do Portugalczyka:
- Po co tu przyszedłeś?
- Tak sobie - zuchwale odpowiedział Negoro, wzruszając ramionami - i sądzę, że spacer po pokładzie nie jest nikomu zabroniony?
- Zabraniam ci zbliżać się do kapitańskiej budki i radzę trzymać się jak najdalej od kompasu! Czy mnie zrozumiałeś, czy słyszysz?
- Słyszeć, słyszę, tylko słuchać bynajmniej nie mam zamiaru. Dick milcząc wyjął rewolwer zza pasa i wymierzył lufę w pierś pobladłego kucharza.
- Posłuchaj mnie, Negoro - powiedział młody chłopiec, najzupełniej spokojnie, bez emocji - jeżeli jeszcze raz ośmielisz się w podobny sposób mi odpowiedzieć, będzie to ostatnia chwila twego życia.
Dick nie zdołał dokończyć tych słów, gdy nagle ujrzał Portugalczyka na kolanach, u swych nóg. Ciężka dłoń Herkulesa tak bardzo zaciążyła na ramionach Negora, że aż musiał uklęknąć.
- Kapitanie - przemówił olbrzym - czy rozkażesz, abym wrzucił do morza tego nędznika?
- Wstrzymaj się jeszcze, Herkulesie - odpowiedział Dick - pamiętaj jednak, Negoro, że przy pierwszym zuchwalstwie rozkażę rzucić cię w fale tak obojętnie, jakby to dotyczyło zdechłego psa.
- Pozwól mu powstać, Herkulesie - dokończył Dick Sand, zwracając się do olbrzyma.
Negoro powstał, a następnie odszedł bez słowa. Gdy był przy drzwiach swej kuchni, odwrócił się i nienawistnym wzrokiem obrzucił Dicka i Herkulesa, szepcząc do siebie: "Poczekaj smarkaczu i ty, przeklęty Murzynie - porachujemy się jeszcze ze sobą."
Dick po odejściu Portugalczyka jeszcze raz jak najstaranniej zbadał instrument i z radością przekonał się, że znajduje się on w jak najlepszym stanie. O zajściu z Negoro nie myślał dłużej, niepokój tylko jakiś, od woli niezależny, bezustannie podsuwał mu myśl, czy czasem ten ostatni wypadek nie miał jakiegoś związku ze zniszczeniem pierwszego kompasu? Lecz jaki cel mógłby mieć Negoro w niszczeniu przyrządów, od których zależało bezpieczeństwo wszystkich osób znajdujących się na statku, a więc i jego?
Tak mówił rozsądek. A jednak niepokój wciąż targał sercem Dicka. Chcąc mieć pewność, że nie ma sobie nic do wyrzucenia, Dick Sand postanowił trzymać stale Dinga w budce kapitańskiej. Wtedy Negoro nie odważy się do niej zbliżyć. Na pewno!



Źródło: Wyd. I Internetowe, tł. NN
Tekst powieści pochodzi z pierwszego polskiego wydania książkowego (1873 r.)
bazującego na przedruku z wydania gazetowego jaki publikowany był w odcinkach
w "Gazecie Polskiej" już w 1863 r.

1 2 dalej >>


w Foto
15 letni kapitan
WARTO ZOBACZYĆ

Zimbabwe: Niepowtarzalna roślinność
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Wyprawa ‘2005: Bratysława – Wiedeń - Praga
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl