Po długim okresie bez żadnych informacji (problemy z telefonem satelitarnym) Jacek w końcu się odezwał. Niestety nie zdobył w tym roku szczytu. Wrócił bezpiecznie do Kathmandu. Oto co napisał na gor±co:
"W tym roku na 300 tylko paru zdecydowało się atakować bez tlenu i NIKT bez pomocy Szerpy. Cóż w takich miejscach wolę być tym, który robi±c swoje `nie dochodzi do szczytu`, niż mierzyć sukces skuteczno¶ci± ZA KAŻDˇ CENĘ. "
Pod Everestem himalaizm zaczyna być BIZNESEM, gdzie miar± sukcesu jest nie przekraczać własne granice, ale zdobyć KASKĘ NA DRUGIEGO SZERPĘ, PIATˇ BUTLE Z TLENEM...
Jak z Pabieda - tracisz aby zyskać, cofasz się aby wej¶ć.